czwartek, 18 lipca 2013

Poplątać, czyli mail do P.



Napisał do mnie kolega. Przysłał linka do tekstu zamieszczonego na (fajnym) portalu http://facetpo40.pl/teksty/cala-prawda-o-dopasowaniu-w-zwiazku/. I zapytał, co o tym sądzę. Widocznie uważa mnie za rodzaj autorytetu, to miłe, ale czy jestem aż taka mądra? Nie wiem, ale jakieś swoje zdanie mam, więc mu odpisałam:
Kochany P!
Temat – rzeka, można go na różne sposoby, ale skoro napisałeś z pytaniem odpowiem, choć nie czuję się kimś wszystkowiedzącym, dlatego piszę w swoim imieniu. OK.? Po pierwsze nie ma rad uniwersalnych, a jak mówi moja kuzynka: "Co chatka, to zagadka", po drugie, sądzę, że jakieś tam reguły są. W początkowym etapie naszego z Siwym, LOVE, napisałam do Niego z wątpliwością. „A co, jak się okaże że się pokłócimy o pryncypia?” Odpisał mi zgodnie z prawda i logiką, że pryncypia to my już miedzy sobą ustaliliśmy dawno w naszych mailach. Było ich dużo i były bardzo… treściwe, pogłębione o czas, w jakim je pisaliśmy. To łączy bardziej niż randkowanie „na żywca” - bo dokładniej, głębiej, bez zażenowania czy nieśmiałości wynikającej z etapu poznania się, braku bieżącego czasu etc. Tak, randkowanie listowne jest świetne (vide Ewelina Hańska i Honore de Balzak – im później nie wyszło, ale w listach byli bardzo, baaaardzo blisko. Czy Abelard i Heloiza). Te pryncypia bardzo nas wobec siebie określiły, zbliżyły, bo są podobne, ustalone, spójne, wielokrotnie opisane i oswojone. „A jeśli już mielibyśmy się kłócić, to o duperele - tylko, po, co?” - zapytał. 
I tak właśnie jest. 
Po spotkaniu w realu, okazało się że im dalej, tym lepiej – ale to wiesz. J
Zakochanie wynika z oczarowania, potem jest miłość i trwa różnie bardzo - krócej, dłużej, ale jak jest w niej szacunek, liczenie się z tą drugą stroną, to dobrze wróży.
SZACUNEK – to bym napisała wersalikami.
Wg mnie ogromnie ważny jest też kontakt fizyczny. Nie tylko seks ale nade wszystko dobre, małe gesty. Przytulenie, buziak. No i słowa. Nie tylko: „podaj sól”, „odebrałeś pranie?”, ale też: „kocham te twoje zmarszczki, o tutaj”, „lubię ciepło twoich dłoni”, „jak się ładnie opaliłeś”, „świetnie ci w niebieskim”. Takie ozdobniki, niby literatura, ale to bardzo pogłębia, dobrze nastraja.
I jak napisał Milan Kundera - wspólny sen. To bardziej intymne, niż seks. Czyli jakaś wspólna intymność, tajemnica nawet gdy tą tajemnicą naszą jest nocne współspanie, czasem przytulenie, a czasem nie. I poranne przebudzenie z frajdą, że obok jest ta nasza najukochańsza osoba, przyjaciel, kochanek, ktoś naj, najbliższy. I uśmiech, że mamy przed sobą nowy dzień razem. Mąż mojej znajomej powiedział piękne, zwyczajne słowa, gdy ona właśnie wróciła z jakiegoś wyjazdu:
- Nareszcie jesteś! Nie lubię sam spać, nie ma z kim nóg poplątać!
Bardzo lubimy razem coś robić – drylować wiśnie, grabić liście, zmywać podłogi czy oglądać coś (zachód słońca, Ranczo Wilkowyje czy co tam…), słuchać i komentować (nie tylko wiadomości ale np. koncert Santany). Coś jeszcze? Jak mi się przypomni to Ci napiszę!
eM.

3 komentarze:

  1. Pięknie napisane. Gdzieś kiedyś wyczytałam takie zdanie: "I ślubuję Ci uśmiech przy porannej kawie."
    Dla mnie to naprawde piękna i ważna przysięga, kwintesencja szczęścia i dopasowania w związku. Uważam, że powinna zastapić to pompatyczne "i że Cię nie opuszczę aż do śmierci" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Małgosiu proszę pogratulować kuzynce stwierdzenia "co chatka to zagadka". Jest trafne :)
    Moja historia z mężem też jest listowna, poznaliśmy się na obozie harcerskim, dawno temu, gdy nie istniały jeszcze telefony komórkowe jako brelok do kluczy. Te listy mimo, że prawie dziecinne dopasowały nas do siebie.
    Jeśli chodzi o dobre słowa, takich trochę od męża mi brakuje, ale widzę w jego czynach tą miłość.
    A budzić się i zasypiać przy ukochanej osobie to najlepsze i najpiękniejsze doświadczenie w miłości. Szkoda, że tak rzadko docenianie.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie prawdziwe i cudowne.....

    OdpowiedzUsuń