poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozczarowania...


Tak sobie z rana pomyślałam, i powiedziałam Mu:

- Wiesz, ona mnie strasznie rozczarowała. Miałam ją za silną, sensowną i mądrą, a okazała się tylko tupeciarą.
- Serio? Mnie nigdy nie zachwyciła - i zamilkł.
Zamyśliłam się.
To moja wina, nie jej.
Jeśli ktoś nas rozczarowuje, to nie jest jego/jej wina.
To nasza projekcja jest niespójna z osobą.
Nie obwinia się innych za to, że MY jesteśmy rozczarowani, bo widzieliśmy w kimś to co chcieliśmy, a nie to, co jest "naprawdę".
Zresztą i tu jest haczyk - widzimy cechy które chcemy zobaczyć i czasem musimy naginać nasze pragnienia, żeby czuć spokój. Naginać się nie da w nieskończoność. Nawet leszczyny.
Drobne odstępstwa kumulują się i pewnego dnia: "Ta-dam!" spada zasłona, pęka witka i czujemy rozczarowanie.
To my sami SIĘ rozczarowaliśmy.
Oni byli i są jacy ...są i jacy BYLI.
To nasze oczekiwania wyrosły ponad miarę.
To działa też w odwrotną stronę.

My też rozczarowujemy. C'est la vie.

sobota, 2 lipca 2016

Terror empatii, czyli nie szargać świętości.


Igrzyska są dla ludu, a przynajmniej były do niedawna, bo dzisiaj to sposób na robienie mega kasy, ale ja nie o tym.
DLA LUDU, dla ludzi, dla nas, dla każdego, kto chce i lubi oglądać piłkę kopaną urządza się Igrzyska piłkarskie. O innych jakoś mniej słychać.
Jak napisał pewien komentator, dzisiejsza piłka nożna, jako mega interes zabija inne dziedziny sportu. Kto się aż tak ekscytuje wioślarstwem, pływaniem, bieganiem szybkim etc?
OK, wróćmy do meritum, czyli terroru empatii.
Mecz piłkarski to jest widowisko jak każde inne i jako takie jest oceniane przez każdego - od trenera Nawałki, przez dziennikarzy, panią piosenkarkę, pannę Krysię z turnusu trzeciego, pana Zdzicha z warsztatu samochodowego na rogu i kibica, każdego kibica.
Mamy PRAWO o tym mówić, komentować i rozmawiać.
Tak myślałam do wczoraj.
Czytałam w necie tak entuzjastyczne wpisy po powrocie naszych do kraju, że aż sprawdziłam czy myśmy na pewno przegrali?
Wsparcie i aplauz to jedno, a FAKTY to drugie.
Tak mi się nasunęło, że faktycznie my Polacy czcimy bez opamiętania rozmaite klęski. Kiepsko czcimy zwycięstwa prawdziwe, bo na przykład 15 lipca nie czcimy w ogóle...
Wracając do zdziwienia z dnia wczorajszego.
Komentarze rozentuzjazmowane (świetnie, że jesteśmy zaangażowani w coś poza polityką) a zwłaszcza wpisy różnych pań na FB skojarzyły mi się z mamami, które oklaskują swoje dzieci w przedszkolu i choć synkowie nie przyłożyli się zanadto do przedstawienia (od 30 minuty zwolnili, grali za dużo i bez zrywu na swojej połowie, po remisie już w ogóle jakby nie wierzyli, że dadzą radę) mamy euforycznie ich wspierają i tłumaczą, że choć przegrali to i tak …bohaterowie, vivaaaaaaat!!!
No fajnie, choć kiedy aktor na scenie zagra niedbale, w filmie mówi tak, że nie da się zrozumieć, co mówi, gdy poeta schrzani wiersz, pisarz napisze kiepską powieść, lekarz nie wyleczy albo schrzani operację, występy pani artystki nie zachwyciły – walimy wprost, że jest do d… i szlus.
Gorzej gdy zaszargamy narodową świętość – piłkarzy.
Maryla Rodowicz znana z swojego uwielbienia wręcz do futbolu podziela moje zdanie, znaczy mamy to samo wrażenie, że mecz, owszem, był… średni. Panowie nie wykorzystali co najmniej trzech doskonałych okazji, grali od 30 minuty asekurancko, głównie na swojej połowie boiska i z rzadka tylko atakowali bramkę przeciwnika. Natomiast jest FAKTEM, że Rui Patrizio obronił karnego w wykonaniu Błaszczykowskiego i nic na to nie poradzimy!
To sport zero jedynkowy – nasi przegrali.
Na głosy tych „co nie z nami w euforii” – posypały się gromy. Dowiedziałam się z ust Znanego Dziennikarza rozjuszonego brakiem empatii i zachwytów, że NIE MAM PRAWA OCENIAĆ, bo nie mam… dostatecznego wykształcenia w tym kierunku.
???
Helou?
A miliony kibiców i osób komentujących w necie mają?!
Co ciekawe pan Dziennikarz pojechał po mnie, ale nie odważył się napisać podobnych rzeczy u facetów oceniających mecz podobnie jak ja, czyli bez entuzjazmu. Babie można dowalić?
Reasumując – mamy stan terroru empatii – wolno pisać o chłopakach WYŁĄCZNIE pochwały i mimo przegranej skakać do góry, ale wara już od subiektywnych ocen. Można zjechać Marylę Rodowicz za to czy tamto, każdego innego występującego publicznie, ale nie wolno skrytykować polskiej reprezentacji!
To przykra konstatacja, że w Polsce, w której tak nam zależy na wolności słowa i niezależności mediów nie szanuje się odmiennego zdania, choćby tylko nieco odmiennego. I zaraz rusza atak na osobę, która napisała, że wg niej mecz był średni. Nie wspaniały, ale i nie denny. ŚREDNI.
NIGDZIE nie pisałam, ani ja ani wspomniana Maryla Rodowicz czy inni mający podobne zdanie, że panowie zagrali fatalnie, że do bani, etc. a mimo to obrońcy piłkarzy wytykają nam… hejt.
To już jest głębokie niehalo, bo hejt jest bezinteresowną NIENAWIŚCIĄ, a w naszych słowach jej nie ma!
Jest nadal wielka sympatia do Krychowiaka, Kapustki, Lewandowskiego, Błaszczykowskiego. Lubimy „naszych chłopaków”. Doceniam sukcesy trenerskie Adama Nawałki, ale to nie zmienia faktu, że mecz przegraliśmy. Ta sympatia nie spada ani na jotę, gdy stwierdzamy, że mecz był średni. Terroryści empatii rzucają się na takich, jak ja i nas szarpią. Czy panom i paniom –zwłaszcza dziennikarzom – napastującym nas, ludzi o odmiennym zdaniu, coś się nie pokręciło? Konstytucja (jak na razie) zapewnia mi wolność wypowiedzi i nie macie prawa wyklinać mnie, że nie krzyczę w uniesieniu, iż było „cudownie, wspaniale i że „nic się nie stało”.
KAŻDY ma prawo wypowiedzieć się, ma prawo do własnej opinii.


Czy nie?