ZNACZY ... Nie rozumiem.
U kolegi w komentarzach, jakaś pani, może znajoma z reala, a może tylko z Fb (to są dwie różne kategorie znajomych - jak wiadomo) komentuje tekst posta słowami: "Ja jebię! Ale kawałek! Przejmujący i zajebisty (...)"
Z ciekawości zaglądam na jej profil i czytam jakie skończyła licea, jakie studia - FILOLOGIE POLSKĄ. Pracowała w PAP jako uwaga: Journalist.
U kolegi w komentarzach, jakaś pani, może znajoma z reala, a może tylko z Fb (to są dwie różne kategorie znajomych - jak wiadomo) komentuje tekst posta słowami: "Ja jebię! Ale kawałek! Przejmujący i zajebisty (...)"
Z ciekawości zaglądam na jej profil i czytam jakie skończyła licea, jakie studia - FILOLOGIE POLSKĄ. Pracowała w PAP jako uwaga: Journalist.
Inny zacności człowiek, pisarz i redaktor, felietonista i owszem, piszący/mówiący ze swadą i humorem daje głos w przestrzeni publicznej (wywiad to był chyba, albo wypowiedź typu felieton?) używają co chwila kolokwializmów jak prostak kurew zamiast przecinków. "Mam na to wywalone" (dobrze, że nie wyje*ane) i podobne brudy językowe.
I NIKT mi nie wmówi, że "tak się dzisiaj pisze" - bo nie ma przymusu. Moim skromnym zdaniem to jest kokieteria. TAKI ZE MNIE LUZAK/LUZACZKA.
Tyle, że mnie to odrzuca i nie tylko mnie. Wiem to.
To "luzactwo" językowe, w przypadkach nieuzasadnionych (cytowanie, narracja obca, opis) jest brudzeniem, zaśmiecaniem języka polskiego dokładnie takie samo jak smog czy plastik w lesie i oceanach.
A jeśli ktoś w wypowiedzi publicznej (wywiad, felieton, wystąpienie) nie potrafi być luzakiem, dowcipnym wesołkiem bez użycia slangu, nowomowy, wulgaryzmów to żaden z niego luzak tylko cienias. (Tak, to kolokwializm zamierzony. Blog, to jednak moja prywatna wypowiedź)
Tyle, że mnie to odrzuca i nie tylko mnie. Wiem to.
To "luzactwo" językowe, w przypadkach nieuzasadnionych (cytowanie, narracja obca, opis) jest brudzeniem, zaśmiecaniem języka polskiego dokładnie takie samo jak smog czy plastik w lesie i oceanach.
A jeśli ktoś w wypowiedzi publicznej (wywiad, felieton, wystąpienie) nie potrafi być luzakiem, dowcipnym wesołkiem bez użycia slangu, nowomowy, wulgaryzmów to żaden z niego luzak tylko cienias. (Tak, to kolokwializm zamierzony. Blog, to jednak moja prywatna wypowiedź)
No,cóż upadek kultury słowa to nie tylko k***wy w każdym zdaniu osób o niskim wykształceniu i kulturze. Jak widać establishment też upada. Bo dla mnie taki komentarz osoby po filologii polskiej bez cydzysłowów to ...upadek. I rzucająca mięsem w wywiadzie Pani Hrabina nie jest wiarygodna. Zresztą Jej k***y są starannie wyreżyserowane
Ta moja TU wypowiedź ma charakter prywatny mimo statusu postu -"publiczny". Nie jest to oficjalna wypowiedzią w prasie czy na portalu.
Tak bywało, że klęłam. Ze wstydem przyznaję, taka moda była, bywa że sobie ulżę w domu, czy za kierownicą. BYWA.
Dzisiaj w życiu, rzadko używam wulgaryzmów szczególnie pochodnych słowa "jebać" - bo źródłosłów, znaczenie pierwotne nadal mnie mierzi.
Wolę swojską k*wę, w chwilach wzburzenia, ale tak czy siak "journalist" PAP i uniwersytety zobowiązują...
Tak bywało, że klęłam. Ze wstydem przyznaję, taka moda była, bywa że sobie ulżę w domu, czy za kierownicą. BYWA.
Dzisiaj w życiu, rzadko używam wulgaryzmów szczególnie pochodnych słowa "jebać" - bo źródłosłów, znaczenie pierwotne nadal mnie mierzi.
Wolę swojską k*wę, w chwilach wzburzenia, ale tak czy siak "journalist" PAP i uniwersytety zobowiązują...
Zgadzam się z Pani opinią w 100%, też tego nie rozumiem. Wyksztacenie również zobowiązuje, jeśli jeszcze można o "nim" przeczytać na stronie FB, gdzie owa dama się przedstawia.
OdpowiedzUsuńMoże zabrzmię jak starucha która się czepia, ale kiedyś kurczę sięgając po czasopismo, człowiek najpierw wąchał, delektował się zapachem gazety np. a później z pietyzmem czytał artykuły które go interesowały. To samo dotyczyło książek, uczyły, wzbogacały, a przede wszystkim były napisane poprawną polszczyzną.
Pozdrawiam:)