Czyli jednak można!
Maleńki i miły głos jeszcze a propos mojego tekstu i głosu o
ciemnych okularach.
Czytam wywiad z Ignacym (Karpowiczem) i oczy przecieram.
Cytaty:
"W „Miłości” jednak – mam taką nadzieję – wzruszenie pojawia się
mimochodem, między słowami, zgodnie z logiką opowiadania. Po co kłamać, skoro
można nie?"
"– Z pewnym patosem powiedziałbym, że w życiu jest jakiś
limit mułu. Po przekroczeniu tej wartości granicznej albo zostajesz
automatonem, albo próbujesz wydostać się na ląd"
"Kiedy myślę o miłości, która, niespodziewana i
nieoczekiwana, pojawiła się w moim życiu, przewartościowując absolutnie
wszystko, uderza mnie jedno – mój świat uległ uproszczeniu i uporządkował się
sam z siebie. Okazało się, że od prawdy się nie umiera ani nie dostaje
pryszczy."
"Kształtem miłości piękno jest – to Norwid. Kto nie dostrzega
piękna, ten nie zdoła być dobry – to Karpowicz."
"Bez miłości karleją Piękno, Prawda i Dobro. Stają się
własnym przeciwieństwem”.
"I – banał – nawet jeśli jednej osobie jakoś ta książka coś
ułatwi, to pomyślę, że było warto."
"Kolory raczej idą w tęczę."
Panie Ignacy kochany, jak ja się cieszę!
Proszę się nie dopatrywać zgryźliwej frajdy.
Czyli miłość...
Otóż to! Mimo, że dusza wyje czasem i skowyczy, szczeka i warczy z
różnych powodów, to ciągnie do miłości, norwidowskiego piękna, dobroci i
uczciwości, choć dla twórców ona nudna. I harmonia nudna, i serdeczność też,
ale właśnie te NUDY utrzymują nas często w poczuciu sensu i bezpieczeństwa.
Jeszcze wiele przed Panem zaskoczeń, zamyśleń.
Odkryje Pan zapewne też to, że w pewnej chwili życia marnieje
wzrok, ale wyostrza się świadomość, że mimo truizmu "przecież każdy
umiera" zacznie ta świadomość dotykać jakoś prawdziwiej, bo zamajaczy Panu
napis META. Bywa, że dotkliwie, zdumiewająco, gdy – na przykład - odbierze Pan
któregoś dnia w przychodni wyniki badania krwi...
A mogą też one dotyczyć tej „miłości, która, niespodziewana i
nieoczekiwana, pojawiła się w życiu”, w Pana życiu.
To wszystko, te poruszenia wzloty i upadki sprawiają, że się pisarzom ulewa na klawiaturę. I
dobrze.
I ono, to życie, doprawdy (u Pana, u mnie) nie składa się z wódy
lanej z gwinta, siekiery w plecach i kurew w gardle.
Bywa znośne, bywa też zwyczajne i piękne, choć piękna bywa maluśko, szczęścia też nie za wiele, ale jest!
Bywa znośne, bywa też zwyczajne i piękne, choć piękna bywa maluśko, szczęścia też nie za wiele, ale jest!
Warto o tym pisać nawet, jeśli temu czy innemu sfochowanemu
krytykowi będzie nie w smak.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Wszystkiego dobrego!