Nie wierzę w Nowy Rok. Znaczy wiem, że istnieją obliczenia,
wyliczenia, i że czas kołem się toczy etc, wiem, wiem! Ale nie wierzę, że
akurat tu i teraz jest ta sekunda przełomu, bo w każdej części świata jest
gdzie indziej, o innych porach – zależy od kalendarza, i astrologa, który to
liczył. Dla jednych to przełom grudnia i stycznia, dla innych luty, dla jeszcze
innych marzec, ale dla zasady robi się raz do roku jakieś resume.
Jaki był ten 2012?
Taki jaki chciałam i taki… jakiego nie chciałam. Jak to w
życiu.
Przypętał mi się do nogi problem, jak wściekłe psisko, i
szarpie, kąsa. Oswoić się nie da, polubić też, no, bywa i tak. Trudno.
Ale poza „psiskiem”, cała masa zwyczajnych i nadzwyczajnych
rzeczy, faktów, spotkań, olśnień, wzruszeń. Nie sposób wymienić, zresztą to za
intymne. Powiem tak – dobrze mi idzie życie! Lilka i Irena są faktami. Nie
dostałam za nie batów od czytelniczek i czytelników, a oni są najważniejsi.
Szepnę tak – LUBIĄ! Hurra! Dziękuję Wam, Kochani!
Starzeję się najnormalniej, bez histerii, tych kilka kilo
nadwagi? No, cóż, nie wypowiadam wojny hormonom, bo nie zajmują mnie wojny jako
takie. To, że nie jestem już wiotką leliją przyjęłam do akceptującej wiadomości.
Myślałam, że fitness garden mnie jakoś odciąży kilkogramowo, ale się myliłam. Zaczęłam
piec chleby! Jestem wiejską sybarytką i zwykłą mamcią czekającą w niedzielę z
rosołem na dzieciaki.
Mam świetne dzieciaki! A od dwóch lat jestem też babcią, to
zaskakujące i fajne uczucie. Obserwuję, jestem obserwowana a moja wnuczka
obdarza mnie miłością i zaufaniem. Sama z siebie wstaje od zabawek i nagle mi
się dotula do ud, mówiąc „moja babuś”, zadziera łepek z uśmiechem wartym
miliony!
Kocham i jestem kochana. To takie ważne w życiu! Jesteśmy
razem ja i On. Mój Siwy sprawdza się każdego dnia, jest dobry, mądry i
inteligentny, wesoły, pracowity, ciepły i zwyczajny. Przez to jest
nadzwyczajny. Nie zamierzam z nim o cokolwiek wojować, zwłaszcza z nim – jak radzą
różne nawiedzone panie, stawiające zarzut moim bohaterkom, że one „nie walczą z
mężczyznami nie zajmują się polityką”. Mnie stan wojenny w domu całkowicie się
nie komponuje. Z wiekiem stałam się o wiele spokojniejsza, kompletnie mnie nie
zajmują duperele, drobiazgi i jakieś animozje. Przysłowiowa deska nie ma u nas
znaczenia – podnosi ją i opuszcza potrzebujący.
Oglądałam kiedyś reportaż o pewnym stareńkim małżeństwie.
Staruszek właśnie wrócił ze szpitala po zawale. Było groźnie, ale przeżył.
Babuleńka siedząca na kanapie obok niego mówiła ze łzami w oczach, że nie
wyobraża sobie życia bez niego, bo są ze sobą od zawsze, razem tu, w tej
chacie, w tej wsi, na tej ziemi! Więc teraz po szpitalu, zawsze przed
zaśnięciem, dziękują sobie uściskiem i pocałunkiem, za każdy przeżyty wspólnie
dzień. Popłakałam się ze wzruszenia widząc tę kochającą się parę, a wsłuchując
się w ich słowa zrozumiałam, że podstawą ich miłości jest szacunek i zwyczajne
lubienie się, i czułość! Wbrew czarnowidztwu wielu osób, szczęście, miłość,
szacunek i przyjaźń są, istnieją i są dane osobom, które w nie wierzą, umieją
docenić, nie boją się po nie sięgać, lub pielęgnować, a zwłaszcza okazywać. Mam
w sobie wdzięczność za te uczucia, mam je w sobie! Mam Siwego i dzieciaki.
Tęsknię za córką, która jest daleko ale jest bardzo
szczęśliwa, zapracowana i roześmiana. Mamy siebie, choć na odległość –
Internetowi też dzięki za tę możliwość. Mój Siwy jest zdrowy. No, jeśli nie
liczyć palucha, ostatnio uszkodzonego na krajzedze, ale to doprawdy drobiazg!
Czyli, jest dobrze!
Nowy Roku, obyś nie był gorszy! To, co mam, to bardzo dużo!
Dziękuję! Chciałabym żeby wszystkie rośliny zasadzone w tym roku szczęśliwe
powitały wiosnę liściem i kwieciem, a ja ukąpana w rodzinnym szczęściu stale
czuję się kwitnąco, czego nam wszystkim życzę.
Małgorzata Kalicińska
Z wnusią i moim Siwym
z Dzieciakami
Jak zwykle się wzruszyłam, bo piszesz sercem! Życzę żeby wszystko Ci się udało w tym kolejnym ROKU, żeby grono Twoich czytelników rozmnażało się, żeby rośliny rosły, żebyście wszyscy zdrowi byli, żeby pojawiały się nowe Twoje książki, żebyś przyjechała do Poznania i żeby żaden wściekły pies już nie ważył się Ciebie tknąć!!!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku !!! :-)
OdpowiedzUsuńPani Małgosiu...
OdpowiedzUsuńKocham Panią...za wszystkie słowa, które od Pani dostałam.
Ja też dziękuję za ten co się kończy i za to co w nim było, czasem lepiej a czasem gorzej. Nikogo nie zabrakło a jak czegoś brakowało to można było wytrzymać. Nadchodzący niech nam i Wam przyniesie dostatek śmiechu a ubogo w kłopoty a właściwie w kłopociki, jeśli mają być to lepiej w postaci zakalca od czasu do czasu ;) Zdrowia w rodzinie i co tam pełną kiesę na spełnienie marzeń i dużych i małych. Pozdrowienia jeszcze u nas w starym i ze starym też! Jola i Władek
OdpowiedzUsuńŻyczę, Pani i nam, cudnych historii, które od Pani dostaniemy w Nowym Roku. Tego wspaniałego ciepła, które nam Pani daje. Tej mądrości, dzięki której Pani dom, ten prawdziwy i ten literacki, nie jest polem bitwy. Za wszystko dziękuję, wszystkiego dobrego gorąco życzę,
OdpowiedzUsuńGosia
(1) Za oknami słychać fajerwrki , w TV na wszystkich kanałach sylwestrowa muzyka i życzenia wszelkiej pomyślności , zdrowia (co jest oczywiście najważniejsze) i szczęścia, spotkani na ulicy znajomi życzą aby nadchodzący rok był lepszy od mijającego .... a mi brakuje tej zwyczajnej życzliwości na codzień…..życzmy więc sobie więcej akceptacji i tolerancji ale takiej prawdziwej z serca płynącej....życzmy więc sobie mniej nienawiści a więcej miłości.... życzmy więc sobie mniej kłótni a więcej wyrozumiałości …. życzmy więc sobie mniej zachłanności a więcej pokory..... każdy się dzisiaj uśmiecha ale czy szczerze , chcę wierzyć , że tak i tej szczerości wszystkim życzę…..Dosiego Roku!!!!!Wiesia ze Zgorzelca
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Pani Malgosiu :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku i kolejnych wspaniałych książek!
OdpowiedzUsuńPani Małgorzato, wszystkiego naj w tym 2013.
OdpowiedzUsuńTak nota bene, to jesteśmy sąsiadkami i zaopatrujemy się w różne piękne rzeczy w tym samym sklepie.
Pozdrowienia z Urli.
K.
Czytając Pani bloga robi się cieplutko, chociaż zima i temperatura niziutka. Pani Małgosiu, wspaniałego Roku 2013, zdrówka dla Pani i Rodziny, mało trosk, dużo uśmiechu. Kolejnych wspaniałych powieści.
OdpowiedzUsuńAnita
Witam Pani Małgorzato.
OdpowiedzUsuńZobaczyłam Panią dziś rano w PNŚ i po tym co Pani opowiedziała o sobie, o życiu, nie umiem przestać myśleć,że może i moje życie kiedyś mnie zaskoczy.
Bardzo się cieszę Pani szczęściem, o którym pisze Pani również w tym poście.Nadmienię,że jestem obecnie w takim miejscu,że moje starsze dzieci(prawie 18 letni syn i 15 letnia córka)radzą mi,że powinnam odejść od męża.Sprawa jak każda,dosyć skomplikowana...
Pragnę zaznać spokoju, który wyczuwa się w Pani poście,czy wypowiedzi w telewizji.Marzy mi się na trwałe(a nie od humoru,do humoru męża)dom pełen ciepła, poczucia bezpieczeństwa,szacunku,zgody. Jeżeli w moich relacjach z mężem nie zajdą zmiany na lepsze,niestety czeka nas po wielu wspólnych latach rozstanie. Martwię się, zakładając,że do tego dojdzie,jak zniesie to najmłodszy 10-letni syn...
Jestem 40+ i jak do tej pory stawiałam potrzeby innych zawsze wyżej od swoich,ale chyba coś we mnie pęka i czuję, że chcę zawalczyć o swoje szczęście. Pani przykład pokazuje, że to jest możliwe. Jeżeli zostanę sama, szczęściem będzie spokój, ale kto wie, może kiedy dzieci będą na swoim i ja spotkam swojego "Siwego"?
Bardzo Pani dziękuję,że podzieliła się Pani Swoją historią i natchnęła mnie nadzieją, że życie jeszcze i mnie zaskoczy! Życzę Pani długich lat w szczęściu wraz z Ukochanym.
Pozdrawiam serdecznie.
Kasia