Jeśli najniższa, najdrobniejsza władza
nie radzi sobie z prostą sprawą, to PAŃSTWO nie działa.
Znaczy, owszem - na najwyższych pułapach,
jak widać, działa niszcząco i rujnująco, nocą przepychając ustawy rozwalające
demokrację, ale tam gdzie sprawy proste, gminne, codziennie upierdliwe, gdzie
potrzeba rozsądku i PRAWA – tam nie działa.
Oto przykład.
Kilka miesięcy temu w lesie pojawiły się
porozwalane śmieci.
Pokazywałam!
W lesie, przy drodze. Jak w setkach
polskich lasów. Niestety.
Wśród śmieci znalazłam kopertę z nazwiskiem
palanta i jeszcze jakieś papierzyska. Też z nazwiskiem.
Policja potwierdziła: „Znamy, znamy! To
taka patologia z pobliskiej wsi. Wiecznie się między sobą tłuką dwie rodziny,
stąd w śmieciach papiery sądowe. Ale... to już inna gmina.”
(Uwaga: to ostatnie ma znaczenie w tej
sprawie).
- A może panowie pojedziecie po tego
palanta, przywieziecie go tu, żeby posprzątał i zagrozicie, że gdyby nie zechciał,
to sąd wyda nakaz sprzątania gminie i rachunek pod rygorem komorniczym do
uregulowania będzie miał złoczyńca?
- Eeeee, wie pani, to tak nie działa.
- Eeeee, wie pani, to tak nie działa.
Policja przyjechała do lasu, popatrzyła,
śmieci obfotografowała, pogadała i pojechała. Założono PODOBNO sprawę w sądzie.
Śmieci leżą.
W TEJ sprawie tkwią same „problemy”!
- pierwszy to, że śmieci są wywalone w
innej gminie, niż mieszka wywalający
- gminy nie umieją się w TEJ sprawie
dogadać,
- gmina, w której leżą śmieci nie jest w
stanie wydać polecenia śmieciarzom, żeby je zebrali; poniekąd słusznie, bo
moralniej byłoby, gdyby pozbierał je ten śmiecący.
Śmieci leżą.
Jestem w Urzędzie Gminy, w której
mieszka złoczyńca. Zatrwożona pani urzędniczka mówi "dobrze, ja jutro
wezmę kierowcę, worek jakiś i sprzątniemy to". Zatkało mnie, ale gdy
odetkało zaprotestowałam.
- To niemoralne, proszę pani. To ten palant powinien pod rygorem policji pojechać i sprzątnąć, a jeśli nie, to ktoś, komu państwo DAJECIE pieniądze na różne zapomogi (a przychodzą po nie różni ludzie, wśród nich pijaki śmierdzące - wiem, bo widziałam i CZUŁAM odór fajek i wódy) i to może oni w ramach pracy za te zapomogi powinni troszkę popracować na rzecz gminy? A rachunek za to wysłać temu śmiecącemu?
- To niemoralne, proszę pani. To ten palant powinien pod rygorem policji pojechać i sprzątnąć, a jeśli nie, to ktoś, komu państwo DAJECIE pieniądze na różne zapomogi (a przychodzą po nie różni ludzie, wśród nich pijaki śmierdzące - wiem, bo widziałam i CZUŁAM odór fajek i wódy) i to może oni w ramach pracy za te zapomogi powinni troszkę popracować na rzecz gminy? A rachunek za to wysłać temu śmiecącemu?
Pani westchnęła i pokręciła głową.
Nie da rady. Śmieci nie leżą w ich
gminie.
Poszłam na posterunek, a tam pan
komendant nieprzyjemny i sfrustrowany niemal na mnie nakrzyczał, że:
- Policja już nic do tego nie ma! Ani z
jednej gminy, ani z drugiej. Tak, oba posterunki, z obu gmin znają sprawcę,
znają sprawę i... nic nie mogą zrobić. Zgłoszą do sądu.
Gmina, w której leżą śmieci, pani od
ochrony środowiska rozkłada ręce:
- Może pani pójdzie do wójta?
- Serio?! Wójtowie dwóch gmin mają się
zajmować wywalonymi do lasu śmieciami?! Ale, że serio?
Pani milknie. Sprawa pozostaje na etapie
"co ja mogę". I śmieci nie ruszać, bo "Sprawa jest w toku, MOŻE
sąd wyda nakaz sprzątnięcia. Są dowodem w sprawie, czekamy na decyzję
sądu".
- Czy wówczas zmusi ktoś tego śmiecącego
do posprzątania?
Pani znów rozkłada ręce. Nie wie...
Śmieci leżą.
Śmiecący palant ma w dupie fakt, że
wywalił śmieci do lasu i śmieje się w nos wszystkim. Jest totalnie bezkarny.
TOTALNIE!
Ponowna rozmowa z policją:
- No jak to? Mamy go tam zawieźć i... ZMUSIĆ?
Jak pani to sobie wyobraża?! To nie leży w naszych kompetencjach!
Śmieci leżą, facet ma to w dupie.
Wniosek - państwo nic nie może. Nadto
właśnie obnaża, wręcz demonstruje wobec przestępców i drobnych palantów swoją
absolutną niemoc.
Pojęcia nie mam, kiedy te śmieci zostaną
sprzątnięte, nawet już chciałam sama, bo las raz na pół roku sama sprzątam, ale
ponoć nie wolno ich ruszyć, bo teraz sprawa się toczy.
A w gminach kolejki różnych ludzi, w tym
zwyczajnych szopenfeldziarzy po "piniendze", które pójdą na
szmuglowane fajki, na tanie wino. I oni MOGLIBY coś zrobić na rzecz gminy,
choćby posprzątać lasy, pobocza dróg. Tyle tego! To nie jest ciężka praca...
Śmieci leżą.
...i leżą.
Pani Małgorzato, proste sprawy są nie do ruszenia przez kompetentne władze....bo procedury....Kiedyś wstawiłam zdjęcia z takiego dzikiego wysypiska, to dowiedziałam się, "że zamiast skarżyć powinnam sprzątnąć sama jak jestem taka wrażliwa turystka".
OdpowiedzUsuń........mam działkę kolo osiedla zamkniętego, pewno elita, ale co jakiś czas muszę zbierać śmieci wywalane na moja działkę. Zbieram i tyle, nie nazwę ich palantami z szacunku dla swojej pokory.
OdpowiedzUsuńKiedyś zrobiliśmy na spacerze zdjęcia ciężarówce która wywalala śmieci nieopodal naszego miejsca zamieszkania, ot tak, gruz budowlany itd na łąkę. Najpierw pan chciał nas rozjechac, potem policję to niewiele obchodziło. Ot Państwo prawa i ..
OdpowiedzUsuńDobrego Nowego Roku!!!
Ech, bo do załatwienia takich spraw potrzebne są zaprzyjaźnione osiłki. Zainwestowałabym w nich.
OdpowiedzUsuńPodjeżdżają po delikwenta, podwożą go do lasu, wręczają łopatę...
Po sprzątnięciu śmieci przez lumpa, podnoszą w górę wskazujący palec, wypowiadają krótkie "- No!" i odjeżdżają.
Takie prawo przemówiłoby do palanta.
Prawo siły.
Siły? Jakiej tam siły...
Łażę sobie po lasach w gminie przygraniczej, letników jak na lekarstwo a do miasta coś ok. 25km, ale miasto z tych mniejszych. Leśne "skarby" - kanapa, komplet starych okien drewnianych ale bez szyb, 2 opony do ciągnika, nieduża sterta azbestu, worki po nawozach. Jak na duży kompleks leśny to niewiele na szczęście. No ale było spotkanie z wójtem we wsi to idę chociaż występuję jako element napływowy. Jedno pytanie miałem : czy można raz /dwa w roku wystawić w każdej wsi po koleji (jest ich chyba 11 czy 12) kontener wielkogabarytowy. Powiedział że pomyśli. To był rok 2013.
OdpowiedzUsuń