sobota, 30 czerwca 2018

Med kontra altmed

motto: "Gdy pacjent chce wyzdrowieć, medycyna jest bezradna" ;-)

Że też w dyskusji o tym, muszę wspominać pani dr onkolog a właściwie robić wykład z psychologii pacjenta!
Mówimy o pewnych "cudach" które się dzieją w gabinetach altmedów, a potem są dowodem na siłę altmedycyny.
NAJWAŻNIEJSZE w tym wszystkim (lekarze powinni to wiedzieć) jest myślenie pacjenta, jego wiara w leczenie i optymizm. Bioenergoterapeuta dał pacjentowi wiarę i jakąś siłę po tym, gdy lekarze rozłożyli ręce i powiedzieli, że tu już nic nie mają do roboty. "Idź pan do domu".
I ja o tym!

O tym, że tym więcej ludzi będzie szukało CUDU, im więcej lekarzy będzie pacjentom okazywać znudzenie, brak możliwości leczenia czy nonszalancję. To też wina systemu, ale czy to ma obchodzić pacjenta?

Oboje się dzisiaj leczymy, ja i mąż.
I wiem, że z ową komunikacją nie jest najlepiej. Wiem dlaczego, stykam się z tym, no i czytałam Pawła Reszki "Małych bogów" wiem, że lekarze są uwikłani w system, który nie bardzo działa, ale trudno - skoro między pacjentem a lekarzem zieje dziura z powodu braku pełnego porozumienia, (brak czasu na idnywidualizowanie, pacjent bywa drażliwy, załamany nieoptymizujący, mało elokwentny, a lekarz nie ma czasu etc) tworzy się pole dla cudotwórców, którzy z oczyma pełnymi troski ROZMAWIAJĄ i mówią (czasem na wyrost, czasem nieporadnie) to, co pacjent jest w stanie pojąć, bez skomplikowanego, niezrozumiałego języka. (A czasem wręcz bajdurzą).

Nie wszyscy rozumieją lekarskie terminy i nie wszyscy lekarze umieją upraszczać w rozmowie. Stąd kolejki do cudotwórców.
Na każdy przykład "cudu" znaleźć można pełne wyjaśnienie medyczne, i ja je przyjmę! To jest nauka wiedza i racjonalność, ale to znaczy tylko tyle, że ci pacjenci którzy odeszli z kwitkiem od lekarza szukają alternatywy, ze strachu, jak to bywa najczęściej, i z wielką nadzieją, bo ona umiera ostatnia. A kiedy umrze wcześniej od pacjenta, to "po japkach" jak to się mówi, on traci chęć do życia gdy usłyszy: "medycyna proszę pana/pani nic już tu nie poradzi".
To pacjenci tworzą cudotwórców - bo za wszelką cenę chcą wierzyć w cud, którego być może nie otrzymają (z powodów postępu choroby) w szpitalu. Wówczas gdy umierają kilka miesięcy (tygodni) po wizycie u cudotwórcy są spokojniejsi, że skoro cud nie pomógł to pora umrzeć. Szlus.A gdy żyją długie lata?
To podstawowa psychologia. Altemdzi wiedzą o niej dużo.

A jeszcze oszustwa internetu...

Medycyna klasyczna liczy sobie ok 150 lat.
Chińska 5000 lat i wszak cały czas są i zgony i uzdrowienia. Zioła, akupunktura, bańki, minerały i te wszystkie chińskie (hinduskie) zabiegi jakoś działały... Tyle lat obserwacji dało dużo wiedzy. Tak, masa ludzi umierała, ale i dużo zdrowiało. Jakoś...
Medycyna klasyczna neguje prawie wszystko co nieklasyczne. Ledwie zgadza się na zioła. A przecież na wiele zjawisk nie ma dowodów, więc jak można z całym przekonaniem twierdzić, że skoro nie ogarnia tego "szkiełko i oko" że tego nie ma?!

I to jest właśnie strefa cudu, w który chory/rodzina chce wierzyć, że zanim on/ona umrze, sięgnęli po wszystko, nawet po niezbadane. Nawet po cud.

​​

czwartek, 21 czerwca 2018

Kultura chrześcijańska bez kultury.

Krajowa Rada Sądownictwa negatywnie zaopiniowała projekt ustawy o związkach partnerskich. Uzasadnienie? "Polska jest demokratycznym państwem prawa, ale kultury chrześcijańskiej".” (GW)
Rasizm ksenofobia i homofobia mają być chrześcijańskimi wartościami?! Negowanie czyjejś miłości to... KULTURA???
To są wady, średniowiecze, to wstyd i hańba, bo powinien liczyć się człowiek i świat dookoła, a nie bzdury wypisane 2000 lat temu w KOMPLETNIE INNYCH warunkach i okolicznościach przez jakiś facetów uzurpujących sobie prawo do narzucania innym swoich stanowisk!
Dla rządu dusz i tylko.
To NIE SĄ prawdy uniwersalne, ani okoliczności tłumaczące jakiś niby uniwersalizm, dzisiaj mamy świadomość humanistyczną i NAUKĘ i lata doświadczeń, wreszcie historię która pokazała przemocową stronę religii. I dzisiaj odwoływanie się do plag egipskich, rozstępujących się mórz i sprawdzanie lojalności sugestią by zamordować brata, czy wreszcie pogaduszki z wężem i robienie z niego agenta Tomka, seks z tatusiem (córki Lota) to nie są poważne odniesienia, ani „prawdy uniwersalne”, a 10 przykazań? Zasady współżycia społecznego istniały też w innych, wcześniejszych kulturach, i nie dajmy sobie wmówić, że dopiero 2000 lat temu ktoś wymyślając obowiązującego wszechboga wymyślił też zło i dobro.
To pospolita nieprawda.
Znacznie wsześniej spisano Kodeks Hammurabiego w którym jasno jest spisane zło i kary za nie. I właśnie dlatego, że owe kary są niezgodne z dzisiejszym pojęciem humanistyki i psychologii nie stosuje się ich dzisiaj. Proste.
Religia Chrześcijańska uważa że wszystko co wymyślono 2000 lat temu jest super i dzisiejszy rząd manipulowany przez episkopat wyprowadza religię ponad prawo, naukę i współczesny humanizm. Niebywałe.
Jestem wściekła, że średniowieczne i prymitywne uprzedzenia zatwierdza... KRS! Że muszę żyć w tej Polsce chorej na raka niechęci, nienawiści, prostactwa i ciemnoty.
I niech mi nikt nie pisze: „źle ci tu, to wyp*****laj”, bo odpysknę: nie, to ty wyp*****aj, do książek, UCZYĆ SIĘ, pozwijać zwoje, ucz się empatii, poznaj inne kultury, uśmiechaj się, szanuj ludzi innych niż ty.
EDUKACJA głupcze!
Bo w tym jest piękno świata, w różnorodności, a nie w hermetycznych bzdetach.
Howk.
Wstyd KRS - owi, wstyd wam ksenofobi i ksenofobki przed barwnym światem, przed nauką i postępem, myślą humanitarną, w którym jest dość miejsca na miłość i szacunek.
WSTYD.

środa, 20 czerwca 2018

Krótkie majteczki i husaria.

"Pasje piłkarskie rozwijają mentalność plemienną, pogłębiają barbarzyńskie podziały na „swoich” i „obcych”, stają się pożywką dla agresji i bezproduktywnego marnowania czasu, który można by poświęcić na naukę, kulturę lub aktywny sport. Oczywiście jeśli wypełnieni adrenaliną młodzieńcy i politycy mieliby robić wojny, to lepiej by budowali sobie stadiony i uczestniczyli w wojnach piłkarskich, a nie realnych. Prof. Magdalena Środa - "Postęp do tyłu"
Pani profesor uściśliła: "piłkarskie".
Wszelkie czynności (w tym sport) grupowe są ze wszech miar fajne, łączące (grałeś/grałaś kiedyś na plaży, w siatkówkę plażową, którzy się po prostu skrzyknęli i grają? Nieznajomi - znajomi, a siatka nie tworzy podziału, jest elementem zabawy), fajne i potrzebne. Nade wszystko w aktywnym (!) uczestnictwie.
Ale kompletnie nie rozumiem tego szaleństwa kibiców na punkcie piłki kopanej! ROZUMIEM podekscytowanie, radość i lekką wrzawę, ale nie świra. Przegiętego, który z karnawału przechodzi w ataki na wrogów, a wrogiem jest "KAŻDY, kto nie z nami" (np Krystyna Janda została przez dziennikarzy i redaktorów narodowych mediów posądzona o nienawiść do Polski, bo tak chlapnął rozsierdzony bramkarz Jan Tomaszewski).
Czy to nie jest zidiocenie?
Wszelkie inne dyscypliny sportu żyją gdzieś swoim życiem, owszem, ale AŻ TAK nie spinają "narodowo", nie powodują tego niebezpiecznego nadęcia, wyzwisk i haju. Widzowie, kibice siatkówki, piłki ręcznej, zawodów załóg kajakarskich, tenisa czy ping ponga itp to normalni kibice, bez husarii i narodowego szaleństwa.
I smutne, żenujące, groźne jest właśnie to co powiedział pan Tomaszewski i co podchwycili inni dziennikarze redakcje portali, że z faktu iż aktorka wyraziła swoje dezinteresman (moje też i miliona innych ludzi) i swój stosunek do narodowego świra została tak obrzydliwe zhejtowana, a jej, NASZE (!) zdanie sprowadzone do sprawy miłości lub niemiłości do OJCZYZNY - czy to nie jest świr?
Jak pisze moja znajoma o panu bramkarzu: "za dużo przyjmował na główkę", OK, a inni faceci w redakcjach?
Uważam, że ten piłkarski świr miał prawo narodzić się w 76 roku, bo było naprawdę świetnie, nowe w pewnym sensie, ale to wszystko. To wtedy narodził się (ale jeszcze nie był taki chory) ten narodowy, piłkarski psychodeliczny taniec na modłę krajów Ameryki Pd. gdzie prymitywni ludzie nie mając innych zainteresowań, a sami wierzący w Boga popisowo i ostentacyjnie, łamią drugie przykazanie, bo czczą np Maradonę czy innych tam, niczym bogów!
I zdumiewa fakt, że w innych dziedzinach życia społecznego kibice nie umieją już ramię w ramię stanąć, jak husaria w obronie praworządności, demokracji, kobiet i niepełnosprawnych. W tym zawiera się miłość ojczyzny i wolności, panie Tomaszewski et consortes, a nie w piciu piwa kupowaniu dziwnych kapeluszy, barwienia polików na biało czerwono i wrzaskach: "bo tam nasi...!".
To mentalne krótkie spodenki i piłeczka, szkoda że tylko to.

niedziela, 3 czerwca 2018

Taka gmina...

Takie dwie historyjki o kolei w XXI wieku i o nas.
Prawdziwe! Na jak najbardziej  AUTENTYCZNYCH ;-) faktach! 
Niewielkie miasteczko.
Linia kolejowa, stara ale nadal mocno eksploatowana, więc tę kupę gruzu śmierdzącego zresztą szczynami, pobazgranego sprayami i ledwo się trzymającego przebudowano, a właściwie ODBUDOWANO! 
Na tym koniec radości.
Kupa była stara, więc odbudowano ... i wyszedł zabytek.
ZABYTEK, więc w ocenie konserwatora dzieło nietykalne.
Zamiast oddać to kioskarzom garmażerii i zrobić porządny WC wiater tam ino szaleje. Pusto jest.
Jest TYLKO jedno, smutne okienko i na małej ladzie biletowej, pod szkłem, RĘCZNIE napisana poprawka spóźniających się pociągów. A teraz UWAGA:
Mąż pyta pani w okienku:
- Czemu nie ma gabloty z rozkładem jazdy na tej hali?
- Na peronie jest.
- Ale czemu tu, na hali brak takiej gabloty i wyświetlającego się komunikatu, monitora z zawiadomieniem co, gdzie, kiedy i dokąd?
- Nie pozwolił KONSERWATOR ZABYTKÓW.
- ???
- No, bo to podobno zabytek. Nie pozwolił na nic! 
Sytuacja druga:
Tłuszcz. Podobnie odnowiony dworzec. Dziwne dojście do peronów i do dworca, z każdej strony kostka ale pośrodku 15 metrów teren niczyj, więc ani tam kostki ani asfaltu - BŁOTO i syf. Trudno, komuś się myśleć nie chciało, ktoś się z kimś nie dogadał. Symptomatyczne, bo jeszcze wiele tu mamy podobnych w gminach. ktos wyasfaltował gminna drogę ktoś wojewódzką a między nimi 5 - 7 metrów ....niczego. Bo nikt się do tej ziemi niczyjej nie przyznaje. leżą jumby (dobra wersja) albo kałuża i brud (ta gorsza wersja). LATAMI.
Na peronach tłok, bo się pociąg spóźnia. Nie ma wyświetlaczy. Jest "szczekaczka" JEDNA i z takim pogłosem że komunikatu nadawanego "paszczą" nie sposób zrozumieć.
Tu też problemy z gablotami i wyświetlaczami (mało), też w hali pusto i smętnie. Bardzo niedaleko jest Topaz - sklep spożywczy to choć bułkę i kefir można sobie kupić. Na drogę.
Na jedynym wyświetlaczu nie podają faktu, że pociąg się spóźni i będzie za godzinę. Są tylko komunikaty o aktualnie nadjeżdżającym pociągu. O opóźnieniu możesz się dowiedzieć w okienku. Idź i się zapytaj!
Pociąg do B-stoku nie nadjechał o określonej godzinie. Ma opóźnienie ponad pół godziny. Konduktor spóźnionego pociągu zapytany o powód i chyba z nadzieją pytającego na jakieś PRZEPRASZAM, słyszy:
- ...mamy prawo!
Czyli efekt szatni i płaszcza działa coraz cześciej...
Ludzie miejscowi się na to godzą. WSZYSCY się na to godzą.
Milczą jak petent za caratu, albo jak wierny na zakrystii mnąc czapkę w milczeniu. W strachu, że się narazi urzędnikom.
A urzędnicy coraz bardziej chamscy i bezczelni.

SUBMISSION po polsku.