piątek, 19 września 2014

Kali żyć i mieć się dobrze!

Nie, wbrew pozorom nie chcę pisać o rasizmie.
Dzisiaj ze zdumieniem przyznaję, że ten typ moralności nadal żyje i ma się dobrze i wcale nie dotyczy osób biednych, prostych i niewykształconych, choć gdyby to zanalizować, to jednak okaże się, że zazwyczaj są to osoby uważające się za tak biedne, że muszą kraść, prości zamienię na prostaccy - a bywają naprawdę nieźle wykształceni - bo czasem jest matura a i studia mają zaliczone. Cóż, skoro nie wykształcili w sobie moralności prawego człowieka.
Mam na myśli panie i panny, które są użytkowniczkami portali, stron internetowych zajmujących się między innymi kradzieżą książek na wzór kradzieży muzyki i filmów. Owe, a właściwie ów portal, założony niby z przemiłych i szlachetnych pobudek – żeby ludzie mogli się wymieniać książkami, serwują również usługę kradzieży, czyli pobierania sobie plików książkowych w formie PDF, skanów czy koślawych tłumaczeń (to cały dział tej działalności), które jako takie, nie wystawione do sprzedaży, nie przeznaczone do handlu, zostały wykradzione z wydawnictw czy od tłumaczy albo w inny sposób stworzone i puszczone w obieg.
Tym zajmują się złodzieje pierwotni.
A wtórni? To już pobieranie sobie owych plików na swoje nośniki, komputery, tablety, za pieniądze albo za darmo, z tym że opłata zasila kasę złodziejskiego portalu. To czynność nazywana pieszczotliwie piratowaniem, a tak po naszemu – KRADZIEŻ. Często poprzedzona włamaniem - czyn wredny i moralnie naganny.


Jakie było moje zdziwienie, gdy weszłam poprowadzona przez czytelniczkę i koleżankę pisarkę na taki (jeden z wielu) profil na portalu społecznościowym i na własne oczy zobaczyłam skalę procederu i kolosalny cynizm użytkowniczek.
Zaczęłam z paniami rozmawiać, koleżanka jedna i druga też, ale to walenie głową w mur, bo użytkowniczki (90% to kobiety o moralności cepa) nie są w stanie zrozumieć, przyjąć do świadomości (czyżby jej naprawdę nie miały?!) że robią źle, że kradną. Są oszustkami kupując towar od złodzieja, puszczając go w dalszy obrót.
Słowa „czyjaś własność intelektualna” – budzi w nich śmiech i kpinę.
Na słowa „ panie, wy kradniecie!” reagują ostrzej, ale tłumacząc się ukazują ową moralność, tak bezlitośnie obnażoną przez Sienkiewicza, gdy Kali tłumaczy, kiedy jest dobrze ukraść krowę, a kiedy to jest do bani.
Otóż liderki i proste użytkowniczki tłumaczą mi z uporem kafara, że skoro te pdf-y już ktoś raz wykradł, a one je sobie pobierają, to NIE JEST JUŻ KRADZIEŻ. ….?!
Bo, jak twierdzą te panie – „kradzież złodziejowi nie jest kradzieżą”. Sprytne, co? A znacie może termin - paserstwo?
I tylko pytanie, kto je tego nauczył? Katechetka na religii nie dość obszernie wyjaśniała czym jest kradzież? Mamusia, tatuś, dziadkowie nie nauczyli? Nauczyciele w szkole nawalili?
Wszyscy po trochu. 
Każdy, kto nie zważa na to, że komuś coś kradnie, kto nie reaguje, kto bierze udział w procederze (bo wszyscy przecież to robią) – zezwala tym paniom spod herbu Kalego na spychanie nas – pisarek, (aktorów, piosenkarzy, etc.) w kąt z sykiem: „zamknij się, przeszkadzasz”!
Gdy tłumaczymy, że to jednak jest kradzież i to jakby podwójna, bo raz – ktoś wykradł pdf i rzucił na portal GRYZOŃ.pl, dwa – panie ściągające sobie na tym portalu pliki puszczają je dalej. I uważają, że one są czyściutkie! KTOŚ za nie zrobił brudną robotę, a teraz one są fair! Niepojęte prostactwo.
Polskie prawo ma nas w nosie, na zasadzie ojtamojtam! Nic się nie stało, pisarze, nic się nie stało! Serwer GRYZOŃ.pl jest w kosmosie i nic z tym nie zrobimy… - tłumaczy się nasz wymiar sprawiedliwości a rodaczki i rodacy okradają nas ile się da, tłumacząc się jak tępy troglodyta. Wielu z nich, gdyby im ukraść torebkę wszczęłoby alarm, ale moją własność można kraść… „bo wszyscy tak robią” i szlus!
Zastanawiam się jak one/oni mogą patrzyć lustro robiąc makijaż, czy się depilując (albo goląc – jeśli to facet) i nie widzieć, że tam, w lustrze szczerzy się do nich gęba złodziejska?

3 komentarze:

  1. Niestety, zjawisko masowe, bardzo dużo ludzi, pobiera sobie czyjeś zdjęcie i nawet jak jest klauzula, objęte prawem autorskim - to ma to w nosie. Bardzo często słyszę od klientów robiąc im projekt graficzny do publikacji, że przecież zdjęcia są na internecie, a ja zawsze im tłumaczę, że trzeba je kupić...do swoich projektów, od jakiegoś czasu, też dołączam informację, że projekt jest autorski i nie może być wykorzystany bez mojej zgody. Niestety zdarzyło już mi się pary razy, widzieć mój projekt wiszący na banerze, który klient miał tylko pokazać żonie....żenada, no ale nie było informacji, że to moja własność, dopóki ktoś nie zapłaci....Cwaniactwo jest chyba cechą narodową....po dawnemu ...załatwić coś...czyli ukraść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego właśnie kocham bibliotekę podwójną miłością. Po pierwsze wybawia mnie z kłopotu- nie stać mnie- nie kupię-nie przeczytam. Idę, pożyczam, zaczytuję i w pamięci mam "kupię sobie koniecznie na te kwietne, dojrzalsze lata, bo wtedy już nie będę musiała kształcić dzieci, remontować"( a o pieniądze bić się nie umiem). A po drugie - wybawia moje sumienie. No bo, pożyczając, nie kradnę. Prawda? To takie proste... A po cichu trochę smrodku dydaktycznego jeszcze - prowadzam tam dzieci, one pożyczają swoje książki i zaczytują się. Fajne to. Uczą się i uczciwości i czytania. Taki - rodzinny krąg czytelniczy :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem wprawdzie zwolenniczka takich kradziezy wartosci intelektualnej jakiejkolwiek lecz powiedzenie za powiedzenie : punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia.Otoz czy kiedykolwiek autorzy i wydawcy zastanawiaja sie powaznie ( bo jakies ogolnikowe zdania od czasu do czasu padaja ale tylko na zasadzie : wicie,rozumicie kochani ogladacze i czytelnicy oraz sluchacze) ilu czytelnikow moze sobie pozwolic na ksiazke za minimum 50 zl? Czy ktos z autorow i wydawcow pomyslal czasem ile bibliotek szkolnych badz miejskich w dzisiejszym kryzysie stac na kupno ksiazki w takiej cenie?Malo pocieszajace jest przy tym,ze np Allegrowicze majacy kontakty w instytucjach zajmujacych sie przemialem ksiazek ,ktorych pelnego nakladu nie wykupiono,wiec pojawiaja sie w Allegro a 1/3 ceny pierwotnej.Malo pocieszajace jest tez,ze ksiegarnie znajac rzeczywiste mozliwosci finansowe klientow co jakis czas znacznie obnizaja ceny.Mowie o cenie pierwotnej ksiazki,juz w dniu wydania,a nie rok po nim lub piec gdy zaczyna kosztowac na zasadzie drugiej skrajnosci czyli grosze.Czy to tez przypadkiem nie przejaw moralnosci Kalego ,tylko po stronie wydawcow i autorow?Pozdrawiam.Grazyna

    OdpowiedzUsuń