No, nie, nie o rwę kulszową mi chodzi ani ból zęba.
Odwołam się do kilku tematów pozornie ze sobą niepowiązanych, ale połączę je jedną klamrą słów profesora Hartmana. „nauka musi
boleć”.
1 - Czytam oto mocny tekst, że jedna panna ugotowała się od
środka, zażywając jakieś odchudzające (niedozwolone) tabletki, bo presja
chudości pchnęła ją do tego.
No, cóż, głosy rozsądku widzą tu tylko ofiarę głupoty i
lenistwa (choć wspomnieć też należy o cwanej podaży czarodziejskich leków na
lenistwo). Panna mogłaby (ale jej się nie chce) zawziąć się i zmienić tryb
życia, dietę i poprawić tym samym stan zdrowia i przy okazji urody.
Pominę wściekłym milczeniem presję debili od mody że
„sukienka lepiej się układa na anorektycznej figurze w rozmiarze zero – czyli
zero piersi, zero talii, zero pupy itp.). Presja jest tak silna że wiele kobiet
z drżeniem serca dostrzega u siebie jakieś kobiece kształty i to powoduje już
wielkie larum. Mądre ćwiczą, inaczej jedzą, sięgają po wiedzę z zakresu
dietetyki. Głupie i leniwe chcą cudu – TABLETKI! I one, jak różdżka Harry’ego
Pottera, mają sprawić ten cud.
Otóż nie. Odchudzanie – spalenie sadła musi boleć. Nie w
sensie bólu fizycznego, ale musi to nieść za sobą wysiłek. Czasem bolesny i
okazuje się że mniej bolesne jest zasuwanie na bieżni (aerobiku, joggingu
siłowni), sapanie, zakwasy, męka jak cholera, wypacanie wiader potu, niż
rezygnacja z fryt, smażeniny, coli i batoników. Wybór należy do nas!
2 – Larum! Czternasto – szesnastoletnie dzieci w Polsce
często nie umieją czytać, a też czytać ze zrozumieniem. czytanie ich męczy,
bazgrzą, nie potrafią się skupić i przysiąść nad nauką, lecą jak nartniki - po
powierzchni oszukując samych siebie ściąganiem, odwalaniem wszystkiego byle
jak, z wiecznym i infantylnym „a po, co mi to? Jest google”. Nauka musi boleć!
I znów nie chodzi mi tu o ból główki, ani tyłka. Ból w przenośni – czyli
cierpliwość i rzetelność której dzisiaj nikt już nie uczy. Wypracowanie efektu.
Wywalono z programów nauczania kaligrafię jako coś jałowego. Szkoda, bo to
wielka lekcja piękna, harmonii, cierpliwości właśnie. W Azji kaligraf zarabia
spore pieniądze – bo jest mistrzem pięknej formy. „Po, co mi to skoro mam
klawiaturę”? Bo to rozwija, drogie dziecko, twoje mięsnie paluszków, poprawia
koncentrację i uczy, czym jest staranność. Szlus!
Nie ma już uczenia pamięciowego, bo „jałowe”, a potem
licealiści płacą niezłe pieniądze za kursy mnemotechniki. W szkole jej nie ma!
WF? Nieeee, po licho dzieciak ma się męczyć? Śpiew czyli
muzyka? Ktoś kiedyś z kretynów wymyślił, że to jałowe, w szkole lekcji muzyki
już prawie nie ma. Wszelkie „dys….” Załatwiają sprawę – im więcej papierków
mamusia wydrepcze u specjalistów tym lżejsze życie ma dziecko w szkole, bo już
nic nie musi. Nauczyciele zamienili się w spycharko - ładowarki o mocnych
silnikach i pchają bezwolne dzieciaki pozbawione wszelkiego wysiłku w imię
„dys…”, z klasy do klasy. Nie dziwne, że
wielu młodych jest zmęczonych na samą myśl, że muszą dołożyć do jakiegoś
egzaminu swój wysiłek. Może nauka we śnie? Może tabletki z matematyką, fizyką,
chemią? Tabletki na WF i rysunki?
3 – Odwołam się też do… koncertu w Opolu.
I tu pasuje powiedzenie profesora Hartmana. Oto od lat mamy
festiwale na poziomie banału, amatorszczyzny i zachwytu wykonawców samymi sobą.
Zaśpiewałem zajebiście! Kubie się spodobało – jestem wielki! Przecież tak
głośno krzyczę, nawet nie fałszuję! Sam (niestety) napisałem słowa! Czyli
jestem super! Od lat na deskach festiwali i innych wylęgarni, króluje jedna,
muzyczna sztanca. Słowa zazwyczaj butne że „już nie kocham cię”, (albo kocham,
dla zmyłki) wykrzyczane przez skąpo ubrane panie paradujące po scenie z
okrzykami „Heeeej! Dobrze się bawicie?”. Banalne, kiepskie muzycznie kawałki
spływają jak woda w kiblu rok, za rokiem i żadna nam się na uszach ostatnio nie
zatrzymała. Czemu?
Zacytuję wczorajsze słowa Włodzimierza Korcza: „Teraz się
przeboje produkuje, a kiedyś się komponowało”. Żeby skomponować Prześliczną
Wiolonczelistkę, czy mnóstwo innych dawnych przebojów które dzisiaj nuci prawie
każdy ze średniego pokolenia, trzeba było rzetelnie nauczyć się muzyki, zostać
kompozytorem. Żeby napisać dobry tekst – być erudytą i mieć opanowany język
polski w sposób doskonały. (Choć i wpadki się zdarzały „ Dziś już nie wiem, żebyś kiedyś mnie
całował” ). Dzisiaj każdy sobie sam pisze słowa i muzykę, bo wtedy nie musi się
dzielić tantiemami z tekściarzem i kompozytorem. (tekściarz to POETA, tyle że
piszący do muzyki). Stąd nie można liczyć na radosne olśnienia które
towarzyszyły nam gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy słynnego Kochasia który
odszedł, Trzynastego, Sen o Warszawie, Madonny i Tomaszów, Eurydyki, Na całych
Mazurach Ty, Piosenką o poranku, Cichosza i mnóstwo innych – nie sztampowych,
wymyślonych skomponowanych i wykonanych rzetelnie. Wypracowanych! Wczorajszy
sukces Opola – 50 daje dowód na to, jak bardzo stare (niby ramotowate, niby
niemodne, etc) broni się wysokiej klasy profesjonalizmem, że do mikrofonu nie
trzeba krzyczeć, nie potrzeba się rozbierać. Ostatnie lata to już era bikini,
radosnej golizny na scenie, żeby epatować brzuchem, piersiami, kusymi majtkami
zamiast głosem, interpretacją, talentem? (Natalia Kukulska w pięknej sukni
zakrywającej ją całą zaśpiewała pięknie, z klasą.)
A nasi Starzy Mistrzowie
śpiewający z dobrze ustawioną orkiestrą nie potrzebują odsłuchu i śpiewają
mocno, pięknie, czysto. Wypracowali to.
„Opole Kocham Cię”,
pokazało, jaka jest różnica miedzy prawdziwym profesjonalizmem, a festyniarstwem,
między produkcją piosenek a ich komponowaniem, między pisaniem poezji „Tu
cichosza tam cicho szaro brudno i zima nie ma
Słowackiego i nie ma Tuwima”, a „Nigdy
nie pomyślałam że
mnie spotka miłość którą kochać chcę
tego któremu zabroniona ja i on mi też.”
Że można śpiewać
piano, że gwiazdorstwo kiedyś było okupione nauką, pracą, ćwiczeniami,
doskonaleniem utworu. Nagrodą był Słowik, miejsce na liście przebojów, a nade wszystko załogowanie się na stałe w
naszych głowach.
Na koniec podaję
linka do jednej z najpiękniejszych piosenek o miłości. Autor Adam Kreczmar
poszedł po natchnienie do… Jana Czarnolasu. Wyszło niebanalnie, pięknie. Mało
dzisiaj takich, a szkoda.
Z dzisiejszymi "gwiazdkami" i ich produkcjami jest jak z tandetą w sklepie. Kolorowe byle co, jak tam, gdzie wszystko po 4 złote, na 4 minuty życia i zapamiętania. Polskie media komercyjne się temu przysłuzyły. Wszystko sformatowane do 4 minut banału, bylejakości i pozornej przebojowości. A potem wszystko brzmi jak z jednej maszyny do produkcji dziwnych dźwięków, a najdziwniejszym z nich okazuje się głosik na koncercie na żywo:)
OdpowiedzUsuńPani Małgorzato, w pełni zgadzam się z pani zdaniem na temat współczesnych piosenek i ich wykonawców "gwiazdami" nazywanych przez nasze media (niestety). Moja córka jest osłuchana z utworami lat 60, 70 i 80, jednak, gdy usłyszała te utwory w Opolu, była zaskoczona i stwierdziła "czemu dzisiaj takich piosenek nie tworzą, one są świetne". Było mi niezmiernie miło, że 18-latka potrafiła, to docenić. Prawdziwy artysta śpiewa na żywo i to właśnie różni dawnych artystów od najczęściej śpiewających z playbeck obecnych naszych "gwiazd" (na szczęście nie wszystkich, ale o nich mało się mówi w mediach, oni reklamują się sami własną sztuką). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mogę podzielić się z nami swoimi doświadczeniami. Nazywam się Brenda i byłem szczęśliwy. Dopóki mój mąż nie powiedział, że go zdradzam, oboje staliśmy się dokuczliwymi parami, nie mógł w to uwierzyć, ani nie zaufał moim słowom, więc złożyliśmy wniosek o rozwód, później zostaliśmy rozdzieleni i ślubowaliśmy, że nigdy się nie pogodzimy. Długo próbowałem iść dalej, ale nie mogłem pozostać bez niego, więc zacząłem poszukiwania powrotu męża, a potem skierowano mnie do Dr.IZOYA. Świetny człowiek, którego spotkałem, rzucił zaklęcie miłosne i zmusił mojego męża do powrotu w ciągu 24 godzin. dzięki temu jestem tutaj, aby udostępnić kontakt dr IZOYA, skontaktować się z nim poprzez drizayaomosolution@gmail.com. Jest naprawdę potężny i specjalizuje się w następujących sprawach ...
OdpowiedzUsuń(1) Kochaj zaklęcia wszelkiego rodzaju. (2) Przestań rozwodzić się. (3) Zakończ jałowość. (4) Potrzebujesz pomocy duchowej.