Facebook to takie
podwórko. Każdy tu ma mniej lub bardziej okazałe grono kolegów. I jak przez
otwarte okno słychać:
– Goooośka!
A dalej jakaś wieść,
obrazek, żart, zdjęcie. Każdy każdemu coś komunikuje.
Powoli mam tego dość. Powoli
dojrzewam do ponownej ucieczki, do zamknięcia okienka, bo nie daję rady.
Wpadłam i ja – jak my
wszyscy w ten towarzyski głuchy telefon. Coś łapię, zobaczę, powtarzam, wklejam
żeby pogadać, podzielić się, pochwalić, zatroskać, wzruszyć, zadrżeć z oburzenia,
zapłakać. Niby razem z Wami. Niby.
Żeby to wszystko było w
miarę prawdziwe – wzruszenie, łzy, śmiech, złość a nawet wkurw, trzeba się nad
tym pochylić – nad faktem, obrazem niosącym jakąś treść, postem z fajną myślą,
ciekawym linkiem. Kiedy się ma wielu znajomych – podwórko jest tłoczne, a każdy
coś ma do zakrzyknięcia, pokazania, koniecznie!
I ja już nie daję rady…
Natłok wielu myśli,
uczuć, tak skrajnych, że to już huśtawka ze zbyt wielkim wychyleniem. Nie
nadążam! Morska choroba mnie dotyka.
Ledwo odeszła w
przeszłość sprawa utopionego Michasia, pobitego Oskarka, przyszła Madzia, teraz
Szymek a przecież to tylko medialne, nagłośnione sprawy. Takich jest więcej.
Obok sprawy naszych
„pieszczochów” Wojewódzkiego i Figurskiego, a za tym sprawa naszego stosunku do
kobiet z za wschodniej granicy en masse. Też prostytucja, a raczej sutenerstwo,
handel kobietami jako wierzchołek góry lodowej i niemożność walki z nią. Krwawa
wojna w Syrii i… tak ścieka ekran krwią, łzami, spermą i znów łzami. To
wszystko przetykane zdjęciami kotów z serii PACZĘ, pięknymi obrazami, rzeźbami,
rzeczami, i Złotymi Myślami wklejanymi cholera wie, po, co?!
Wolę najzwyklejsze myśli
moich znajomych, bo myśli Paulo C, Umberto E. czy Kreci P. to mogę sobie
znaleźć w Necie. Obrazki z Kwejka, linki do Waszych ukochanych piosenek, które
średnio mnie interesują, (sama czasem wklejam, po jakie licho?! Zgłupiałam?!),
śmieszne rysunki, Ramona narkomanka, EURO 2012, boski Ronaldo w stringach i…
znów krew, pot, sperma i łzy.
Moja percepcja nie
nadąża! Czuję się jak nóż wbijany co i raz w co innego – w piach, w kisiel, w
skałę, w smołę, w olej extra vergine… Ostrze się tępi, ja sama nie mam siły na
kolejną reakcję. Trochę jak podłączony do prądu człowiek, najpierw się rzuca w
drgawkach, potem słabnie. „Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam”.
Lada chwila zamknę okno i
okiennice. Świat i tak nadal będzie! Ja i tak pracuję, kocham, przeżywam, bo
wciąż mam uczucia, pomagam, biorę udział – na ILE MOGĘ!
„A planety szaleją,
szaleją, szaleją…”
Zdarza się, że i ja zastanawiam się nad pobytem
OdpowiedzUsuńw tamtych stronach i dwa dni przerwy dobrze mi zrobiły,
ale gdyby nagła burza, albo inny kataklizm odłączył
mnie od prądu - byłoby mi jednak smutno
I tak źle i tak niedobrze.
Tak...Dokładnie tak..
OdpowiedzUsuńGosiu, cieszę się że wykrzyczałaś coś za mnie! Szaleństwo bycia on-line, konieczność bycia na czasie, prywatna medialność. Tylko po co? Powierzchowne to i jakoś tak nie szczere... A i wulgarne. Więc już dawno powiedziałam "ja wysiadam" a raczej, dziękuję NIE WSIADAM.
Dobrze, że jest nas więcej. "Rozlewiskowych" dusz :) Serdeczności!
Ja już dawno odłączyłam się od "twarzo-książkowego" świata, nucąc przy tym piosenkę Anny Marii Jopek. W pewnej chwili spostrzegłam, że to facebook wytycza mi, co "I like", a co "don't like" i co jest teraz modne. Obrazki, linki z muzyką to jeszcze byłam w stanie jakoś "przetrawić", ale pisanie publiczne w stylu "idę do biedronki", "kąpię się", "z.w idę do kibla" po prostu mnie skutecznie zniechęciło. Nie zamierzam nikomu wchodzić w życie "prywatne", które i tak wystawia na widok publiczny. Przykre jest tylko to, że nie wrócą czasy, kiedy to ze znajomymi siedziało się na ławce przed blokiem... teraz, co najwyżej mogę posiedzieć z nimi na czacie "fejsowym".
OdpowiedzUsuńFacebook i inne tego typu portale to zło! Teraz nie mam konta na facebooku, więc nie istnieje i chyba wolę nie istnieć, niż być od tego uzależniona.
Pani Gosiu bardzo Pani trafnie ujela te wszystkie powody dla ktorych nie mam i nie bede miala konta na Facebooku. Tez wole nie istniec ;) Bezskutecznie szukam koszulki z napisem :"facebook - don't like it" albo "nie jestem na facebooku"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Patrycja