Pogadajmy, choć żadna to rozmowa gdy jest w simpleksie, ale
trudno. Taki lajf.
Od początku może?
Zasadniczy błąd już w tytule – „Dlaczego Kalicińska nie ma
racji?”.
Mój tekst to moja opinia i jako taka nie przestawia
jakiejś zero-jedynkowej racji, bo opowiadam na swoim blogu o własnych
odczuciach jakie mam zresztą od dawna. To sfera gustów i upodobań – jeden lubi
marcepan, a drugi pannę Marynię, ktoś uważa Kraków za cudowne miasto, inny za
przereklamowaną stolicę turystów i Lajkonika. I każdy ma rację. Swoją.
Możemy, Pan i ja, podpisać co najwyżej protokół
rozbieżności.
Nic złego nie napisałam ani o Panu, ani o Joannie Bator, nie
poszłam na kpiarską łatwiznę, tylko uczciwie napisałam, że zasiadłam i
przeczytałam opisy, streszczenia tych książek, których nie czytałam, z kilku
lat funkcjonowania nagród Nike i nie tylko (uczciwość nie popłaca). Po, co
są opisy? Żeby dać pierwsze światło – mój kierunek albo nie mój. Nie lubię
poradników, kryminałków, książek wojennych, więc opis jest pomocny bo może
jednak sięgnę? A może nie? Ja wybieram sobie tematykę i autorów – opisy są
pomocne. Przed nominacjami opisy są w prasie serwowane szeroko, czemu nie
skorzystać dla ogólnego rozeznania? Wiele osób tak robi, bo nie sposób
przeczytać wszystkiego, co jest w księgarniach, zwłaszcza gdy tematyka
odpychająca. Po licho mam się zamęczać czytając coś tylko dlatego, że
nominowane? I widzi Pan, ja zadałam sobie trud przeczytania choćby
laudacji, opisów i komentarzy do książek, których nie przeczytałam (bo
przeczytałam kilka), a Pan przeczytał wyłącznie tytuły moich książek, a i to
niedokładnie.
Przeczytałam pańskie „Gesty” – smęt. Kolejny marny facecik z
pępowiną u mamusi, i po licho mam się zamęczać czytając o kolejnych jego
klonach w literaturze polskiej współczesnej? Ok, poleciałam i ja po
Pańskiej twórczości. (ja chociaż przeczytałam!)
Cyt: „Żeby to jednak wiedzieć, trzeba niestety czytać.” –
przeczytałam, no nie wszystko, ale jednak. Nie da się wszystkiego. Za stara
jestem żeby zjadać coś, co mi się cofa, bo marne, nudne, smutne i nieciekawe.
De gustibus.
Cyt: „Otóż jej rozpoznanie, że kto pisze „pięknie, dobrze,
mądrze, serdecznie, ciepło” – czyli, jak rozumiem, sama Kalicińska – nagrody
Nike ani Gdyni, ani Angelusa nie otrzyma” – wciskanie mi dziecka do brzucha to
podła figura retoryczna! Ile razy mam pisać, że nie oczekuję? Spore nakłady i
sympatia czytelników to wystarczająca dla mnie frajda. Naprawdę.
Cyt: „ Nieudolność warsztatowa, brak kompozycji i pomysłu
fabularnego (ach, te przeplotki!), schematyczność (feminizm nie polega na
zdradzaniu męża), lenistwo intelektualne, stek banałów i klisz, psychologia
sprowadzona do poziomu poradnika i tak dalej, i tak dalej”. Pełna zgoda, Panie
Ignacy! Też mnie to razi. Dodam tylko, że nacinanie sobie krocza żyletką to też
kiepski obraz feminizmu, prawda? A nie można by wspaniale mądrze i znakomicie
warsztatowo pisać o dobroci, szlachetność, mądrość, miłości, pięknie? Za
trudne? Sam Pan to potwierdza.
Cyt: „Szczęście, tu panuje między nami pełna zgoda, jest z
pewnością rzadziej nagradzane, z takiej jednak przyczyny, że nie ma
trudniejszego tematu.” – i jesteśmy w domu! Czyli jednak na moje wychodzi – nie
umiecie pisać o szczęściu, dobroci, miłości, z uśmiechem dać czytelnikowi
optymizmu, którego tak bardzo potrzebuje. En masse, bo oczywiście młodzi
jeszcze wciąż muszą epatować się nieszczęściem, taki etap w życiu. Wykpił Pan
moje pragnienie piękna i harmonii, że to infantylne? Wolno Panu, choć to Cycero
powiedział –„Dobro to tylko to, co szlachetne, zło to tylko to, co haniebne”, i
powoli mnie to ogarnia. Boli mnie świat ogromnie, ale nie pozwalam żeby mną
rządziły media sączące co sekundę do widzów ropę z ran świata – górnolotnie,
ale tak to czuję. Jestem ogrodniczką, matką, babką i wiem, że oprócz owej ropy
jest na świecie piękno, i tylko dzisiaj jest ono dla wielu artystów za trudne!
Pan kopnął je za płot rzucając „banał, pusta wydmuszka!”.
Cyt: „(…) istnieje literatura, która nie przejawia większych
ambicji, nie rości sobie prawa do opisywania świata, do pokazywania czegoś
istotnego, do „prawdy”, z promieni słońca zaś korzysta obficie, jakby ciągle
lipiec trwał, a piękno i dobro, malinowa herbatka z babcią to takie cacanki
głaski poprawiające humor. Literatura taka służy rozrywce, relaksowi. I tym
zajmuje się Kalicińska. I w porządku.” – skąd to stwierdzenie, że opisy natury,
opowieść o miłości, szlachetności, szczęściu, to natychmiast literatura bez
ambicji?! Dlaczego te cechy, uczucia, przypisuje Pan wyłącznie kiepskiej literaturze?!
I ja nie chcę nagradzania rzeczy banalnych i pytam – gdzie
są (do nagrodzenia) książki z pięknem i miłością szczęściem w treści?! NIKT nie
pisze?! Może nie , bo to „obciach” albo za trudne (pańskim zdaniem), zepchnięte
do banału. Szkoda.
Kłania się „Imię Róży” Umberto Eco – pan głosi tezy Jorge’a!
Ja, w odróżnieniu od Pana, kocham życie, śmiech, piękno
mimo, iż obok istnieje zło, smutek i łzy. Ja to wiem. I wie Pan co? „La Vita e
Bella” to nie infantylizm, do tego trzeba dorosnąć. Pozdrawiam Pana podpisując
protokół rozbieżności brak mi piękna i dobra w literaturze nagradzanej. W
filmie też.
I jeszcze jedno: miedzy pisarzem a literatem jest różnica
taka, jak między literaturą a czytadłami. Ja jestem tą pierwszą i ku radości
czytelników „tworzę” te drugie.
Małgorzata Kalicińska
PS.
Oświadczam, że nie ma żadnej wojny między mną a panem
Karpowiczem! To wymiana zdań, może miejscami ostra, ale nie ja ją zaczęłam
wszak.
Nie „zjeżdżam” pana Karpowicza personalnie ani też nikogo
innego po nazwisku nie szargam, a przy okazji tej wymiany poglądów (nie racji -
poglądów) odpoczniemy od pękających parówek i pedofilii.