…mniej więcej od chwili, gdy kolejna ekoterrorystka, mądralina, pchnięta imperatywem „ja wiem lepiej” uciera mi nosa, dowodząc, że moje myślenie, pragnienia, marzenia nie są trendy, nie są eko!
Nie są, a wiesz czemu?Bo jestem komórką rakową, choćbym nie wiem jak wojowała pokrzykiwała i wskazywała palcem winnych, jestem nią tak ja, jak i ty, on, ona, oni. My ludzie nimi jesteśmy en masse.
Moja świadomość bycia taką rakową komórką na Ziemi nie sprawi jednak, że z dnia na dzień przestanę nią być. Musiałabym się wyprowadzić do lasu, wcinać mech i pić wodę ze strugi, do której przesiąka gówno ze sławojek, z sąsiedniej wsi. Umarłabym po dwóch tygodniach, może miesiącach?
Zrób to jeśli-ś taka eko! Żeby uratować planetę musielibyśmy wszyscy tak. Serio? Damy radę? NIE. Nie i już.
I tu dochodzimy do pewnego sedna (a jest ich kilka, jednak ono jest NAJ) do przeludnienia. OVERPOPULATION.
Optymiści będący z dala od ekologii, na haju stwierdzenia „jest doooobsz, ososicho?”, twierdzą, że mamy jeszcze mnóstwo możliwości wyżywienia tej liczby ludzi. Wywalam więc na takich wiaderko otrzeźwienia: jedzenie to nie wszystko. Potrzebna jest WODA, energia, budynki, i cały ten mega przemysł zawalający nas gadżetami, bez których nie umiemy już żyć. Co gorsza – nie chcemy. Kochamy je. Znaczy, umieją bez tego żyć kobiety Masajów, garść Aborygenów i kilkanaście plemion na wyspach Polinezji, ale i tam bez telefonu komórkowego już ani rusz…
Ekoterroryści poszturchują mnie, Ciebie, wywołując poczucie winy za każdy obłoczek CO2 wydalony w wydechu, i obłok, podczas podróży choćby do rodziców w Rzeszowie, czy Londynie, za pomylenie w śmieciach opakowania po mleku (papier czy folia?) i sto innych win, ale już jakoś nie mają tej siły i odwagi jechać i pouczać w tej materii mieszkańców Bangladeszu, Pakistanu, Indii, Indochin, Chin, Afryki i Ameryki Południowej (południa Hiszpanii) – producentów największej ilości plastiku – śmieci, a też jakoś nie ofukują największych producentów Różnych RZECZY i emitentów CO2. Czemu? Bo nas wpędzać w poczucie winy łatwiej. Jesteśmy pod ręką i tyłka nie trzeba ruszać. Nadto, taki szpasik – ekoterroryści wychowali się na tym samym śladzie węglowym i nadal go produkują
Zacne hasło: „Zacznijmy od siebie”! Zaczęliśmy i co? Czy wielcy producenci tanich ubrań coś zmienili w produkcji ciuchów z poliestru i wiskozy? NIE. Od kiedy Greta narobiła szumu, stać ich było na 1% „odwalcie się” – JEDEN procent ciuchów robią z ….recyklingu. Resztę nadal z nowego poliestru i innych, z ropy naftowej. To dotyczy wszelkich gałęzi przemysłu wielkiego i drobnego. Czemu ich nie oprotestujecie za emisję i produkcję plastiku i szeregu innych RZECZY?
Byłoby nam, o wiele łatwiej wejść w jakiś reżim oszczędzania, poniechania chcenia, gdybyśmy widzieli wór pokutny na łbach Wielkich Śmieciarzy i spektakularne przestawianie produkcji, zminimalizowanie emisji.
A tu NIC!!!
Ja durna, pochylam się, sortuję, nie kupuję łachów, kosmetyków, butów i innych RZECZY (bo po co), a Wielcy Śmieciarze nadal zawalają Ziemię produkcją i spalinami, wyrywając z jej trzewi co tylko im potrzebne. Zostawiając po sobie straszliwy syf – vide gaz łupkowy.
Gdzie tu sens rezygnowania z podróży do Wiednia czy Grecji (żyjącej GŁÓWNIE z turystyki) skoro wielka finansjera i Wielcy Śmieciarze (Chiny, Pakistan i inni) mają to centralnie w dupie?!
Co do świadomości… To moje odium rosnące do gatunku ludzkiego od wielu, wielu lat jest we mnie. Byłam „panią od biologii” i bardzo wcześnie zorientowałam się, że ludzie to tkanka rakowa dla Matki Ziemi. Jesteśmy straszni z tym naszym myśleniem abstrakcyjnym (wymyślaniem), pazernością, nakręcaniem się na coraz wyższy stopień cywilizacji technicznej. Czemu w to poszliśmy? I jeszcze te durne religie nakazujące mnożenie się w nieskończoność, i „czyńcie sobie Ziemię poddaną”. To już dobijające.
Wczoraj przeczytałam całkiem rzeczowy raport leśników o gospodarce leśnej (tak, cywilizacja techniczna sprawia, że GOSPODARUJEMY lasami, ziemiami, wodami etc) a tam nagle taka złota myśl pana leśnika: „bo las ma służyć człowiekowi” – que?! Ale serio to piszesz, gościu?
Z drugiej strony ci, którzy się wściekają na tę gospodarkę, niech pomyślą: z czego innego niż drewno chcieliby mieć meble? I, że ludzi wciąż przybywa i każdy zakładający sobie swoje gniazdko CHCE mebla! Chce ich w knajpach i kinach, filharmoniach i na własnym tarasie. „Drewniane, proszę, nie z plastiku!” A też chce tapicerki na nich, żarówki, abażura, garnków, pralki płaskoekranowego telewizora, płynu do mycia naczyń, aspiryny, dekodera, samochodu i tak dalej i dalej…
Jesteśmy NOWOTWOREM, bo żadne znane mi zwierzę na świecie nie potrzebuje do życia tylu RZECZY! Mąż pewnej piosenkarki wyprowadzając się zabrał z ich domu DWIE CIĘŻARÓWKI swoich RZECZY. Bez których pewnie żyć nie może. A ja? A Ty?
My – nowotwór tej Ziemi produkujemy rzeczy niszcząc tę planetę jak nic innego z organizmów żywych. I żadne zaklinanie rzeczywistości tego faktu nie zmieni.
Wczoraj mąż mówi, gdy oglądaliśmy film: „Patrz… jaki to jednak cud techniki, te przesyły” PRAWDA, ale z punktu widzenia ZIEMI, to efekt uboczny nowotworu, wymagający fedrowania, wyrywania pierwiastków rzadkich i niezbyt rzadkich, fabryk potrzebujących energii i wywalających ścieki do wód i spaliny w niebo.
Co możemy z tym fantem, tą wiedzą, tym obciążeniem psychicznym zrobić?
A- zadręczać się. (powiesić, albo co…)
- zadręczać siebie i innych wytykaniem i poszturchiwaniem, wpędzaniem w poczucie winy.
- żyć wg własnych zasad oczyszczających sumienie i dać żyć innym - wyprowadzić się gdzieś w cholerę i żyć jak człowiek pierwotny. (jak bohaterowie serialu Bena Fogle’a „Życie na pustkowi”) i kwita. (Obawiam się że tych pustkowi początkowo zabrakłoby ale .. a po kilku miesiącach ponad ¾ wróci do cywilizacji z płaczem i radością)
B – żyć w miarę jak się da rozsądnie, starać się produkować jak najmniej śmieci, i mając świadomość bycia „nowotworem” nie zadręczać się nadmiernie, bo i tak nic na ten „nowotworyzm” ani pędząca na nas eko-klima „kometę” nie poradzimy. Wielcy Śmieciarze nas załatwią! Nasze chciejstwo nas załatwi.
C – żyć świadomie myśląc: „Ok, inaczej nie umiem, teraz piłeczka po stronie dzieci”. (Choć w Pakistanie, Indiach, Chinach, Am Pd, Afryce, Indochinach nikt nie bierze poważnie spraw klimatyczno śmietnikowych. Dla wielkiej liczby biedaków w tych krajach ważne jest co jutro zjedzą i gdzie naładują telefon). D – Żyć jak dotąd. Umrzeć, i tak się przysłużyć planecie.
Nie da się wpłynąć na 90% mieszkańców Ziemi żeby przestali CHCIEĆ. Nie da się wpłynąć na 10% tych, którzy dzierżą w łapach Wielki Przemysł by przestali CHCIEĆ.
Takie jesteśmy komórki rakowe… Najlepiej byłoby dla Ziemi, żebyśmy jednak wymarli. Przynajmniej na jakiś czas. 500 lat?
Potem można od nowa…
3 najtrudniejsze dla mnie filmy o TYM:
- Ostatni brzeg
- Wall-e
- Dont look up - spłynęły po ludzkości jak woda po kaczce.
UMRZYJMY! Ziemia odetchnie.