niedziela, 7 czerwca 2015

Zwyczajny facet – nie rozumiem?

Bywam na spotkaniach z czytelnikami, rozmawiamy o wielu rzeczach, jakie znajdują się w moich książkach a gdy schodzi na Zwyczajnego faceta wiem, że znów padnie „on jest taki jakby za idealny”.
To mnie osłabia, bo znaczy, że z empatią i wiedzą u nas – marnie.
Znalazłam sieci taki wywiad z terapeutką: Jasqui Marcon:

"Miałam surową, krytyczną i bardzo porywczą matkę. Żeby uniknąć jej gniewu, nauczyłam się schodzić jej z drogi, będąc uśmiechniętą i do rany przyłóż. Taka postawa gwarantowała mi względny spokój.

Moje obserwacje w pracy z ludźmi dotkniętymi "przekleństwem bycia miłym" pokazują, że to jeden z motywów, które kryją się za ich sposobem funkcjonowania - lęk przed agresją najbliższych. To może być rodzic, bliski opiekun, ale i nauczycielka, która odgrywa ważną rolę w życiu - np. pani od baletu. Drugi motyw, który mu często towarzyszy albo występuje niezależnie, to uzależnienie od cudzej akceptacji. "Mili" łaszą się i podlizują, bo myślą, że tak zdobędą sympatię i miłość.."

Bez problemu współczujemy kobietom tak wychowanym, wiemy, że gdy trafią w związek z agresywnym mężczyzną też stają się miłe, idealne wręcz, żeby niczym go nie rozdrażniać. Żyją „na paluszkach”. I to nie tylko w domu – właściwie nie wychodzą na spotkania z koleżankami, mąż i dom to ich ołtarz i wykształcają w sobie cechę „wczesnego ostrzegania” – każdym nerwem, żeby przygotować się na ewentualny atak. Nie tylko fizyczny – ten werbalny również, bo słowa też wywołują ból i lęk.
I nie rozumiem, dlaczego nagle dziwimy się czytając o mężczyźnie, ofierze przemocy, że też stał się „idealny”: nie chodzi na wódkę z kolegami, nie klnie jak szewc, robi zakupy i myje okna.
Dygresja: jakiś dziwaczny stereotyp ustawia tę cechę w rządku męskich cech charakterystycznych. „Męski” facet w mniemaniu wielu osób musi łazić na wódkę z kumplami, uwielbiać mecze żłopiąc piwo, czasem rzucić przekleństwem… Mój tatko NIGDY, dziadek i stryjowie – też. Mój obecny partner nigdy, a jeśli to w sytuacji jakiejś ekstremalnej albo cytuje.
Wracając do tematu: „idealny” stara się być wzorem cnót i robi, co może żeby agresywna, pobudliwa żona/mąż nie musiał o nic się wściec. Niektóre osoby znane mi skądinąd jako wykształcone i wrażliwe (?) nie akceptują faktu, że mężczyzna TEŻ może być ofiarą przemocy domowej.
Dalej w wywiadzie:
„95 proc. moich pacjentów to kobiety, ale prywatnie znam kilku takich mężczyzn. Nie dość, że się borykają ze swoją uległością, to w dodatku czują się niemęscy – zbyt miękcy. Większość z nich wybiera na partnerki własne przeciwieństwa, a raczej kopie swych matek – chłodne, pewne siebie kobiety, które nie wzbudzają sympatii i które tych mężów krytykują i poniżają.”

To takie proste! Jesteśmy tacy sami w obliczu przemocy.
Ból i lęk, zniechęcenie i zawód, rozpacz i bezsilność tak samo czują kobiety – ofiary przemocy jak i mężczyźni.
Wiesiek kocha i długo nie rozumie jak wobec takiej miłości może obrywać za jakieś niezawinione winy?
Moja córka miała koleżankę, która umiała być miła i fajna ale czasem zamieniała się w chlaszczącego złymi słowami potwora. Miała dość traumatyczne życie, dziwne relacje z mamą. To pewnie stąd. Basia starała się utrzymać to koleżeństwo, próbowała zrozumieć, ale nie dało rady. Pewnego dnia powiedziała DOŚĆ. W samochodzie moja siedemnastolatka powiedziała mi coś niezwykle ważnego: ”Mamo, to, że ja wiem skąd się u niej bierze ta frustracja czy złość nie znaczy, że mam to znosić! To mnie boli.”

Partnerom dużo czasu zajmuje zrozumienie faktu, że agresja to jest rodzaj choroby i równie długo dochodzą do wniosku, że NIE MUSZĄ z tym żyć zwłaszcza, gdy agresywny partner leczyć się nie chce uważając, że z nim jest wszystko w porządku. To świat jest zły!
Niestety, według doniesień, agresja kobiet wzrasta – zarówno wobec siebie, w szkołach, na studiach, w pracy, jak i w związkach. Cierpią na tym mężowie, rodzice, dzieci. Świat cierpi – mówiąc górnolotnie, ale prawdziwie.
Przemoc nie ma płci ani wieku i statystyki mówiące o tym, że znacznie więcej jest na świecie przemocy wobec kobiet nie umniejszają dramatów mężczyzn, dzieciaków i starych ludzi – też podlegających przemocy. Przemoc powinna być piętnowana na każdym etapie i każdej formie. Żeby to pojąć należy mieć wiedzę o katach i ofiarach. I o tym, że jeśli z zewnątrz związek jest „uroczy” nie znaczy, że nie może być w nim przemocy.
Zygmunt Miłoszewski pisze o tym w Gniewie. Dzieci z przemocowych rodzin szeptem rozmawiają z pluszakami i mają burą wodę w słoiczku, bo malując farbkami boją się ją wymienić na świeżą – ten fragment bardzo mnie poruszył.
„Idealne” dzieci, kobiety i „idealni” mężczyźni stają się tacy, bo w ich życiu ktoś za bardzo naciska. Czasem to tylko takie ostre wymagania a czasem mroczna, paskudna, niszcząca przemoc.

Nie osądzajmy po pozorach.

2 komentarze:

  1. Zwyczajnego faceta odebrałam jako normalnego faceta. To jego żona nie jest normalna. Dużo znam takich kobiet, które zachłystują się swoim snobizmem i pychą. Uważam że świetnie Pani opisała obie osobowości. Pozdrawiam serdecznie. Wierna czytelniczka z Konina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja skomentuję tym zdjęciem https://www.facebook.com/PrzemocNieMaPlci/photos/a.337117166387850.61267.334273423338891/714332651999631/?type=3&theater

    OdpowiedzUsuń