piątek, 28 listopada 2014

Równość?

Również i ja zgłaszam sprzeciw przeciw plakatowi Amnesty International. 

Za posłanką Agnieszką Kozłowską - Rajewicz: "Czym uderza ten bezpardonowy przekaz? Tym, że jeśli już facet zniży się do czynności sprzątania to jedynie po domowej masakrze, której wcześniej dokonał. Ponad wszystko jednak taka historia buduje nowy front niezgody i wojnę płci, która nie ma żadnych podstaw i nie ma nic wspólnego ze współczesnym feminizmem. Ani sprawiedliwością.

Od długiego już czasu, właściwie od zawsze, domagam się wszędzie, gdzie mogę równości w traktowaniu ofiar przemocy. W tym sensie, że razi moje poczucie sprawiedliwości fakt, że inne niż kobiety ofiary przemocy, czyli dzieci i mężczyzn, upycha się do pojęcia „...i inna przemoc domowa” jakby chodziło o bite koty czy psy (pomijam fakt, że tych stworzeń też bić i nękać nie należy).
Człowiek poniżany, deprecjonowany, wyzywany i bity cierpi tak samo – niezależnie od tego, czy jest kobietą czy mężczyzną, dzieckiem - dziewczynką, chłopcem, czy też staruszkiem/staruszką. Tak – dziadkowie nie raz są ofiarami przemocy domowej ze strony mężczyzn i kobiet a bywa, że i dzieci.
Uczucie osamotnienia, bólu, rozpaczy, odrzucenia, beznadziei jest jednakie. Nie ma tu żadnego uprzywilejowania.
A jednak.
Organizacje kobiece, a też Amnesty International i inne wspomagające, choćby Koalicja Ateistyczna, wspierają hasła antyprzemocowe, ale tylko te, w których mowa o przemocy wobec kobiet „bo ich jest więcej”.
Nie polemizuję z tym "więcej". JEST więcej.
Razi mnie jednak ten dodatek jakby od niechcenia: „i innej przemocy domowej”. To umniejsza cierpienie tych, kórzy są ofiarami ale nie kobietami więc nie mają wsparcia organizacji kobiecych.
Ta "inna" przemoc jest mniej ważna?
Cierpiące dzieci, cierpiący staruszkowie obojga płci, cierpiący mężczyźni (którym odmawia się ludzkich uczuć bo są facetami) są pominięci tylko dlatego, że to mniej liczna grupa cierpiących?
Wszyscy jesteśmy ludźmi.
Oprócz agresywnych mężczyzn są agresywne kobiety i agresywne dzieci. I – jak podaje Błękitna Linia – dzisiaj co dziesiąta osoba zgłaszająca się jako ofiara przemocy to mężczyzna.
I zaraz zapewne ktoś powie, że dzieci miały zły przykład z domu, wychowały się w rodzinach przemocowych, kobiety też miały złe dzieciństwo odreagowują stresy i wreszcie, po latach męskiej dominacji, mogą „wyrazić siebie”. I tylko nikt nie mówi o facetach – że może też zostali paskudnie wychowani i byli bici w dzieciństwie?
Dziwne są takie próby usprawiedliwiania, bo dla agresji, poniżania nie ma żadnego usprawiedliwienia.
Owszem – zajmują się tym terapeuci ale ofiara nie będzie usprawiedliwiała swego kata, że ten (ta) miała kiepskie życie, więc odreagowuje albo nie panuje nad sobą. Ofiara cierpi bezzasadnie i bez sensu. Niepotrzebnie.
Ad rem.
Próbowałam o tym rozmawiać na portalu społecznościowym ze znaną działaczką ateistyczną i jej zastępcą, ale napotkałam na… agresję i niegrzeczne prychnięcie.
Nie umiano mi dać żadnej sensownej odpowiedzi na moją sugestię, że kobieta – ofiara przemocy jest w obecnie głoszonych hasłach i w Konwencji Do Spraw Zwalczania Przemocy Wobec Kobiet (i innej przemocy domowej) uprzywilejowana. „Bo statystycznie częściej cierpi”. Czyli ktoś, kto cierpi równie dotkliwie, ale nie jest kobietą, nie zasługuje na współczucie? Na wsparcie? Na równe traktowanie w bólu i poczuciu upodlenia?
Pan zastępca: (z pamięci) "Dlaczego w dzień wsparcia kobiet mamy zajmowac się mężczyznami, dziećmi i może jeszcze psami, świnkami morskimi i wodą dla Afryki"?
No ... co za poziom rozmowy! Co za agrument.
Kiedyś już podnosiłam ten temat i pamiętam taki wpis korespondentki – kobiety: „Wcale mi nie będzie żal, jak jakiś facet oberwie porządnie. Za bite kobiety! Nich też cierpi” – i nie było to o kimś konkretnym, o jakimś agresorze.. Po prostu nie będzie jej żal, przyzwala na przemoc tak sobie. "Za cierpiące kobiety".
Zbiorowa odpowiedzialność?
A mi jest zawsze żal tego, kto jest poniżany, gnębiony i spychany do roli ofiary.
Chciałam o tym porozmawiać z panią Niną Sankari. i jej zastępcą sądząc, że mam do czynienia z sensownymi i ceniącymi sobie wolność jednostki ludzi, ale... nie dało się. Moje argumenty są „nielogiczne”, a ja sama „impertynencka”. Pani Nina zaczęła pisać do mnie jak do ... mężczyzny i p
o tym agresywnym ataku wybanowano mnie!
Ta orgnaizacja i osoba są już dla mnie mało wiarygodne.
Przykre doświadczenie.


 A tu do poczytania linki dotyczące przemocy wobec mężczyzn.Nieprawda, że jest to zjawisko marginalne i rzadkie.
Dzieci jako ofiary są poza wszelka dyskusją.
Czyli: NIE dla przemocy domowej w ogóle.

http://www.niebieskalinia.pl/pismo/wydania/dostepne-artykuly/4961-mezczyzna-ofiara-przemocy
-  http://natemat.pl/76931,jak-nekaja-nas-kobiety-20-proc-mezczyzn-pada-ofiara-przemocy-psychicznej
http://psychologia.wieszjak.polki.pl/relacje/324795,Czy-mezczyzna-moze-byc-ofiara-przemocy-domowej.html
- 
http://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-2669408/Rise-female-relationship-terrorists-Study-finds-women-controlling-aggressive-partners-men.html