Wczorajszy koncert z Okazji 90-lecia Polskiego Radia
skwituję westchnieniem
– Ufffff! Czyli jednak można!
Można z klasą, bez przegięć, z dość subteną konferansjerką
(Artur Andrus – wychowanek radia) dyskretnymi i dobrymi scenkami w wykonaniu Joanny Kołaczkowskiej i Roberta Górskiego i z plejadą
wspaniałych polskich wykonawców. OKLASKI NA STOJĄCO!
Jak napisała u siebie na
profilu Kasia Enerlich o Alicji Majewskiej „Nie musi sobie ogolić polowy głowy, wyryć tatuaży na połowie ciała albo
tyleż ciała zakolczykować. Nie musi krzyczeć. RĘCE W GÓRĘ! Nie musi, bo jest
CAŁA PRAWDZIWA, w swoim śpiewie, uśmiechu, włosach, spojrzeniu. Bo jest Cała w
Pasji. Szanuję. Podziwiam. WIERZĘ, że tamten prawdziwy, a nie podrabiany, świat
nie przeminął całkiem. Jak u Horacego...”
Nasze prawdziwe gwiazdy z tamtych lat zachowują klasę, bo
mają za sobą WARSZTAT i nie muszą urządzać na scenie popisów z baletem, light
show, puszczać kolorowych flar ani wodotrysków, okrzyków mających poderwać publiczność z
miejsc itp. Wystarczała maestria.
Kiedy Anna German dała głos, (bez baletu, flar i okrzyków „jak się bawicie”?) Polska zastygła w zachwycie!
Kiedy Anna German dała głos, (bez baletu, flar i okrzyków „jak się bawicie”?) Polska zastygła w zachwycie!
Jak wspomniałam w poprzednim tekście niekwestionowanymi
bohaterami festiwali byli zawsze razem: wykonawca, poeta (tekściarz),
kompozytor i aranżer. Piosenka była integralna całością. Tekstowi odpowiadała
muzyka i aranżacja, a specjaliści znali całą gamę odcieni w muzyce: od
fortissimo, do pianissimo, od grave po adagio. W KAŻDEJ muzyce można – TRZEBA –
tego używać. Ale gdy słucham dzisiejszych „kapel”, to używa się jedynie
fortissimo, wydzieranie się, krzyk, to jedyny sposób ekspresji. Nędza…
W serwowanych nam utworkach-potworkach muzyka często kompletnie
nie gra z tekstem a teksty, pisałam to już, marne i płaskie jak stolnica. Na
jedno kopyto.
Dygresja: to dla mnie paradoks, że niegdyś znakomici tekściarze
pisali piosenki zróżnicowane, zabawne, tkliwe, frywolne, proste, zawiłe, mniej lub
bardziej inteligentne (bo np. Wojciech Młynarski zazwyczaj pisał tekst z puentą
a czasem drugim dnem, a Jacek Cygan zachwycał skojarzeniami i rozbudowana
poetyką, Osiecka uwodziła swoistą romantyką, urokiem i jeszcze - Bryll, Czapińska, Chorążuk, Loebl, Bianusz, Kondratowicz, Zabłocki, Adamiak, Poniedzielski), teksty były ważne, subtelnie skrzące się rymami, wpadające w ucho.
Piękne, mądre wzruszające. Taka różnorodność w czasach dzisiaj obrzyganego
PRL-u!
Kiedy słucham tekstów niewprawnie pisanych rączką wykonawcy (bo szkoda
kasy na tekściarza), to ze zdziwienia wyjść nie mogę! Te dzieci wychuchane w
puchu, batonikach, coca coli, bez cenzury, w dobrobycie i nieograniczonej
wolności nie potrafią pofrunąć z tekstem wyżej kolan! Dramatyczne wołania, że On/Ona mnie nie kocha, lub teksty w
ogóle pozbawione głębszego sensu, sklecone na aby, aby a większość to jakieś
depresyjne doły (jak słynna, nie wiem czemu, Beksa. W ogóle piosenki współcześnie okrzyczane jako przeboje nie obroniły się wobec starych pzrebojów kóre śpiewała cała Polska).
Przecież jest pokojowo, pięknie, dostatnio i kolorowo? Nikt
piosenkarza nie gnębi. I może TO jest ten powód? Może żeby zauważyć, że kwitną
jabłonie, że można się romantycznie wielce spotkać w pokoiku numer osiem, że
ktoś jest cały w skowronkach, że kwiaty we włosach, że żagiel się bieli, trzeba
żyć w niedostatku, mieć za plecami cenzurę, tęsknić za paszportem? Może wtedy
dusza się uniesie i zobaczy to piękno, o którym dzisiejsi wykonawcy śpiewać nie
potrafią i myślą, że jedynie wykrzyczane prymitywne barachło – trafi?
Wracając do koncertu:
Nasi Starzy Mistrzowie nareszcie na scenie!
Ostatnio przez ponad 30 lat niezauważani, lekceważeni przez
media. A szkoda, bo – jak pokazała publiczność – dają radę!
Kiedy byłam w Korei
Pd, często w niedzielę kanały publiczne telewizji koreańskiej a i japońskiej
transmitowały koncerty z różnych miast, w których stare gwiazdy muzyki śpiewają
i śpiewają, ile tylko im sił starcza a publiczność, ta dojrzała i pamiętająca –
zapełnia sale! Młodzi mają swoje girl i boys bandy i swoje koncerty a starzy
swoje! Telewizja pokazuje starych nie wstydząc się! Ba! Z dumą i radością, bo
czemu nie? Ich publiczność żyje, pamięta, chce ich nadal widywać.
Nasze media zepchnęły stare gwiazdy w niebyt
nie zapraszając ich do programów. I gdyby nie Maria Szabłowska i Krzysztof
Szewczyk z niegdysiejszą (gdzie się podziała?!) Dyskoteką Dorosłego Człowieka –
młodzież pomyślałaby, że wszyscy już pomarli…
Maryla Rodowicz,
siedemdziesięciolatka (!), stale trzyma fason, ale gdyby nie Nina Terentiew,
która zdjęła z Maryli kilkuletnią klątwę TVP obrażonej na artystkę o krytykę
(tak przynajmniej głosi plotka), też istniałaby tylko na koncertach objazdowych
i SAMA z mężem wydaje swoje płyty. Gdyby nie przypadkowe koncerty Starych
Gwiazd uwierzylibyśmy, że jedyna muzyka dzisiaj, jaka się ostała, to te
żenujące kapele i solistki, które bywa że i talencik jakiś mają ale od samego
wygrania jakiegoś Talent Show im się w głowie przewraca i wierzą, że są wielcy.
Mama mi zakazała szargania po nazwiskach, więc oszczędzę, że kiedy słyszę, że
zespół X czy Y jest „objawieniem”, i słyszę te produkcje, to myślę sobie, że ci
panowie i te panny powinni najpierw okna myć i po bułki latać Starym Mistrzom,
z tornistrem, do szkoły jakiej, do Zapendowskiej na nauki, zanim dzioby otworzą
i odpalą wzmacniacze.
Zaskoczenia tego koncertu?
Z pewnością Joanna Kurdej-Szatan. Brawa! Wspaniale się słuchało tym razem znakomicie śpiewającej stare przeboje Haliny Mlynkowej a i Kuby Badacha i Rafała Brzozowskiego. Halina Kunicka i Sława Przybylska, Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz – wielkie ukłony! Wielka klasa! Zabrakło innych wielkich i zapomnianych, ale koncert musiałby trwać do rana!
Z pewnością Joanna Kurdej-Szatan. Brawa! Wspaniale się słuchało tym razem znakomicie śpiewającej stare przeboje Haliny Mlynkowej a i Kuby Badacha i Rafała Brzozowskiego. Halina Kunicka i Sława Przybylska, Alicja Majewska i Włodzimierz Korcz – wielkie ukłony! Wielka klasa! Zabrakło innych wielkich i zapomnianych, ale koncert musiałby trwać do rana!
A może powinien być dwudniowy? (Zamiast super jedynek? Hę?)
Zgadzam się z tym komentatorem na forum: „Degrengolada tego Festiwalu zaczęła się w
momencie przejęcia jego organizacji od władz Opola przez TVP i pogłębia się z
roku na rok równolegle do degrengolady i zidiocenia samej TVP. Dopóki
pozostanie w rękach TVP, nie widzę żadnej szansy na powrót dawnej atmosfery i
dawnego poziomu artystycznego; "papa" Musioł pewnie się w grobie
przewraca.”
Wczorajszy koncert z okazji 90-lecia Polskiego Radia mówi jasno, że jak się chce, to można!
Nie musiano reklamować szmatławca i schlebiać najniższym gustom. Nareszcie
koncert, na jaki czekałam.
Mój mąż mówi nie bez racji, że
zazwyczaj to się ludzie powinni piąć się w górę, do lepszego, mądrzejszego, do klasy i
szyku. Wishfull thinking, mój kochany. Większość producentów takich imprez, jak
super jedynki, tkwi w discopolowej estetyce, w polskim: „jakośtobędzie,
ojtamojtam i ludzie to kupią tylko im poświećmy w oczy Wielkim Światem!” Czyli entourage
jak Eurowizji, wielkie wzdęcie i kolorowe wiatry a potem tanie żarciki
kabareciarzy, którzy wypadają z lodówek i fałszujący, beznadziejni muzycy i
ogólnie poziom wiochy.
Puenta?
Może znów oddać realizację Opola
samemu miastu, wesprzeć tylko telewizyjnie? Poszukać sponsorów na poziomie i reżyserów
jak Marek Bik i jednak Jerzy Gruza Wielki?
I pamiętać, że „lepsze jest wrogiem dobrego” – a to znaczy, że sprawdzone stare wzorce nie są obciachem. I niech to będzie stare, dobre Opole a nie Disco Hit w Paździerzycach.
I pamiętać, że „lepsze jest wrogiem dobrego” – a to znaczy, że sprawdzone stare wzorce nie są obciachem. I niech to będzie stare, dobre Opole a nie Disco Hit w Paździerzycach.
Witam serdecznie. Przyznam, że czekałam na Pani opinię dot. wczorajszego Koncertu. Jestem pod ogromnym wrażeniem klasy zapomnianych Wykonawców(Alicji Majewskiej w duecie z Panem Korczem ,Sławy Przybylskiej i innych). Pan Artur Andrus pięknie prowadził konferasjerkę, szkoda, że nie zastąpił wcześniej prowadzących... Pozdrawiam serdecznie.Lucyna
OdpowiedzUsuńZ przyjemnoscia przeczytalam Pani wpisy- czy to krytyka, czy pochwala- cudownie sie czyta :)
OdpowiedzUsuńW każdym wpisie widać rękę literata. I mnie podobał się ten koncert. Jestem z tego pokolenia i może dlatego, wrzask i wulgaryzmy (kabarety) mi nie odpowiada. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBeksa.Czy ktoś to potrafi zanucić z pamięci?A może tylko ja jestem takim antymuzykalnym matołem.
OdpowiedzUsuńCzy te nasze chłopaczki artystki widzą się w lustrze.Kuse marynareczki,spodenki z kroczkiem przy kolanach i talencik-wszystko małe kuse,przyciasne i ,,zdrobnione"