Do czasopisma (nowe jest) To Twój Moment napisałam tekst w którym wykorzystałam realny, najprawdziwszy łańcuszek, który mnie kiedyś dobił, a przydał się bardzo gdy miałam napisać felietonik o multitaskingu czyli wielozadaniowości:
Multitasking…czy koniecznie?
Multitasking…czy koniecznie?
Miltitasking, czyli wielozadaniowość? Przypomina mi się durnowaty łańcuszek pochodzenia amerykańskiego pt „Kobieta idzie spać” Przytoczę tę martyrologię:
Rodzice oglądali TV i mama powiedziała: "Jest już późno, jestem
zmęczona, pójdę spać". Poszła do kuchni zrobić kanapki dla nas
na jutrzejszy lunch, wypłukała kolby kukurydzy, wyjęła mięso z lodówki na dzisiejszą kolację, sprawdziła ile jest płatków śniadaniowych w puszce, nasypała cukru do cukierniczki, położyła łyżki i miseczki na stole i przygotowała ekspres do zaparzenia kawy na jutro rano.
Rodzice oglądali TV i mama powiedziała: "Jest już późno, jestem
zmęczona, pójdę spać". Poszła do kuchni zrobić kanapki dla nas
na jutrzejszy lunch, wypłukała kolby kukurydzy, wyjęła mięso z lodówki na dzisiejszą kolację, sprawdziła ile jest płatków śniadaniowych w puszce, nasypała cukru do cukierniczki, położyła łyżki i miseczki na stole i przygotowała ekspres do zaparzenia kawy na jutro rano.
Potem włożyła już upraną odzież do suszarki, załadowała nową partię do pralki, uprasowała koszulę i przyszyła guzik.
Sprzątnęła ze stołu pozostawioną grę, postawiła telefon na ładowarkę
i odłożyła książkę telefoniczną do szuflady.
Podlała kwiaty, opróżniła kosze na śmieci i powiesiła ręcznik do wysuszenia.
Potem ziewnęła, przeciągnęła się i poszła dosypialni.
Zatrzymała się przy biurku i napisała kartkę do nauczyciela, odliczyła trochę kasy na wycieczkę w teren i wyciągnęła podręcznik schowany pod krzesłem.
Podpisała kartkę urodzinową dla przyjaciółki zaadresowała kopertę i nakleiła znaczek
oraz zapisała, co kupić w sklepie spożywczym.
Obie kartki położyła obok torebki.
Potem Mama zmyła twarz mleczkiem "trzy w jednym", posmarowała się kremem "na noc i przeciw starzeniu", umyła zęby i opiłowała paznokcie.
Ojciec zawołał: "Myślałem, że poszłaś do łóżka".
"Właśnie idę" - odpowiedziała Mama.
Sprzątnęła ze stołu pozostawioną grę, postawiła telefon na ładowarkę
i odłożyła książkę telefoniczną do szuflady.
Podlała kwiaty, opróżniła kosze na śmieci i powiesiła ręcznik do wysuszenia.
Potem ziewnęła, przeciągnęła się i poszła dosypialni.
Zatrzymała się przy biurku i napisała kartkę do nauczyciela, odliczyła trochę kasy na wycieczkę w teren i wyciągnęła podręcznik schowany pod krzesłem.
Podpisała kartkę urodzinową dla przyjaciółki zaadresowała kopertę i nakleiła znaczek
oraz zapisała, co kupić w sklepie spożywczym.
Obie kartki położyła obok torebki.
Potem Mama zmyła twarz mleczkiem "trzy w jednym", posmarowała się kremem "na noc i przeciw starzeniu", umyła zęby i opiłowała paznokcie.
Ojciec zawołał: "Myślałem, że poszłaś do łóżka".
"Właśnie idę" - odpowiedziała Mama.
Wlała trochę wody do miski psa i wypuściła kota na dwór, potem sprawdziła czy drzwi są zamknięte i czy światło na zewnątrz jest zapalone. Zajrzała do pokoju każdego dziecka,
wyłączyła lampki i telewizory, powiesiła koszulki, wrzuciła brudne skarpety do kosza i krótko pogadała z jednym z dzieci, jeszcze odrabiającym lekcje.
wyłączyła lampki i telewizory, powiesiła koszulki, wrzuciła brudne skarpety do kosza i krótko pogadała z jednym z dzieci, jeszcze odrabiającym lekcje.
W swoim pokoju Mama nastawiła budzenie, wyłożyła ubranie na jutro, naprawiła stojak na buty. Dopisała 3 rzeczy do listy 6 najważniejszych czynności dowykonania. Pomodliła się i wyobraziła sobie, że osiągnęła swoje cele.
W tym samym czasie Tata wyłączył telewizor i oznajmił
"w powietrze": "Idę spać". Co też bez namysłu uczynił.
W tym samym czasie Tata wyłączył telewizor i oznajmił
"w powietrze": "Idę spać". Co też bez namysłu uczynił.
Coś nadzwyczajnego w tej historii? Zastanawiasz się, dlaczego kobiety żyją dłużej?
"BO JESTEŚMY SKONSTRUOWANE NA DŁUGIPRZEBIEG"....
(i nie możemy umrzeć wcześniej, bo tyle mamy jeszcze do zrobienia!!!)
"BO JESTEŚMY SKONSTRUOWANE NA DŁUGIPRZEBIEG"....
(i nie możemy umrzeć wcześniej, bo tyle mamy jeszcze do zrobienia!!!)
Wyślij dziś tę historię do 5 fantastycznych kobiet - na pewno będą
Ci wdzięczne. (za co?! – mój dopisek)
I do mężczyzn - niech się trochę zastanowią (nad czym? Skoro żony ich obsługują?)
Ci wdzięczne. (za co?! – mój dopisek)
I do mężczyzn - niech się trochę zastanowią (nad czym? Skoro żony ich obsługują?)
Boże, co za idiotyzm! Nie będę wysyłać tej historii do fantastycznych kobiet, chyba po, to żeby się obśmiały i pokiwały głową z ubolewaniem. Fantastyczna kobieta, nie robi z siebie męczennicy, a z domowników kalek i udzielnych książątek. Ta kobieta z tekstu nie umie zorganizować domowników do wspólnej troski o dom. Za mało wymaga od domowników, i rżnie bohaterkę.
Nie zdobyła szacunku dzieci i męża, nie stawiając siebie na równi z nimi, nie ucząc ich, że powinni się z nią liczyć i włączyć się w pomoc w domu. Szybko zapadnie na choroby psychosomatyczne, a jak dzieci podrosną, będzie czuła pustkę, bo zabraknie osób do obsługiwania.
Nie lubi męża, ani chyba seksu z nim, więc kombinuje na sto sposobów, żeby odwlec pójście do łóżka. Za kilka lat będzie płakała u terapeuty, że mąż ją zdradza. Jako babcia będzie nadopiekuńcza, i namolna, bo nie poświęciła sobie czasu na to, żeby mieć własne zainteresowania, żeby mieć własny świat i własne radości.
Mogę wysłać to tylko, wraz z komentarzem jako przestrogę do kobiet, które nie wyrobiły sobie odpowiedniej pozycji w rodzinie, nie umie DELEGOWAĆ ZADAŃ, co w fajnej rodzinie powinno być normą. Współczesna i mądra kobieta tak organizuje rodzinę, żeby nikt w niej nie był ani przeciążony, ani rozleniwiony, bo dom, to teren należący do wszystkich, więc wszyscy muszą umieć o niego dbać.
Uściski!
Dzisiaj pani redaktor przysłała mi mail od czytelniczki (nie poprawiam, niektóre lapki (telefony? Może nie mają polskich znaków) :
Pani Doroto, Droga Redakcjo
Nie zdobyła szacunku dzieci i męża, nie stawiając siebie na równi z nimi, nie ucząc ich, że powinni się z nią liczyć i włączyć się w pomoc w domu. Szybko zapadnie na choroby psychosomatyczne, a jak dzieci podrosną, będzie czuła pustkę, bo zabraknie osób do obsługiwania.
Nie lubi męża, ani chyba seksu z nim, więc kombinuje na sto sposobów, żeby odwlec pójście do łóżka. Za kilka lat będzie płakała u terapeuty, że mąż ją zdradza. Jako babcia będzie nadopiekuńcza, i namolna, bo nie poświęciła sobie czasu na to, żeby mieć własne zainteresowania, żeby mieć własny świat i własne radości.
Mogę wysłać to tylko, wraz z komentarzem jako przestrogę do kobiet, które nie wyrobiły sobie odpowiedniej pozycji w rodzinie, nie umie DELEGOWAĆ ZADAŃ, co w fajnej rodzinie powinno być normą. Współczesna i mądra kobieta tak organizuje rodzinę, żeby nikt w niej nie był ani przeciążony, ani rozleniwiony, bo dom, to teren należący do wszystkich, więc wszyscy muszą umieć o niego dbać.
Uściski!
Dzisiaj pani redaktor przysłała mi mail od czytelniczki (nie poprawiam, niektóre lapki (telefony? Może nie mają polskich znaków) :
Pani Doroto, Droga Redakcjo
Felieton Malgorzaty Kalicinskiej MULTITASKING =MUTIPROBLEM przeczytalam dwa razy I zamarlam.Mam 36 lat- czuje sie mloda, mam dwojke dzieci, wspanialego meza I tez tak robie.To straszne! Wlasnie zdalam sobie sprawe, ze usilnie chce byc super mama I zona.Mam meza, ktory mi chce pomagac, mam grzeczne dzieci, ktore moge poprosic o posprzatanie pokoi I to zrobia. Ale ja z mlekiem matki yssalam slowo SAMA. Ja sama wszystko zrobie, wtedy bedzie to zrobione dobrze. Dobrze? To bedzie moje dobrze.Najwieksze wrazenie wywarly na mnie ostatnie akapity " Nie zdobyla szacunku dzieci I meza...", "Nie lubi meza ani chyba seksu z nim...", "Jako babcia bedzie namolna..."To straszne bo to prawda a najgorsze, ze to nie ich wina, to ja tym swoim SAMA codziennie spuszczam sobie krew. A moze I te krew spuszcza kolezanka z pracy, ktora zawsze jest perfekcyjna I wszystko robi sama, albo tesciowa, ktora od slowa sama zaczyna prawie kazde zdanie. Moze mama, ktora rzeczywiscie byla sama I sama wszystko robila, ale ona musiala. Ja - nie. Oparlam sie o parapet I wyobrazilam sobie siebie za 20lat zgorzkniala, zmeczona zyciem bez usmiechu. Po pracy pojechalam do sklepu I kupilam farbe tablicowa. W domu poprosilam meza o pomalowanie nia sciany w przedpokoju. Zapisalismy tam nasze wspolne obowiazki. Moje corki byly przeszczesliwe, ze wpadlam na taki pomysl. Starsza powiedziala, ze wreszcie wie w czym moze mi pomoc.Tego dnia widmo tej zgorzknialej starej baby gdzies zniknelo. Wiem, ze musze byc czujna by nie powrocilo.Wieczorem wzielam prysznic potem podeszlam do meza I znaczaco mrugajac powiedzialam "ide spac". I czulam sie wspaniale!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz