Pojęcia nie mam, co oni mają z tym seksem? To jakaś obsesja starszych facetów, którzy mają z założenia żyć w celibacie, (ale jak wiemy, nie żyją), starych capów niegdyś używających życia (z nieletnimi, albo w domach uciechy pod niewiedzę starych żon) którym już nawet viagra nie pomaga, i pań nawiedzonych bigotek, którym się ubzdurało, że seks to ZUO, i które zapewne w życiu nie miały orgazmu. Zamiast to leczyć chcą zmusić całą Polskę do średniowiecznych praktyk nierozmawiania o TYCH rzeczach. "TYCH" - bo słów erotyka, seks i współżycie - wymawiać im ciężko. NIBY chcą chronić dzieci, ale przed czym??? Przed wiedzą?
Jako pani od biologii pamiętam świetnie lekcje o odżywianiu, wydalaniu i rozmnażaniu człowieka. To fizjologia, to NORMALNE czynności. To były świetne lekcje. Nie mam pojęcia w imię czego mają być teraz ukryte pod płaszczem zapyziałej pruderii i nieuzasadnionego, zakompleksiałego wstydu?!Żeby młodzież wiedziała z czym się łączy np nieodpowiedzialna zabawa w seks (słynne "słoneczko" czy "kiblowa miłość"), zbyt wczesna inicjacja, czy zmuszanie kogoś do podobnych zachowań, czym jest zły dotyk, gwałt i zakażanie chorobami. Ale też, czym jest higiena dróg rodnych i jak to się dzieje, że po erotycznej przyjemności nagle ustaje miesiączka, a po 9 miesiącach mamy nowego człowieka na Ziemi? Czy wiecie, że Dla wielu dziewczynek tak wychowanych miesiączka jest zaskoczeniem? Bo pruderyjna mama nie umiała niczego o tym powiedzieć sądząc że "sama się jakoś dowie".
Czy mówienie o tym to przewinienie, za które powinno się dostać 5 lat odsiadki? Jeśli za samo mówienie o seksie - 5 lat w więzieniu, to ile dostaną księża za gwałcenie ministrantów i dziewczynek? Bo rozumiem, że pełne listy oskarżonych już leżą gotowe do wszczęcia procesów i skazań na dożywocie? Ile? Mówienie o tym, że TYLKO rodzice mogą o tym mówić, to absurd w czasach Internetu i faktu, że wielu rodziców kompletnie nie potrafi wyjaśnić dziecku nawet tego, jak wycierać pupę po defekacji, a z co dopiero jak dochodzi do zapłodnienia wewnętrznego i, że gdy ktokolwiek będzie dziecko dotykał niewłaściwie (potrzebne objaśnienie czym jest zły dotyk) trzeba wszcząć alarm. A ile to usłyszeliśmy dramatycznych historii: "powiedziałam mamie, ale mi nie uwierzyła? "Mówiłam pani, że ksiądz mi wsadzał język do buzi i rękę w majtki, ale na mnie nakrzyczała, że kłamię". A Internet pokaże dzieciom wszystko i to dość obcesowo i brutalnie, bo ciekawości pod tym względem żadne zasieki nie zatrzymają. Dyrektor szkoły w której uczyłam sam ojciec dzieciom, szepnął mi "Wie pani, ja bym umarł, gdybym miał o tym rozmawiać z dziećmi". "A pańskie dzieci wiedzą już co nieco?", "No tak, mają przecież biologię w szkole i książeczki takie im kupiliśmy z żoną".
To było 30 lat temu, gdy jeszcze szkoły były normalne. Świeckie i królowała z nich nauka, a nie religia. A! Właśnie! Książeczki. Czy książki dla młodzieży i dzieci o "TYCH sprawach" :-) to zostaną spalone na stosach? Jak myślicie? PS Ktoś powinien napisać książkę "Piekło polskiej hipokryzji"? Bo dzieci muszą znać swoje ciało, to, jak ono funkcjonuje, czym jest rodzącą się erotyka, i jak ją przezywać, czym jest seks i jak się z nim obchodzić z szacunkiem i ostrożnością, jak nie pozwalać na zły dotyk i przemoc, jak się zabezpieczać, jakie są choroby przenoszone drogą płciową. I jak czerpać przyjemność z tego, gdy się do tego dorosło i samemu się pragnie tej frajdy.
A tymczasem - 5 lat więzienia...
Czy mówienie o tym to przewinienie, za które powinno się dostać 5 lat odsiadki? Jeśli za samo mówienie o seksie - 5 lat w więzieniu, to ile dostaną księża za gwałcenie ministrantów i dziewczynek? Bo rozumiem, że pełne listy oskarżonych już leżą gotowe do wszczęcia procesów i skazań na dożywocie? Ile? Mówienie o tym, że TYLKO rodzice mogą o tym mówić, to absurd w czasach Internetu i faktu, że wielu rodziców kompletnie nie potrafi wyjaśnić dziecku nawet tego, jak wycierać pupę po defekacji, a z co dopiero jak dochodzi do zapłodnienia wewnętrznego i, że gdy ktokolwiek będzie dziecko dotykał niewłaściwie (potrzebne objaśnienie czym jest zły dotyk) trzeba wszcząć alarm. A ile to usłyszeliśmy dramatycznych historii: "powiedziałam mamie, ale mi nie uwierzyła? "Mówiłam pani, że ksiądz mi wsadzał język do buzi i rękę w majtki, ale na mnie nakrzyczała, że kłamię". A Internet pokaże dzieciom wszystko i to dość obcesowo i brutalnie, bo ciekawości pod tym względem żadne zasieki nie zatrzymają. Dyrektor szkoły w której uczyłam sam ojciec dzieciom, szepnął mi "Wie pani, ja bym umarł, gdybym miał o tym rozmawiać z dziećmi". "A pańskie dzieci wiedzą już co nieco?", "No tak, mają przecież biologię w szkole i książeczki takie im kupiliśmy z żoną".
To było 30 lat temu, gdy jeszcze szkoły były normalne. Świeckie i królowała z nich nauka, a nie religia. A! Właśnie! Książeczki. Czy książki dla młodzieży i dzieci o "TYCH sprawach" :-) to zostaną spalone na stosach? Jak myślicie? PS Ktoś powinien napisać książkę "Piekło polskiej hipokryzji"? Bo dzieci muszą znać swoje ciało, to, jak ono funkcjonuje, czym jest rodzącą się erotyka, i jak ją przezywać, czym jest seks i jak się z nim obchodzić z szacunkiem i ostrożnością, jak nie pozwalać na zły dotyk i przemoc, jak się zabezpieczać, jakie są choroby przenoszone drogą płciową. I jak czerpać przyjemność z tego, gdy się do tego dorosło i samemu się pragnie tej frajdy.
A tymczasem - 5 lat więzienia...