niedziela, 20 stycznia 2013

Nie wiesz



Zastanawia mnie jak łatwo ulegamy maglowi, czyli ferujemy wyroki wobec ludzi, o których tak naprawdę nic nie wiemy.
Czytamy jakieś skąpe notatki i już oceniamy i to zazwyczaj bardzo ostro, zdecydowanie, jakbyśmy byli członkami Sądu Ostatecznego.
Żeby oceniać kogoś, jego związek, albo postępek, zachowanie, przypadki – trzeba znać jak najwięcej z okoliczności, tzw. background, ale nie z pierwszych stron tabloidów, a osobiście. Wtedy można z pewną ostrożnością wydawać osąd, ocenę. Choć wiele filozofów, mędrców ostrzega – Nie oceniaj! Sam też nie chcesz być oceniany.
Koleżanka po piórze Ania Fryczkowska zdobyła się na heroizm i udzieliła wywiadu o swojej tragedii, żeby śmierć jej syna choć po części komuś otworzyła oczy. Naświetliła zjawisko z pozycji nieżyjącego Stasia. Wiele innych osób też szczerze udziela wywiadów o swoich problemach, chorobach, pomyłkach, żeby stanowiło to jakiś powód do myślenia, zadumy, pytań, było rodzajem znaku drogowego dla nas: Uwaga ty też możesz!
Normalny człowiek pochyla głowę, czyta, myśli, zazwyczaj współczuje albo poprzestaje na zrozumieniu.
Komentatorzy internetowi w swej wielkiej niestety masie zachowują się butnie, rzucają odruchowo paskudne komentarze, oceniają, szydzą, wymądrzają się, udzielają światłych rad i cieszą się zapewne, że są tacy mądrzy! Nieomylni, uczciwi i przewidujący. Jakieś bóstwa czy jak?
Co gorsze obserwuję to u osób które jako tako znam, też popadli w tę manierę. Coś gdzieś przeczytali, usłyszeli i już wiedzą dokładnie co i jak, kto jest głupi jak but, kto popełnia straszliwe błędy, gdzie jest prawda, jak powinni postępować etc.
Zazwyczaj nie mamy bladego pojęcia, jaka jest prawda! Komu pismo, tabloid, szanująca się gazeta przyprawia wąsy, krzywy pysk, dorabia życiorys. Zdarzało mi się poznać wiele spraw, które początkowo czarne albo białe okazywały się tak bardzo wielowymiarowe, że żadna miałka i szybka ocena nie pasowała. Tak bywa zazwyczaj, ale mało komu chce się wejść w szczegóły, dowiedzieć się jaki jest rewers, drugi głos, podłoże, czasem tajemnica.
Kiedy znamy sprawę tylko jednej strony, nie znamy cieni, owego backgroundu. (to angielskie słowo ale dobrze oddające sens pojęcia: chodzi o tło, zaplecze, coś czego nie widać, okoliczności oboczne etc.), nasze oceny bywają zbyt powierzchowne, krzywdzące, szkalujące, niszczące. Czasem czytam podpisy komentatorów i czuję się jak na publicznym kamienowaniu.
Czesław Niemen: „…często jest, że ktoś słowem złym zabija tak, jak nożem”.
Warto o tym pamiętać oceniając zbyt pochopnie i zdecydowanie kogoś, o kim wiemy tylko tyle, ile nam rzucono w informacji. Czasami ostro przyprawionej domysłami albo wrednymi sugestiami.
Sami rozsądzajmy czy wszystko o sprawie wiemy? Wszystko? Jeżeli nie, nie osądzajmy. 

9 komentarzy:

  1. Świetny cytat z Niemena i świetny wpis. Widziałam się dzisiaj z Anią i widziałam, jak bardzo bolą Ją te nieprzemyślane komentarze i reakcje ludzkie. była bliska załamania się i wycofania z tego wszystkiego. Na szczęście mąż bardzo Ją wspiera i podtrzymał Ją na duchu, będą walczyc dalej. Oby uratować choc jedno dziecko.
    Uważam akcję "Sprawdzam, bo kocham" za wyczyn wręcz heroiczny, a ludzi, którzy wypisują bzdurne komentarze - za... głupich po prostu. Głupich, bo innych słów tu nie trzeba. A Ani potrzebne jest każde słowo wsparcia, dletego dziękuję Ci, Małgosiu, za empatię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ot, "moc" internetu. Tu niestety można wszystko i nikt nawet przez chwilę nie pomyśli nad tym czy sprawi komuś ból swoim głupim komentarzem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda jest taka, że szczekacze są i będą, uważają, że mają monopol na ocenianie innych, ferowanie wyroków, a szczególnie w Polsce jest to naprawdę bardzo wyspecjalizowana grupa "wiedzących lepiej". I porady od matek, które mają doskonały kontakt ze swoim dzieckiem. Nawet najdoskonalszy kontakt nie gwarantuje szczerości w tak trudnym temacie, jak używki. Dlatego, jak pisałam wcześniej u siebie na profilu, nikt nie może być pewny 100%, każda rodzina, każde środowisko, każde miasto, wieś, dzielnica, wszyscy jesteśmy na takim samym poziomie zagrożenia, jeśli chodzi o ten problem. Ech, czasami nienawidzę ludzi!

    OdpowiedzUsuń
  4. Matce, która straci dziecko należy się szacunek i empatia oraz takt. Niestety poza dobrodziejstwem internetu- brak tych cech widać w hejtujących komentarzach. Dopóki nie stanie się nad przepaścią-nie wie się co to jest...Przykre, dla P. Małgosi wielkie dzięki za piekny, mądry wpis a Pani Ani-wiary,że dzięki niej jakaś matka uratuje swoje dziecko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspierajmy nie oceniajmy, Pani Małgosiu dziękuję za wsparcie działań Ani. Musi jej być szalenie ciężko. Tak się otworzyła, obnażyła. Zrobiła to dla innych, dla nas. A my naród najmądrzejszy na świecie jak zwykle oceniamy i szufladkujemy. WSTYD. Dorota Zygmunt

    OdpowiedzUsuń
  6. "Ludzie są gotowi uwierzyć we wszystko, tylko nie w prawdę" i chyba w tym jest największy problem. Jeśli ktoś wyda osąd, zanim pozna dogłębnie sprawę potem nie będzie chciał uwierzyć w prawdę, bo będzie dla niego niewygodna - oczywiście nie jest tak zawsze. Ale tak się dzieję najczęściej w internecie. Przecież internet WIE wszystko, a kilku specjalistów od bycia specjalistami we wszystkim w internecie podpisuje się często jako opinia społeczna, której nikt poza nimi nie wygłasza. Poza tym ludzi boli sukces innych i odwaga. Tematy trudne, często jeszcze tabu, czy też wychodzące poza przyjęte normy społeczne są szykanowane. Przecież nikt nie będzie mi narzucał i wmawiał, że tak jest skoro tak nie ma, bo ja WIEM LEPIEJ. Tak to działa, przynajmniej w moim mniemaniu, które opieram na obserwacjach różnych środowisk.

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu ...celnie i wymownie , internet dał wspaniałe możliwości komunikacyjne , poznawcze " zbliżył" ludzi , być może wielu uratował ... ale wielu też "zabił" cywilnie i fizycznie ... Wiele"miernot" niemających odwagi w realu , ma pole do popisu , nie znając kontekstu , wymiarów ani prawdziwych motywacji kierujących tymi ktorych tak wydawałoby się bezkarnie krytykują ....ale wszystko wraca .... wraca ...wraca .. Dario :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się w zupełności.Odwaga jak najbardziej.Tylko proszę o odpowiedź na jedno pytanie. Dlaczego matka tego chłopca szokuje.Mam na myśli opis udzielania mu pierwszej pomocy.Cytuję: coś mu bulgotało w środku,albo nie wyglądał jak ktoś kto się powiesił.Był tylko trochę szary na twarzy i miał czerwone wybroczyny.Naprawdę nie dziwią mnie niektóre komentarze w necie.Prawdopodobnie więcej osób odebrało to tak negatywnie jak ja. Alicja Terhaag

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń