środa, 4 lipca 2012

Ratunku! Nie nadążam.


Facebook to takie podwórko. Każdy tu ma mniej lub bardziej okazałe grono kolegów. I jak przez otwarte okno słychać:
– Goooośka!
A dalej jakaś wieść, obrazek, żart, zdjęcie. Każdy każdemu coś komunikuje.
Powoli mam tego dość. Powoli dojrzewam do ponownej ucieczki, do zamknięcia okienka, bo nie daję rady.
Wpadłam i ja – jak my wszyscy w ten towarzyski głuchy telefon. Coś łapię, zobaczę, powtarzam, wklejam żeby pogadać, podzielić się, pochwalić, zatroskać, wzruszyć, zadrżeć z oburzenia, zapłakać. Niby razem z Wami. Niby.

Żeby to wszystko było w miarę prawdziwe – wzruszenie, łzy, śmiech, złość a nawet wkurw, trzeba się nad tym pochylić – nad faktem, obrazem niosącym jakąś treść, postem z fajną myślą, ciekawym linkiem. Kiedy się ma wielu znajomych – podwórko jest tłoczne, a każdy coś ma do zakrzyknięcia, pokazania, koniecznie!
I ja już nie daję rady…
Natłok wielu myśli, uczuć, tak skrajnych, że to już huśtawka ze zbyt wielkim wychyleniem. Nie nadążam! Morska choroba mnie dotyka.
Ledwo odeszła w przeszłość sprawa utopionego Michasia, pobitego Oskarka, przyszła Madzia, teraz Szymek a przecież to tylko medialne, nagłośnione sprawy. Takich jest więcej.
Obok sprawy naszych „pieszczochów” Wojewódzkiego i Figurskiego, a za tym sprawa naszego stosunku do kobiet z za wschodniej granicy en masse. Też prostytucja, a raczej sutenerstwo, handel kobietami jako wierzchołek góry lodowej i niemożność walki z nią. Krwawa wojna w Syrii i… tak ścieka ekran krwią, łzami, spermą i znów łzami. To wszystko przetykane zdjęciami kotów z serii PACZĘ, pięknymi obrazami, rzeźbami, rzeczami, i Złotymi Myślami wklejanymi cholera wie, po, co?!
Wolę najzwyklejsze myśli moich znajomych, bo myśli Paulo C, Umberto E. czy Kreci P. to mogę sobie znaleźć w Necie. Obrazki z Kwejka, linki do Waszych ukochanych piosenek, które średnio mnie interesują, (sama czasem wklejam, po jakie licho?! Zgłupiałam?!), śmieszne rysunki, Ramona narkomanka, EURO 2012, boski Ronaldo w stringach i… znów krew, pot, sperma i łzy.
Moja percepcja nie nadąża! Czuję się jak nóż wbijany co i raz w co innego – w piach, w kisiel, w skałę, w smołę, w olej extra vergine… Ostrze się tępi, ja sama nie mam siły na kolejną reakcję. Trochę jak podłączony do prądu człowiek, najpierw się rzuca w drgawkach, potem słabnie. „Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam”.
Lada chwila zamknę okno i okiennice. Świat i tak nadal będzie! Ja i tak pracuję, kocham, przeżywam, bo wciąż mam uczucia, pomagam, biorę udział – na ILE MOGĘ!
„A planety szaleją, szaleją, szaleją…”

4 komentarze:

  1. Zdarza się, że i ja zastanawiam się nad pobytem
    w tamtych stronach i dwa dni przerwy dobrze mi zrobiły,
    ale gdyby nagła burza, albo inny kataklizm odłączył
    mnie od prądu - byłoby mi jednak smutno
    I tak źle i tak niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak...Dokładnie tak..
    Gosiu, cieszę się że wykrzyczałaś coś za mnie! Szaleństwo bycia on-line, konieczność bycia na czasie, prywatna medialność. Tylko po co? Powierzchowne to i jakoś tak nie szczere... A i wulgarne. Więc już dawno powiedziałam "ja wysiadam" a raczej, dziękuję NIE WSIADAM.
    Dobrze, że jest nas więcej. "Rozlewiskowych" dusz :) Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już dawno odłączyłam się od "twarzo-książkowego" świata, nucąc przy tym piosenkę Anny Marii Jopek. W pewnej chwili spostrzegłam, że to facebook wytycza mi, co "I like", a co "don't like" i co jest teraz modne. Obrazki, linki z muzyką to jeszcze byłam w stanie jakoś "przetrawić", ale pisanie publiczne w stylu "idę do biedronki", "kąpię się", "z.w idę do kibla" po prostu mnie skutecznie zniechęciło. Nie zamierzam nikomu wchodzić w życie "prywatne", które i tak wystawia na widok publiczny. Przykre jest tylko to, że nie wrócą czasy, kiedy to ze znajomymi siedziało się na ławce przed blokiem... teraz, co najwyżej mogę posiedzieć z nimi na czacie "fejsowym".
    Facebook i inne tego typu portale to zło! Teraz nie mam konta na facebooku, więc nie istnieje i chyba wolę nie istnieć, niż być od tego uzależniona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Gosiu bardzo Pani trafnie ujela te wszystkie powody dla ktorych nie mam i nie bede miala konta na Facebooku. Tez wole nie istniec ;) Bezskutecznie szukam koszulki z napisem :"facebook - don't like it" albo "nie jestem na facebooku"

    Pozdrawiam serdecznie
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń