piątek, 17 maja 2019

Multitasking czyli wielozadaniowość i jak sobie z tym radzić.

Do czasopisma (nowe jest) To Twój Moment napisałam tekst w którym wykorzystałam realny, najprawdziwszy łańcuszek, który mnie kiedyś dobił, a przydał się bardzo gdy miałam napisać felietonik o multitaskingu czyli wielozadaniowości:

Multitasking…czy koniecznie?
Miltitasking, czyli wielozadaniowość? Przypomina mi się durnowaty łańcuszek pochodzenia amerykańskiego pt „Kobieta idzie spać” Przytoczę tę martyrologię:

Rodzice oglądali TV i mama powiedziała: "Jest już późno, jestem
zmęczona, pójdę spać". Poszła do kuchni zrobić kanapki dla nas
na jutrzejszy lunch, wypłukała kolby kukurydzy, wyjęła mięso z lodówki na dzisiejszą kolację, sprawdziła ile jest płatków śniadaniowych w puszce, nasypała cukru do cukierniczki, położyła łyżki i miseczki na stole i przygotowała ekspres do zaparzenia kawy na jutro rano.
Potem włożyła już upraną odzież do suszarki, załadowała nową partię do pralki, uprasowała koszulę i przyszyła guzik.
Sprzątnęła ze stołu pozostawioną grę, postawiła telefon na ładowarkę
i odłożyła książkę telefoniczną do szuflady.
Podlała kwiaty, opróżniła kosze na śmieci i powiesiła ręcznik do wysuszenia.
Potem ziewnęła, przeciągnęła się i poszła dosypialni.
Zatrzymała się przy biurku i napisała kartkę do nauczyciela, odliczyła trochę kasy na wycieczkę w teren i wyciągnęła podręcznik schowany pod krzesłem.
Podpisała kartkę urodzinową dla przyjaciółki zaadresowała kopertę i nakleiła znaczek
oraz zapisała, co kupić w sklepie spożywczym.
Obie kartki położyła obok torebki.
Potem Mama zmyła twarz mleczkiem "trzy w jednym", posmarowała się kremem "na noc i przeciw starzeniu", umyła zęby i opiłowała paznokcie.
Ojciec zawołał: "Myślałem, że poszłaś do łóżka".
"Właśnie idę" - odpowiedziała Mama.
Wlała trochę wody do miski psa i wypuściła kota na dwór, potem sprawdziła czy drzwi są zamknięte i czy światło na zewnątrz jest zapalone. Zajrzała do pokoju każdego dziecka,
wyłączyła lampki i telewizory, powiesiła koszulki, wrzuciła brudne skarpety do kosza i krótko pogadała z jednym z dzieci, jeszcze odrabiającym lekcje.
W swoim pokoju Mama nastawiła budzenie, wyłożyła ubranie na jutro, naprawiła stojak na buty. Dopisała 3 rzeczy do listy 6 najważniejszych czynności dowykonania. Pomodliła się i wyobraziła sobie, że osiągnęła swoje cele.
W tym samym czasie Tata wyłączył telewizor i oznajmił
"w powietrze": "Idę spać". Co też bez namysłu uczynił.
Coś nadzwyczajnego w tej historii? Zastanawiasz się, dlaczego kobiety żyją dłużej?
"BO JESTEŚMY SKONSTRUOWANE NA DŁUGIPRZEBIEG"....
(i nie możemy umrzeć wcześniej, bo tyle mamy jeszcze do zrobienia!!!)
Wyślij dziś tę historię do 5 fantastycznych kobiet - na pewno będą
Ci wdzięczne. (za co?! – mój dopisek)
I do mężczyzn - niech się trochę zastanowią (nad czym? Skoro żony ich obsługują?)
Boże, co za idiotyzm! Nie będę wysyłać tej historii do fantastycznych kobiet, chyba po, to żeby się obśmiały i pokiwały głową z ubolewaniem. Fantastyczna kobieta, nie robi z siebie męczennicy, a z domowników kalek i udzielnych książątek. Ta kobieta z tekstu nie umie zorganizować domowników do wspólnej troski o dom. Za mało wymaga od domowników, i rżnie bohaterkę.
Nie zdobyła szacunku dzieci i męża, nie stawiając siebie na równi z nimi, nie ucząc ich, że powinni się z nią liczyć i włączyć się w pomoc w domu. Szybko zapadnie na choroby psychosomatyczne, a jak dzieci podrosną, będzie czuła pustkę, bo zabraknie osób do obsługiwania.
Nie lubi męża, ani chyba seksu z nim, więc kombinuje na sto sposobów, żeby odwlec pójście do łóżka. Za kilka lat będzie płakała u terapeuty, że mąż ją zdradza. Jako babcia będzie nadopiekuńcza, i namolna, bo nie poświęciła sobie czasu na to, żeby mieć własne zainteresowania, żeby mieć własny świat i własne radości.
Mogę wysłać to tylko, wraz z komentarzem jako przestrogę do kobiet, które nie wyrobiły sobie odpowiedniej pozycji w rodzinie, nie umie DELEGOWAĆ ZADAŃ, co w fajnej rodzinie powinno być normą. Współczesna i mądra kobieta tak organizuje rodzinę, żeby nikt w niej nie był ani przeciążony, ani rozleniwiony, bo dom, to teren należący do wszystkich, więc wszyscy muszą umieć o niego dbać.
Uściski!

Dzisiaj pani redaktor przysłała mi mail od czytelniczki (nie poprawiam, niektóre lapki (telefony? Może nie mają polskich znaków) :

Pani Doroto, Droga Redakcjo
Felieton Malgorzaty Kalicinskiej MULTITASKING =MUTIPROBLEM przeczytalam dwa razy I zamarlam.Mam 36 lat- czuje sie mloda, mam dwojke dzieci, wspanialego meza I tez tak robie.To straszne! Wlasnie zdalam sobie sprawe, ze usilnie chce byc super mama I zona.Mam meza, ktory mi chce pomagac, mam grzeczne dzieci, ktore moge poprosic o posprzatanie pokoi I to zrobia. Ale ja z mlekiem matki yssalam slowo SAMA. Ja sama wszystko zrobie, wtedy bedzie to zrobione dobrze. Dobrze? To bedzie moje dobrze.Najwieksze wrazenie wywarly na mnie ostatnie akapity " Nie zdobyla szacunku dzieci I meza...", "Nie lubi meza ani chyba seksu z nim...", "Jako babcia bedzie namolna..."To straszne bo to prawda a najgorsze, ze to nie ich wina, to ja tym swoim SAMA codziennie spuszczam sobie krew. A moze I te krew spuszcza kolezanka z pracy, ktora zawsze jest perfekcyjna I wszystko robi sama, albo tesciowa, ktora od slowa sama zaczyna prawie kazde zdanie. Moze mama, ktora rzeczywiscie byla sama I sama wszystko robila, ale ona musiala. Ja - nie. Oparlam sie o parapet I wyobrazilam sobie siebie za 20lat zgorzkniala, zmeczona zyciem bez usmiechu. Po pracy pojechalam do sklepu I kupilam farbe tablicowa. W domu poprosilam meza o pomalowanie nia sciany w przedpokoju. Zapisalismy tam nasze wspolne obowiazki. Moje corki byly przeszczesliwe, ze wpadlam na taki pomysl. Starsza powiedziala, ze wreszcie wie w czym moze mi pomoc.Tego dnia widmo tej zgorzknialej starej baby gdzies zniknelo. Wiem, ze musze byc czujna by nie powrocilo.Wieczorem wzielam prysznic potem podeszlam do meza I znaczaco mrugajac powiedzialam "ide spac". I czulam sie wspaniale!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz