czwartek, 2 listopada 2017

Rewolucja obyczajowa, czy mały szum?

No to wysypało się.
I Ty ... Brutusie?!

"Dustin Hoffman został oskarżony o molestowanie seksualne na planie filmu "Śmierć komiwojażera".
Oskarżająca to 17-letnia wówczas Anna Graham Hunter. Kobieta ze szczegółami opisała niestosowne zachowania hollywoodzkiego gwiazdora.
- Poprosił mnie o masaż stóp pierwszego dnia na planie - wspomina Anna Graham Hunter. - Ciągle ze mną flirtował, łapał mnie za pośladki i mówił przy mnie o seksie. Pewnego dnia złapał mnie i powiedział: "Poproszę jajka na twardo i... łechtaczkę na miękko". Cała jego ekipa się śmiała a mnie zamurowało i poszłam płakać do łazienki. Teraz gdy mam 49 lat rozumiem, co Dustin Hoffman zrobił, gdyż układa się to w całość prześladowań jakiego kobiety doświadczają w Hollywood."
Słychać (oprócz głosów oburzenia) głosy ironicznie nawołujące do tego, żeby "panie się uspokoiły z tą zbiorową histerią".
Po pierwsze to nie jest "zbiorowa histeria" a zbiorowa świadomość. Odzyskana po latach udawania, że "NIC SIĘ NIE STAŁO".
To dzisiaj żyjemy w świecie w którym można iść na policję i złożyć zawiadomienie o popełnienie przestępstwa jakim jest molestowanie. Lat temu 20, 30 i wcześniej tego terminu nie było w powszechnym użyciu! Nie znano ani określenia, ani nie umianoby zapisać w protokole rodzaju przestępstwa. Że coś sprośnie gadał? Że złapał za biust albo pośladki?! A jeszcze gdy w tle artyści, alkohol, zabawa i hippisowskie hasła Wolnego Seksu?! No co też pani ...
Pamiętam TE czasy.
Moje koleżanki z podstawówki (!) a i sąsiadki licealistki same się wpraszały na pijackie i narkomańskie imprezki odbywające się w willach na Saskiej Kępie wśród artystów i "artystów" - początkujących reżyserów, dzieci dyplomatów i innego "niebieskiego ptactwa" i bzykały się (tego słowa też nie było. na Pradze mówiło "gamzać się"albo ...bardziej bezpośrednio) lub obmacywały, "lizały"  z kim popadło. Za paczkę Chesterfieldów, za obiecankę "zagrasz w filmie", albo tylko "tak, zaproszę cię na następna balangę, będzie XY - przyjechał z Francji, szuka młodych...", za samą obecność w tych domach i na TYCH balangach.
To dzisiaj sprawa lepkich łap, obleśnych słów, wpychania języka do zaciskających się ust albo nie tylko języka, uchodzi za skandal, wówczas? Nie. Nie, to tylko "takie tam". "Końskie zaloty", "Chłopcytakmają", a dzisiaj afera!
I DOBRZE! Nareszcie.

Zmieniły się standardy i oby TO właśnie był ten czas przełomu.Początek rewolucji obyczajowej. OBY.
#metoo#jateż to kamienie milowe i pewna granica która musi zacząć odmierzać inne zwyczaje, panowie.
"Panowie", bo niestety to Was wychowano z tą skazą, że facetom wiele uchodzi z obrzydliwych i seksistowskich żartów, a potem też okrzyków i ...rękoczynów.
To wina ówczesnej opinii publicznej trywializującej macanie, podszczypywanie, i chamskie nawoływanki w stylu "lala, bucik ci się rozpierdala!" i "o, ale masz cycki!".

To też wielka wina matek i OJCÓW córek, że nie nauczyli odpowiedniej asertywności i samoobrony przed chamiątkami z klasy, z grupy rówieśniczej. Że napastnik z rodziny nie dostawał "z liścia" tylko był wstydem zakrywanym milczeniem "bo nie wypada" i "kto ci uwierzy".  Nie nauczono , że ktoś kto siłą przewraca, dociska do ściany rozchyla uda siłą i rwie bieliznę, to taki sam przestępca jak każdy inny łamiący prawo. Nie nauczono ... Nie nauczono krzyczeć i wołać o pomoc.

Mam wielką nadzieję że owe sprawy molestowania, gwałcenia i świńtuszenia, jak nieświeże trupy wyłażące z różnych szaf sprawią, że w dziedzinie SZACUNKU między ludźmi zacznie się jakiś nowy czas. 
Matki i ojcowie muszą już inaczej wychowywać dzieci. Bez pobłażania dla "ojtamojtam" i "to taki żarcik był".
MATKI I OJCOWIE, PRAWO i policja, bo w szkołę już nie wierzę.

1 komentarz:

  1. Ma Pani rację, tylko ja nie jestem pewna czy do ludzi nawet to trafi. Nawet mój mąż, dobry człowiek, powiedział mi, że teraz się na to zrobiła moda, że wszystkie zgłaszają molestowanie, bo inaczej będą odbierane jako nieatrakcyjne, jako te, których nikt nie chciał. TO jest tak głęboko zakorzenione w męskiej psychice, w ogóle w społecznym odbiorze, że z musu jest wypierane, jako niewłaściwe, brudne przełamywanie tabu, coś o czym nie powinno się mówić. Żartował, a mnie zrobiło się przykro i wróciło to upokorzenie z czasu nastu lat, gdy ciągle leciały teksty z towarzyszącym im rechotem: hej blondyna, kto cię dyma jak mnie ni ma, łapanie za biust na ulicy, chamskie propozycje seksu od przypadkowych facetów, którzy mnie dopadli w bramie... Ile jeszcze musi minąć dekad, żeby faceci zrozumieli, że kobieta nie jest podległa, że jest na równi, że nie mogą wykorzystywać swojej siły i/lub pozycji?

    OdpowiedzUsuń