niedziela, 27 kwietnia 2014

Święty

Święty dla przeciętnego człowieka nie jest kimś ważnym codziennie, to zazwyczaj ...postać literacka, patron różnych budowli i oczywiście ktoś, do kogo się zwraca wierzący o wstawiennictwo, bo skoro święty to ponoć ma MOC. Święty niechętnie używa swej mocy, gdy dzieje się coś tragicznego – wojna, zagłada, dramaty i tragedie. Święci też niechętnie się wtrącają w życie doczesne, bo życiem jednak kieruje bardziej przypadek i średnia statystyczna niż cuda.
Myślę, że o wiele ważniejsze w historii ludzkości są osoby, które faktycznie swoim działaniem zrobiły coś spektakularnego, dobrego i żeby daleko nie szukać: Janusz Korczak, Maksymilian Kolbe, Irena Sendlerowa, czy nasi współcześni Maria Łopatkowa, Zbigniew Religa, siostra Małgorzat Chmielewska, Jurek Owsiak, Anna Dymna i wielu innych. To po prostu dobrzy ludzie, z krwi i kości. Godni szacunku i naśladowania.
***
Tymczasem trwają uroczystości, które tak samo jak i śmierć Jana Pawła – nie sprawią niczego spektakularnie dobrego poza tym, że osoby wierzące przez krótką chwilę poczują w sercach nabożne ciepło, wzruszenie i mglistą chęć bycia lepszym. I niestety, jak pokazuje wydmuszka po Pokoleniu JPII, nie stoi za tym nic, ludzie nie stali się lepsi a nawet powiem, po katastrofie smoleńskiej  gorsi. Żaden biskup, ksiądz czy inny urzędnik Pana B. nie huknął na nas o to, że stanęliśmy po dwóch stronach jakiejś idiotycznej barykady znów związanej z wiarą. Jedni wierzą w zamach, inni nie wierzą – oto Polak stoi naprzeciw Polaka podżegany przez polityków, kościół i kościelne radio. To jakaś miniwojna husycka, bo znów mamy tych niby właściwie wierzących i kacerzy… Co za idiotyzm! Po co nam to?
***
Jak dla mnie – Karol Wojtyła był człowiekiem o wysoce ujmującym i umiejętnym sposobie celebrowania własnej osoby. Ta celebracja polegała na pozornej prostocie, niemal nieśmiałym uśmiechu i takim niby ojcowskim stosunku do wielu spraw. Nawet wielu ludzi kościoła oceniało go jako osobę o skostniałych poglądach. Zadziwiało mnie, że tak kompletnie odpuścił księdzu Rydzykowi, czy proboszczowi Jankowskiemu i innym, którzy za pontyfikatu JPII rośli w pychę i obrastali w sadło (prywatne majątki). 
Jak dla mnie, Papież Wojtyła był co prawda niezwykle sprawnym politykiem kościoła i oczywiście animatorem przewrotu w Polsce, ale wespół z legionem innych, z Lechem Wałęsą na czele. A świętość?! 
Dzisiaj? W XXI wieku?! Komu to i na co potrzebne? Nie wiem, nie umiem wejść w uczucia osób, które żądają totalnych i stokrotnie potwierdzonych dowodów na istnienie X planety, nowego wirusa, szkodliwości czy nieszkodliwości marihuany, czy leku na raka, a w kwestii istnienia Istoty Wyższej wystarcza im dogmat i treści spisane przez kogoś, kiedyś. 
No, ale wolno mi, na szczęście, głosić swoje poglądy (panuje wolność słowa i sumienia), bo to już nie czasy wojen husyckich i inkwizycji, gdy za każde zdanie odbiegające myślowo i pojęciowo od tych głoszonych przez biskupów katolickich skazywano na okrutne męki i śmierć na stosie.
I moja uwaga prywatna – jeśli Jan Paweł jest święty – czemu tylko dla jednej pani wygenerował ów cud? Nie można było więcej? Dlaczego? Czemu nie gromadnie, jak wielebny Boshobora? Tyle byłoby dobrego... 
I jeśli już bawimy się w odczytywanie Znaków, to jak odczytać straszną śmierć dwudziestolatka zabitego przez papieski krzyż? 
(Czy to nie znak, że kult jednostki jest jednak nieludzki?)

3 komentarze:

  1. nie dziwię się brakowi komentarzy...z głupotą się nie polemizuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jednak milczę, bo myślę, czy i na ile ten papież był dla mnie świętym.
    Surowo Pani pisze o nas, katolikach, a to nie ułatwia sprawy.
    Ale spróbuję wytłumaczyć, że dla mnie jest. Święty i ważny, i kochany.
    Kiedy w swoim czasie (na studiach) czytałam średniowieczne legendy hagiograficzne, dziwiłam się scenom, w których ludzie na pogrzebach takich świętych osób rzucali swoje płaszcze przed idący kondukt. Myślałam sobie, że to był objaw specyficznej duchowości średniowiecznych ludzi, ich nieco histerycznej religijności.
    Ale kiedy zmarł ten papież, poczułam, że jestem dokładnie taka sama. Też pragnęłam coś poświęcić, w jakiś sposób okazać swoje gorące przywiązanie. Rzucić płaszcz, bukiet kwiatów, cokolwiek.
    Bardzo go kochałam, bo czułam, że on jest szczery w tym, co mówi, jest prawdziwym świadkiem tego, w co wierzy. I nadal tak czuję, i to właśnie uważam za świętość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest Pani moją siostrą astralną , trafiłam na Pani bloga kilka dni temu i czytając wszystkie dotychczasowe teksty aż się zadziwiłam, bo jakbym swoje czytała (tylko nienapisane). Jeżeli chodzi o JP to wystarczy spojrzeć na Dziwisza - jaki to mały człowieczek (myślę, że to on przechylił szalę organizując pochówek P. K. na Wawelu), to za jego pontyfikatu pedofilstwo i homoseksualizm rozrosło się jak mafia (czego nie widział lub też nie zaprzątał sobie tym głowy), za jego rządów koścół w Polsce rozpasał się w dobrach materialnych, zabierając szkoły, domy dziecka a potem odsprzedając je z zyskiem, zamienionym w luksusowe samochody i rezydencje,zapomniał o tych najbiedniejszych, dla których zamykał drzwi do kościoła. Podczas wizyt do Polski nie raził go przepych z jakim był witany, ani opasłe brzuchy biskupów. Dla mnie wzorem jest Franciszek, szkoda , że tyle ma już lat

    OdpowiedzUsuń