Nie mam zamiaru analizować związków przyczynowo skutkowych wojny
na bliskim Wschodzie. Ani nie chodzi mi o lokowanie uchodźców. Raczej o ten
szczególny klimat który temu towarzyszy. O stwierdzenie, że „syta i tłusta Europa nie radzi sobie z
problemem”.
Dla Poczciwców i Entuzjastów nie ma tematu – o, jak pięknie!
Posuniemy się, ugościmy, damy kanapki, koce, zamieszkamy razem i będzie fajnie.
To wszystko w aurze jakby karnawału podsycanego zdjęciami małych dzieci i kobiet
których jakby mało w masie, ale to Entuzjastów to nie niepokoi bo oni są nastawieni na rodziny. I dobrze, świetnie i
ja NIE O TYM
Myślę o tych pozostałych 70 % imigrantów.
Myślę o tych pozostałych 70 % imigrantów.
Cały czas mamy pomieszanie pojęć mówiąc o
imigrantach/uchodźcach.
Jedna rzecz to ludzie w potrzebie prawdziwej i o tych nie jest ten tekst, a druga to wdzieranie się do Europy młodych ludzi z Afryki żeby sobie polepszyć byt.
I właściwie nie jest to nic nienormalnego, bo ludzie migrują od lat.
Dygresja:
W tym celu Polacy płynęli do wyśnionej „Hameryki”, później do Irlandii „na zmywak” żeby lepiej było. ALE (jak zwykle jest jakieś „ale”) forma była zgoła inna. Nie najazd i aneksja, ale uprzejma prośba o wizę i pobyt stały, grzecznie i bez awantur.
Słuchałam relacji dziennikarza z granicy węgierskiej. Młody Afrykańczyk wykrzyczał mu do mikrofonu:
- bo wy tu macie wszystko! I nam też się to należy!
No… Internet i telewizja pokazują jak żyje „syta i tłusta” Europa, jak powszechne są łakocie dobra i rozrywki, w tym też dostępne kobiety (!)
My też tak postrzegaliśmy tę „Hamerykę” – kraj mlekiem, (whisky) i miodem płynący. Tylko sposób przybycia do niej inny – celnicy amerykańscy każdego pod lupę! A już to, co dzisiaj się dzieje w ambasadzie, to powiem subtelnie, wielka i niezbyt przyjazna ciekawostka. Godzinnymi "przepytankami" nie można nas bardziej upodlić. Przykład?
- A może pan chce jechać do Stanów bo tam mieszka pańska mama i myśli pan, że da się jakoś zostać tam na stałe?!
- Nie proszę pani. Mam tu żonę, dzieci i świetną pracę, a moja mam nie żyje od dwudziestu lat. Zmarła w Polsce. Nigdy stąd nie wyjeżdżała.
Zero zmieszania i jakiegoś „exscuse me”.
- … to może ojciec?!
- Ojciec mieszka w Polsce, w Poznaniu i z tego co wiem nie zamierza jechać do Stanów.
itp. Itd… No, to tak „łatwo” jest dostać się np. do Stanów. Nawet z wizą w łapach można na lotnisku trafić na celnika który bez żadnych powodów nas po prostu nie wpuści. Bo nie. Od południa stoi sześciometrowy mur z zasiekami, bo Ameryka Południowa, Meksykanie też chcieliby do „RAJU”. Postawę Australii i Nowej Zelandii znamy. Korea Pd NIE PRZYJMUJE, podobnie wiele innych państw.
Jedna rzecz to ludzie w potrzebie prawdziwej i o tych nie jest ten tekst, a druga to wdzieranie się do Europy młodych ludzi z Afryki żeby sobie polepszyć byt.
I właściwie nie jest to nic nienormalnego, bo ludzie migrują od lat.
Dygresja:
W tym celu Polacy płynęli do wyśnionej „Hameryki”, później do Irlandii „na zmywak” żeby lepiej było. ALE (jak zwykle jest jakieś „ale”) forma była zgoła inna. Nie najazd i aneksja, ale uprzejma prośba o wizę i pobyt stały, grzecznie i bez awantur.
Słuchałam relacji dziennikarza z granicy węgierskiej. Młody Afrykańczyk wykrzyczał mu do mikrofonu:
- bo wy tu macie wszystko! I nam też się to należy!
No… Internet i telewizja pokazują jak żyje „syta i tłusta” Europa, jak powszechne są łakocie dobra i rozrywki, w tym też dostępne kobiety (!)
My też tak postrzegaliśmy tę „Hamerykę” – kraj mlekiem, (whisky) i miodem płynący. Tylko sposób przybycia do niej inny – celnicy amerykańscy każdego pod lupę! A już to, co dzisiaj się dzieje w ambasadzie, to powiem subtelnie, wielka i niezbyt przyjazna ciekawostka. Godzinnymi "przepytankami" nie można nas bardziej upodlić. Przykład?
- A może pan chce jechać do Stanów bo tam mieszka pańska mama i myśli pan, że da się jakoś zostać tam na stałe?!
- Nie proszę pani. Mam tu żonę, dzieci i świetną pracę, a moja mam nie żyje od dwudziestu lat. Zmarła w Polsce. Nigdy stąd nie wyjeżdżała.
Zero zmieszania i jakiegoś „exscuse me”.
- … to może ojciec?!
- Ojciec mieszka w Polsce, w Poznaniu i z tego co wiem nie zamierza jechać do Stanów.
itp. Itd… No, to tak „łatwo” jest dostać się np. do Stanów. Nawet z wizą w łapach można na lotnisku trafić na celnika który bez żadnych powodów nas po prostu nie wpuści. Bo nie. Od południa stoi sześciometrowy mur z zasiekami, bo Ameryka Południowa, Meksykanie też chcieliby do „RAJU”. Postawę Australii i Nowej Zelandii znamy. Korea Pd NIE PRZYJMUJE, podobnie wiele innych państw.
Tłusta i syta Europa nie pomyślała nawet, że w pewnej chwili może się ziścić scenariusz nakreślony przez Stanisława Lema, że nasz konsumpcjonizm i nadmiar chleba sprawią, iż bogaci zamieszkają w strzeżonych osiedlach, otoczą się murami, a biedni będą je szturmować gdy osiągną tzw „masę krytyczną”. Nikt nie sądził, że masę krytyczna osiągną… mieszkańcy Afryki, (a nie nasi biedacy) i przyjadą do nas bo „im też się to należy”.
Andreas Unterberger „Europejskie
rządy nie mają odwagi przyznać, że to nic innego jak wojna, kiedy miliony ludzi
wdzierają się do innego kraju (lub Unii), by zamieszkać tam na stałe, choć ów
kraj, ta Unia, nie wzywa ich i wcale nie chce. Zresztą nie ma znaczenia, czy ów
trwający od lat napór milionów imigrantów nazwiemy „wojną” czy „największą w
historii wędrówką ludów”.
(strona Nowej Debaty z jego tekstem została zainfekowana Koniem Trojańskim i jest bezużyteczna, więc podaje link do źródła: http://www.andreas-unterberger.at/2015/05/europa-und-die-migrations-katastrophe/)
Mleko się rozlało, Niemcom potrzeba świeżej krwi, rak do pracy więc nie widziały problemu do czasu aż i ich to przerosło. Coś trzeba będzie zrobić z tą wielką ilością młodych i silnych mężczyzn. Dać mieszkanie i pracę i mieć na oku, bo pochodzą z krajów w których nie jest zasobnie i tłusto, prawo nie funkcjonuje, raczej prawo Kalego i pięści, więc wszystko trzeba zdobywać sprytem, siłą i determinacją. I oni to znakomicie potrafią. A my? Nie. Gdy nie dostaną tego czego tak nam zazdroszczą – okażą złość. Okażą. Już okazują.
Przeczytałam tekst Marka Bańczyka „Dorosłe dzieci Europy maja żal. Krótki traktat o przemocy”. A w nim oprócz wielu ciekawych stwierdzeń taki cytat „Aż doczekaliśmy się czasów w której jedyną grupą społeczną zdolną do walki o cokolwiek są kibice piłki nożnej. Reszta organizuje nieme marsze i płacze. Do łezki łezka, aż wyjdzie groteska. Stworzyliśmy cywilizację natchnionego sobą tchórzostwa.”
(strona Nowej Debaty z jego tekstem została zainfekowana Koniem Trojańskim i jest bezużyteczna, więc podaje link do źródła: http://www.andreas-unterberger.at/2015/05/europa-und-die-migrations-katastrophe/)
Mleko się rozlało, Niemcom potrzeba świeżej krwi, rak do pracy więc nie widziały problemu do czasu aż i ich to przerosło. Coś trzeba będzie zrobić z tą wielką ilością młodych i silnych mężczyzn. Dać mieszkanie i pracę i mieć na oku, bo pochodzą z krajów w których nie jest zasobnie i tłusto, prawo nie funkcjonuje, raczej prawo Kalego i pięści, więc wszystko trzeba zdobywać sprytem, siłą i determinacją. I oni to znakomicie potrafią. A my? Nie. Gdy nie dostaną tego czego tak nam zazdroszczą – okażą złość. Okażą. Już okazują.
Przeczytałam tekst Marka Bańczyka „Dorosłe dzieci Europy maja żal. Krótki traktat o przemocy”. A w nim oprócz wielu ciekawych stwierdzeń taki cytat „Aż doczekaliśmy się czasów w której jedyną grupą społeczną zdolną do walki o cokolwiek są kibice piłki nożnej. Reszta organizuje nieme marsze i płacze. Do łezki łezka, aż wyjdzie groteska. Stworzyliśmy cywilizację natchnionego sobą tchórzostwa.”
Dokładnie tak.
Oglądając to, co kultura masowa zrobiła z Powstania Warszawskiego – koszulki z
nadrukiem, hipsterskie marynarki z opaską powstańczą i rapowane pieśni
powstańcze etc, pomyślałam rozglądając się w koło, czy nasza młodzież tak
znakomicie i troskliwie odżywiona, kształcona przez matki pacyfistki „nie bij
się, nie bądź agresywny! O wszystkim można porozmawiać. Powiedz mi CO CZUJESZ?”
umiałaby dokonać takiego powstańczego zrywu w razie zagrożenia? Bić za ojczyznę?
Na Fejsbuku – tak, w realu – nie.
Sama uległam temu modelowi i mój syn jest pacyfistą. Nie umie się bić. W razie napaści na rodzinę spróbuje oczywiście, ale nie zna zasad zadania ciosu obronnego ani innego, żeby napastnika odsadzić. Oberwie, jak nic.
Mój błąd… Nasz błąd.
Byłam panią od biologii, powinnam wiedzieć, że zagłaskany kotek z usuniętymi chirurgicznie pazurkami zamieni się w tłustego nieruchawca jak w Shreku waleczny Kot w butach zamienia się w Puszka.
Na Fejsbuku – tak, w realu – nie.
Sama uległam temu modelowi i mój syn jest pacyfistą. Nie umie się bić. W razie napaści na rodzinę spróbuje oczywiście, ale nie zna zasad zadania ciosu obronnego ani innego, żeby napastnika odsadzić. Oberwie, jak nic.
Mój błąd… Nasz błąd.
Byłam panią od biologii, powinnam wiedzieć, że zagłaskany kotek z usuniętymi chirurgicznie pazurkami zamieni się w tłustego nieruchawca jak w Shreku waleczny Kot w butach zamienia się w Puszka.
(W tym samym
filmie to Fiona jest przywódcą, waleczną ogrą w walce ze zniewolicielem, szkoli
inne ogry w walkach bo z Wrogiem najczęściej nie da się po dobroci. I o tym
chyba zapomnieliśmy.)
Niby są jakieś oddziały policji, wojska ale nawet podczas stadionowych zamieszek, ustawek czy innych awantur na osiedlach – kiepsko to wygląda.
Wróg, Napastnik jest ZAWSZE silniejszy. Jak ci którzy wbijają nóż policjantowi na przystanku czy chłopakowi stającemu w obronie dziewczyny. Ten dzielny chłopiec Łodzi zapewne był pacyfistą i bić się nie umiał, mama i pani w szkole zabroniły…
Jak jest teraz w Europie z facetami? Byliby zdolni do stawiania czoła agresorom? Oglądam filmy z Marsylii, Paryża, Anglii, Szwecji i innych krajów które przyjmowały latami imigrantów w myśl marzenia o multi kulti, (które teoretycznie samo w sobie złe nie jest, gorzej z realizacją. Bywa, że całkowicie się nie udaje. Stąd dzielnice – getta i rozróby). Na filmach grupki hardych imigrantów palą samochody, wyrywają bruk, walą na oślep i wrzeszcząc: „go to hell England!”. Policja stawia czoła, a męska cześć autochtonów siedzi w domach drżąc ze strachu.
W wielu miejscach multi kulti nie wypaliło bo (wracam do przyrody) na terenie zbyt wielu samców Alfa, „moja racja (religia) jest najmojsza” albo pracy/socjalu za mało, więc zaczynają się przepychanki i awantury.
W Berlinie frustraci już się burzą że jest nie tak jak zapragnęli.
http://natemat.pl/155985,berlin-w-tarapatach-wladze-miasta-juz-boja-sie-zamieszek-z-uchodzcami-a-bedzie-jeszcze-gorzej
A jak będzie teraz, gdy nagle wdarło się do Europy pół miliona ludzi w tym gros młodych facetów, to niechybnie nie znajdując tu wymarzonego raju (nie mówię o spragnionych spokoju rodzinach, to nie jest TEN temat) zaczną się tego raju domagać, jak to na owych filmach widać.
W razie frustracji i buzującego testosteronu którego przybysze mają nadmiary, uliczne rozróby są jakby w pakiecie.
Niby są jakieś oddziały policji, wojska ale nawet podczas stadionowych zamieszek, ustawek czy innych awantur na osiedlach – kiepsko to wygląda.
Wróg, Napastnik jest ZAWSZE silniejszy. Jak ci którzy wbijają nóż policjantowi na przystanku czy chłopakowi stającemu w obronie dziewczyny. Ten dzielny chłopiec Łodzi zapewne był pacyfistą i bić się nie umiał, mama i pani w szkole zabroniły…
Jak jest teraz w Europie z facetami? Byliby zdolni do stawiania czoła agresorom? Oglądam filmy z Marsylii, Paryża, Anglii, Szwecji i innych krajów które przyjmowały latami imigrantów w myśl marzenia o multi kulti, (które teoretycznie samo w sobie złe nie jest, gorzej z realizacją. Bywa, że całkowicie się nie udaje. Stąd dzielnice – getta i rozróby). Na filmach grupki hardych imigrantów palą samochody, wyrywają bruk, walą na oślep i wrzeszcząc: „go to hell England!”. Policja stawia czoła, a męska cześć autochtonów siedzi w domach drżąc ze strachu.
W wielu miejscach multi kulti nie wypaliło bo (wracam do przyrody) na terenie zbyt wielu samców Alfa, „moja racja (religia) jest najmojsza” albo pracy/socjalu za mało, więc zaczynają się przepychanki i awantury.
W Berlinie frustraci już się burzą że jest nie tak jak zapragnęli.
http://natemat.pl/155985,berlin-w-tarapatach-wladze-miasta-juz-boja-sie-zamieszek-z-uchodzcami-a-bedzie-jeszcze-gorzej
A jak będzie teraz, gdy nagle wdarło się do Europy pół miliona ludzi w tym gros młodych facetów, to niechybnie nie znajdując tu wymarzonego raju (nie mówię o spragnionych spokoju rodzinach, to nie jest TEN temat) zaczną się tego raju domagać, jak to na owych filmach widać.
W razie frustracji i buzującego testosteronu którego przybysze mają nadmiary, uliczne rozróby są jakby w pakiecie.
Nasza młodzież
męska jest zazwyczaj „syta i tłusta” – jak mieszkańcy Ziemi w filmie „Wall-e”. https://www.youtube.com/watch?v=Vy0DDuf8fYw
W przenośni i
naprawdę, i tak wykastrowana z wszelkich bojowych nastrojów, że jedyne co
potrafią to tworzyć memy do powielania na Fejsie i pisać ostre posty, bo już
nawet na marsze czy pokojowe demonstracje nie chce im się ruszyć tyłka.
Ich rozwodniony
testosteron, męstwo, odwaga sprowadzone zostały do wstydu. Chyba żaden
pracownik korporacji, zadbany, z wypielęgnowana brodą i wszechwiedzą o
karmieniu dziecka nie da rady odeprzeć jakiegokolwiek ataku agresora. Tak jest
w całej Europie. Kult pacyfizmu jest świetny w swej utopijnej wymowie ale w
realu nieprzydatny, bo nie jest obiektem kultu Nowoprzybyłych i Frustratów. A
jest ich coraz więcej.
„Chleba dosyć. Przyszła pora na Igrzyska” - śpiewał Mistrz.
Od zawsze testosteron – to chętka do walk i bojów o teren, o kobiety, o żarcie. Taka natura ludzka. Męska. Trzeba ją tylko mądrze kanalizować.
Dzisiaj jedyni, którzy byliby skłonni obronić nas przed jakąkolwiek agresją, (oprócz wątłych sił policji i wojska), i jak Powstańcy ruszyć z ewentualną odsieczą (Marek Bańczyk ma rację) byliby … kibole i narodowcy, którzy zamiast trefić hipsterskie fryzurki i pisać na wallu o tym, w której restauracji dają najlepsze burgery (sushi już jest passe) zajmują się własnym ciałem – ćwiczą muskuły (niestety nie mózgi) i techniki walki tak jak to robili faceci od zawsze, zanim jeszcze stali się facetami, a byli samcami świata zwierzęcego.
Warszawscy Powstańcy byli wykształceni, mądrzy, wrażliwi i jednocześnie wyćwiczeni na boiskach (Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, jak stal!) a nie przed ekranem w grach komputerowych do których uciekają nocą zacni ojcowie rodzin żeby sobie odreagować bezstresowe wychowanie potomka.
Marek Bańczyk: „Wyhodowaliśmy wielką, ponadpokoleniową bezsilność i ukoronowaliśmy ją jako cnotę, oczywiście – pod różnymi zmyłkowymi przebraniami. Za najwyższy poziom duchowości uznaliśmy zafrasowaną sobą sama kontemplację niemożności.
Rozmontowaliśmy męstwo. Zdekonstruowaliśmy bohaterstwo. Wykpiliśmy odwagę, jako anatomiczną anomalię.
Ulepszaliśmy społeczeństwo tak, aby wyzbyło się i przemocy i siły. Nawoziliśmy je poczuciem wyższości i spryskiwaliśmy poczuciem winy na zmianę. Uprawialiśmy pokolenia jak genetycznie modyfikowane warzywa”.
„Chleba dosyć. Przyszła pora na Igrzyska” - śpiewał Mistrz.
Od zawsze testosteron – to chętka do walk i bojów o teren, o kobiety, o żarcie. Taka natura ludzka. Męska. Trzeba ją tylko mądrze kanalizować.
Dzisiaj jedyni, którzy byliby skłonni obronić nas przed jakąkolwiek agresją, (oprócz wątłych sił policji i wojska), i jak Powstańcy ruszyć z ewentualną odsieczą (Marek Bańczyk ma rację) byliby … kibole i narodowcy, którzy zamiast trefić hipsterskie fryzurki i pisać na wallu o tym, w której restauracji dają najlepsze burgery (sushi już jest passe) zajmują się własnym ciałem – ćwiczą muskuły (niestety nie mózgi) i techniki walki tak jak to robili faceci od zawsze, zanim jeszcze stali się facetami, a byli samcami świata zwierzęcego.
Warszawscy Powstańcy byli wykształceni, mądrzy, wrażliwi i jednocześnie wyćwiczeni na boiskach (Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, pracując za dwóch! Czuwaj wiaro i wytężaj słuch, pręż swój młody duch, jak stal!) a nie przed ekranem w grach komputerowych do których uciekają nocą zacni ojcowie rodzin żeby sobie odreagować bezstresowe wychowanie potomka.
Marek Bańczyk: „Wyhodowaliśmy wielką, ponadpokoleniową bezsilność i ukoronowaliśmy ją jako cnotę, oczywiście – pod różnymi zmyłkowymi przebraniami. Za najwyższy poziom duchowości uznaliśmy zafrasowaną sobą sama kontemplację niemożności.
Rozmontowaliśmy męstwo. Zdekonstruowaliśmy bohaterstwo. Wykpiliśmy odwagę, jako anatomiczną anomalię.
Ulepszaliśmy społeczeństwo tak, aby wyzbyło się i przemocy i siły. Nawoziliśmy je poczuciem wyższości i spryskiwaliśmy poczuciem winy na zmianę. Uprawialiśmy pokolenia jak genetycznie modyfikowane warzywa”.
Jak świat
światem – ludzie nie umieją obejść się bez wojny, awantur, bitew i innych
podłości, c’est la vie. Udawanie że budujemy lepszy świat – bez przemocy jest
tylko udawaniem. Mężczyźni bez testosteronu będą en masse ulegli wobec silniejszych - tych „niemodyfikowanych”.
Pisząc ten tekst mam odczucia ambiwalentne. Nie cierpię przemocy, boję się agresji, i jednocześnie wiem, że gdy agresor nas dopadnie, zapytanie go o to, co czuje i prośba żeby pozbył się złych emocji jest … aberracją.
Si vis pacem para bellum.
Pisząc ten tekst mam odczucia ambiwalentne. Nie cierpię przemocy, boję się agresji, i jednocześnie wiem, że gdy agresor nas dopadnie, zapytanie go o to, co czuje i prośba żeby pozbył się złych emocji jest … aberracją.
Si vis pacem para bellum.
Tymczasem idę
czytać ULEGŁOŚĆ Huellebecq’a. O sytej, tłustej i uległej Europie., i o
europejskich facetach bez testosteronu i pazurów.
Dziękuję za poruszenie bardzo trudnego tematu w tak mądry sposób. Najgorsze, moim zdaniem, jest to, że nie ma dobrego wyjścia...
OdpowiedzUsuńQumpel Zwoja ;-)