Przeczytałam
ostatnio jaką powieść chciałaby przeczytać Kinga Dunin. Ba!
No i
prawda, fajnie byłoby taką przeczytać! Tyle, że to pragnienie to wishfull
thinking.
Wołałam podobnie kilka tekstów temu i oberwałam za to solidnie.
Weszłam na pole minowe jak unteroficersza... Prawda. Oberwałam, bo choć i ja
chciałam przeczytać coś pięknego, świetnego, dobrze zbudowanego i porywającego,
komentatorzy z mety wymyślili, że ZAPEWNE chodziło mi o tani romans.
A tu,
proszę, Znana Osoba chce, żeby to była powieść jak… rycerz na białym koniu!
Szlachetna, klasyczna i koniecznie w narracji trzecio-osobowej, i żeby zwroty
akcji były, i bohaterowie coś przeżywający sensownego – słowem: jakiś hicior.
No, jasne! A kto by nie chciał takiej powieści wziąć do rąk?
I tylko smutny dalszy ciąg, bo okazuje się, że nie ma takiej… No może kilka zachodnich zdałoby się, ale pffff! MY, Polacy takiej jeszcze nie napisaliśmy! Może kiedyś, ale nie tym razem! Nie dzisiaj! Miałeś chamie złoty róg! Nie umiesz już polska pisarko, pisarzu, zadowolić czytelnika z wyższej półki.
Używam terminologii krytyków, którzy mówią o literaturze z wyższej półki i tylko nie mam pojęcia jaka jest definicja, probierz, miara, która wykazałaby, że TO jest z wyższej, TO z niższej a TO ze środkowej. W samym tekście pani Kingi jest zachwyt nad powieścią „Wolność”, ale zaraz niżej zdanie komentatora, że to okropna powieść i dalej następnego, który deklaruje, że ją właśnie czyta i….nie da rady dalej. Kiszka! Czyli kwestia górnej i dolnej półki, a zwłaszcza środkowej nadal pozostaje niedookreślona!
I tylko smutny dalszy ciąg, bo okazuje się, że nie ma takiej… No może kilka zachodnich zdałoby się, ale pffff! MY, Polacy takiej jeszcze nie napisaliśmy! Może kiedyś, ale nie tym razem! Nie dzisiaj! Miałeś chamie złoty róg! Nie umiesz już polska pisarko, pisarzu, zadowolić czytelnika z wyższej półki.
Używam terminologii krytyków, którzy mówią o literaturze z wyższej półki i tylko nie mam pojęcia jaka jest definicja, probierz, miara, która wykazałaby, że TO jest z wyższej, TO z niższej a TO ze środkowej. W samym tekście pani Kingi jest zachwyt nad powieścią „Wolność”, ale zaraz niżej zdanie komentatora, że to okropna powieść i dalej następnego, który deklaruje, że ją właśnie czyta i….nie da rady dalej. Kiszka! Czyli kwestia górnej i dolnej półki, a zwłaszcza środkowej nadal pozostaje niedookreślona!
Ów tekst
przypomina jako żywo wpisy na profilach jakie znaleźć można na portalach
towarzysko – matrymonialnych.
Chciałabym poznać niebanalnego pana w sile wieku, ale żeby młodo się czuł! Powinien być zadbany, szczupły, używający dobrych kosmetyków. Łysych nie lubię. I żeby ćwiczył jakiś sport, bo ja lubię wysportowanych! I żeby miał prawo jazdy i samochód, najlepiej terenówkę taką z rurami i ciemną karoserią! I żeby był niezależny finansowo oczywiście(własna firma mile widziana i zabezpieczenie emerytalne – obowiązkowo!). Chciałaby żeby lubił podróże i był inteligentny. Zdjęcia (w tym RTG klatki piersiowej, panoramiczne zębów) wyciąg z konta i akt zgonu małżonki bądź odpis wyroku rozwodowego (aktualny) wysłać na nick Leokadia 50.
Chciałabym poznać niebanalnego pana w sile wieku, ale żeby młodo się czuł! Powinien być zadbany, szczupły, używający dobrych kosmetyków. Łysych nie lubię. I żeby ćwiczył jakiś sport, bo ja lubię wysportowanych! I żeby miał prawo jazdy i samochód, najlepiej terenówkę taką z rurami i ciemną karoserią! I żeby był niezależny finansowo oczywiście(własna firma mile widziana i zabezpieczenie emerytalne – obowiązkowo!). Chciałaby żeby lubił podróże i był inteligentny. Zdjęcia (w tym RTG klatki piersiowej, panoramiczne zębów) wyciąg z konta i akt zgonu małżonki bądź odpis wyroku rozwodowego (aktualny) wysłać na nick Leokadia 50.
Czasem
opis jest jeszcze bardziej rozbudowany literacko, skraplający w esencję owego
pana – marzenie, któremu rycerz na białym koniu mógłby co najwyżej czyścić
karoserię.
Panie, które mają takie marzenia, hodują je i hodują, dodają z
wiekiem coraz więcej szczegółów jaki ON ma być i więdną w singliźmie wyrzekając
na cały męski ród! Biedne.
Tomasz Jastrun pisał kiedyś o tym felieton, ale on tam ładnie skonstatował, że z czasem jego znajome, które tak marzą o tym rycerzu, spuszczają z tonu i bywa, że jedyne kryterium jakie staje się po latach marzeń prawdziwe to… „żeby był”.
Czy przypadkiem nasze marzenia o wielkiej i wspaniałej literaturze nie rozdymają się w nierealne ideały? Czytam te narzekania i jęki, że nie piszemy, nie śpiewamy i tańczyć też nie umiemy (co za naród doprawdy!), więc krytycy przeżywają istne katusze, nie mogąc dla siebie znaleźć nic sensownego.
Za to zwyczajni czytelnicy, niemający zadęć na narzekaczy, bez większych problemów znajdują sobie a to rycerza, a to konia, a to giermka na osiołku i wymieniają się uwagami na różnych portalach i forach o przeczytanych książkach całkiem sensownie i chętnie. Z ciekawością sobie te wypowiedzi czytam odnotowując, na co nabrałam chętki.
Książek mamy mnóstwo, apetyty różne. Ci, co w ogóle lubią czytać, mają w bibliotekach i księgarniach podaż najróżniejszych książek – polskich, czeskich, brytyjskich, japońskich, norweskich i amerykańskich, i z Wysp Owczych i z Kanady. Z miłością i bez, z morderstwem i bez, z kulinariami i całkiem bez nich. Quodlibet!
I tylko nasi krytycy zdają mi się, jak te rozmarzone panie z portalu randkowego stale czekające na owego cudnego rycerza. Posiwieją, zestarzeją się i roztyją, zgorzknieją, ale żaden się im nie spodoba, ani koń, ani rycerz, ani giermek na osiołku, bo one są z najwyższej półki, z niezdobytej Wieży Pragnień Ponad Miarę.
Tomasz Jastrun pisał kiedyś o tym felieton, ale on tam ładnie skonstatował, że z czasem jego znajome, które tak marzą o tym rycerzu, spuszczają z tonu i bywa, że jedyne kryterium jakie staje się po latach marzeń prawdziwe to… „żeby był”.
Czy przypadkiem nasze marzenia o wielkiej i wspaniałej literaturze nie rozdymają się w nierealne ideały? Czytam te narzekania i jęki, że nie piszemy, nie śpiewamy i tańczyć też nie umiemy (co za naród doprawdy!), więc krytycy przeżywają istne katusze, nie mogąc dla siebie znaleźć nic sensownego.
Za to zwyczajni czytelnicy, niemający zadęć na narzekaczy, bez większych problemów znajdują sobie a to rycerza, a to konia, a to giermka na osiołku i wymieniają się uwagami na różnych portalach i forach o przeczytanych książkach całkiem sensownie i chętnie. Z ciekawością sobie te wypowiedzi czytam odnotowując, na co nabrałam chętki.
Książek mamy mnóstwo, apetyty różne. Ci, co w ogóle lubią czytać, mają w bibliotekach i księgarniach podaż najróżniejszych książek – polskich, czeskich, brytyjskich, japońskich, norweskich i amerykańskich, i z Wysp Owczych i z Kanady. Z miłością i bez, z morderstwem i bez, z kulinariami i całkiem bez nich. Quodlibet!
I tylko nasi krytycy zdają mi się, jak te rozmarzone panie z portalu randkowego stale czekające na owego cudnego rycerza. Posiwieją, zestarzeją się i roztyją, zgorzknieją, ale żaden się im nie spodoba, ani koń, ani rycerz, ani giermek na osiołku, bo one są z najwyższej półki, z niezdobytej Wieży Pragnień Ponad Miarę.
PS Mam
nadzieję że Kinga Dunin ma poczucie humoru.
PPS Tu link do dobrego tekst bibliotekarki - http://pulowerek.pl/2014/01/wolanie-o-literature-srodka-piatkowa-pora-14/
Ogłoszenie matrymonialne jest boskie!
OdpowiedzUsuńa ja powtórzę za Sandaurem ,,niech ma rozwiane włosy, suknie i piersi'',
OdpowiedzUsuńa może nie..
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń