czwartek, 28 listopada 2013

Adam Zagajewski

Jakby na zamówienie :-)

Adam Zagajewski

LIST OD CZYTELNIKA

Za dużo o śmierci,

o cieniach.

Napisz o życiu,

o zwykłym dniu,

o pragnieniu ładu.

Dzwonek szkolny

może być wzorem

umiarkowania,

nawet erudycji.

Za dużo śmierci,

zbyt wiele

czarnego olśnienia.

Zobacz, narody stłoczone

na ciasnych stadionach

śpiewają hymny nienawiści.

Za dużo muzyki

za mało zgody, spokoju,

rozumu.

Napisz o chwilach, kiedy kładki przyjaźni

zdają się trwalsze

niż rozpacz.

Napisz o miłości,

o długich wieczorach,

o poranku,

o drzewach,

o nieskończonej cierpliwości

światła.


4 komentarze:

  1. Szanowna Pani Małgorzato,
    Zawsze omijałam książki podpisane Pani nazwiskiem, jakoś nie zachęcały mnie słodko brzmiące tytuły i pastelowe okładki zatopionych zegarów niczym w marnej wersji dzieł Dalego. W obliczu całej tej dyskusji stwierdziłam, że może jednak warto wygospodarować pare wieczorów by zorientować się o co tak zawzięcie walczy Kalicińska.
    Kiepściutko Szanowna Pani. „Dom nad rozlewiskiem” to naiwna opowieść z płaskimi charakterami, na dodatek zupełnie nieżyciowa i nielogiczna. Mam liberalny stosunek do życia, ale niektóre postawy prezentowane w Pani powieści (będę się wypowiadała tylko na temat „Domu nad rozlewiskiem” ponieważ reszty nie dałam już rady przeczytać, zbytnio mnie zniechęciła ta część) są niemoralne i niewskazane – może wkoło jest tęczowo, ale w główkach bohaterów tkwią jakieś dziwne wzorce i potocznie znany „tumiwisizm”, który chce Pani pewnie tłumaczyć zbliżeniem do natury i innym bla bla bla. Piękna, swojska i rozkoszna prowincja kontra zblazowane i niedobre miasto – robi to Pani źle.
    Główna bohaterka stylizowana jest na „równą babę” – jest to raczej próba, bo wyszło to strasznie sztucznie i nahalnie. Czy jest Pani pewna że jest to dobry przykład kobiety w jakimkolwiek wieku? Wiem, że krynoliny już dawno wyrzuciłyśmy na śmietnik historii, ale powinnyśmy pozostać damami w naszych duszach. Nadużywanie potocznych sformułowań, często ocierających się o wulgarność? Zupełna wolność w kwestii związków i odpowiedzialności społecznych też jest „cool”? To jest Pani wizja świata i ja osobiście jej nie popieram. Mam jeszcze wiele innych zastrzeżeń dotyczących Pani twórczości, ale nie będę się już na ten temat rozpisywać bo szkoda klawiatury.
    Bawi mnie Pani ciągła, ciągła i ciągła chęć polemiki ze wszystkimi którzy raczą wypowiedzieć się nieprzychylnie na temat prezentowanego przez Panią poziomu literackiego.
    Qui s’excuse s’accuse Pani Małgorzato. Szuka Pani wszędzie popleczników, choćby kropelki poparcia dla swojej sprawy. Wynika z tego tylko jeden fakt - otóż nie czuje się Pani pewnie na swoim stanowisku i potrzebuje Pani coraz dobitniej i częściej o sobie przypominać. Ma już Pani swoich wiernych fanów i niech Pani to wystarcza, nie musi Pani nawracać całego narodu na cukierkowe rozlewiska z pastelowymi wynurzeniami. Boli i swędzi że Varga juz nie dyskutuje? Prawda jest taka, że już nie musi gdyż wyraził swoje zdanie i koniec kropka. Ludzie silni i pewni siebie nie muszą wdawać się w słowne pyskówki – niczemu to nie służy, a tylko rozdrażnia.
    Oczywiście nie muszę wchodzić na Pani bloga i czytać co tam nowego ma nam Kalicińska do powiedzenia, ale przyznam się, że byłam ciekawa jaka będzie odpowiedź z Pani strony. Myślałam, że wyjdzie Pani z tego obronną ręką wykazując klasę, ale rzuca się Pani i miota niemiłosiernie. Na horyzoncie majaczy raczej przegrana w dyskursie niż wygrana – proszę uważać by nie stracić w tym wszystkim fanów, którzy mogą przestać podziwiać autorkę, która nie zachowuje spokoju i musi ciągle utwierdzać się w swojej wartości.
    Rozbawiła mnie Pani wypowiedź z dnia 14 listopada w temacie czytelników „Ja się cieszę, że w ogóle czytają”. Przyrównując to do gastronomii, to tak jakby Pani powiedziała a propos McDonald’a i KFC – dobrze że w ogóle jedzą. Hamburger i bliny z kawiorem to też jedzenie prawda? A jednak coś je różni (oprócz czasu przygotowywania).
    Taka mała uwaga na koniec - jeżeli jest Pani tak czuła na punkcie ortografii i zasad poprawnej polszczyzny (a dobry pisarz powinien być, to się chwali!) i zwraca uwagę „PS Napisałabym TĘ literaturę. Drobiazg taki.” to radziłabym przyjrzeć się bliżej Pani własnym błędom. Krótka korekta przed opublikowaniem postu lub komentarza uchroniłaby nas przed lekturą takich potknięć – „(...)Wciskanie mi dziecka dobrzucha jest niehalo, to ja ja wciskała bym Panu seksizm”.

    Pozdrawiam Pani Małgorzato,

    Edytzia

    P.S Jeszcze jedna uwaga – niech się Pani zastanowi jak świadczy o Pani niniejsza wypowiedź – „Mam się zamknąć i przepraszać, że śmiałam wyrazić własne zdanie?”. Trochę to niekulturalne, zbyt nerwowe i niezrównoważone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie interesuje mnie polemika w której jedyne argumenty są ad personam.
      Ani ja nikumu "na odlew", ani też nikogo po nazwisku nie szargam, nikomu w twórczość nie nalewam żółci, nie wykpiwam (poza mała złośliwostki wobec kolegi Karpowicza, który jak to młodzian wykazał się sporą nerwowością, ale niech tam!).
      Więc sfrustrowana nauczycielko z zadęciem przełożonej majaca mi za złe właściwei wszystko, doradzam zabierać głos w dyskusji madrzej. Bliżej tematu, czyli ad rem, bo chlastanie złośliwościami nijak się ma do rzeczy, a tylko wskazuje na głęboką frustrację.
      Radzę poluzować gorset. :-)

      Usuń
  2. Szanowna Edytziu
    Varga powiedział i przepadł. Nie znam przyczyn zakładam, że to zbieg okoliczności. Przeczytałem ze zdumieniem Pani pouczenie i próbę ustawienia Kalicińskiej w szeregu. Kim jest Edytzia, że czuje się na tyle pewnie by komuś, kto odniósł zdecydowany sukces, trafił w gusta setek tysięcy czytelników mówić: do szeregu ! nie wychylaj się! Nie bronię twórczości Kalicińskiej jako dzieł wybitnych. Nie jestem krytykiem, nie czytałem, nie czuję się uprawniony. Wiem jaki to typ literatury. Mnie nie odpowiada, to nie czytam choć potrafię się przemóc jeśli czemuś ma to służyć. Teraz np. czytam coś co zostało wydane w tysiącu egzemplarzy, jest pracą w obszarze nauki, szkoda, że napisana całkiem niepotrzebnie w sposób irytujący. Ale to inny temat. Bronię jej prawa do pisania tak jak chce. Edytzia przeczytała tylko Rozlewisko, ale czuje się upoważniona ocenić całą twórczość. Nie za pochopnie? Kalicińska ma prawo walić na odlew, bo z tym samym się spotyka, a na dodatek jej adwersarze nie zrozumieli jej intencji, a wzięli się do obrażania. Nie upominała się o swoją twórczość. Upominała się o to co lubią jej czytelnicy. To grzech? Chyba większym grzechem jest cały ten zestaw obelg od typowych trolli. Edytzia poucza i poprawia Kalicińską, bo trafił jej się błąd, a pisarkom to nie przystoi, ba, to je dyskwalifikuje. Na forum błędy są chlebem powszednim. Też je popełniam, nawet jak sprawdzę, to i tak coś umknie. Za druk odpowiada korektor. Droga Edytziu dlaczego zabraniasz osobom bez szkoły tworzyć? Czy warunkiem napisania książki jest znajomość ortografii? Wyraziłem swoje zdanie wcześniej w kilku wpisach, bo sprawy literatury są mi bliskie. Niestety większość wpisów to wycieczki osobiste pod Kalicińską, a nic na temat, albo prawie nic. Jak rozmawiamy o literaturze lżejszej, to rozmawiajmy. To też literatura. Są zawody ,,jazdy na bele czem’’, może być nagroda Miniszkówny. Kto wie czy wśród tych tomów nie znajdzie się jakaś perełka.

    OdpowiedzUsuń
  3. @edytzia:
    "powinnyśmy pozostać damami w naszych duszach"? Rany boskie!
    Dawno nie czytałem podobnej grafomanii. Ale czegóż się spodziewać po kimś, kto konsumpcję literatury porównuje do pochłaniania hamburgerów.

    Czytelnik

    OdpowiedzUsuń