wtorek, 14 października 2014

Promocja Kobiety Dojrzałej czy klapa?


Czas jakiś temu zmolestowała mnie pewna pani o bycie jurorką na gali Wyborów Miss po 50ce.
Już sama nazwa jest wykwitem dziwnego poczucia humoru, albo upartej niewiedzy czym słowo Miss jest. Miss to nastolatka, niezamężna młódka, Mistress to pani, bywa że mężatka, wdówka albo rozwódka. Kobieta dojrzała.
Wykwit słowny "Miss po 50ce" (nawiasem mówiąc kłania się ortografia) tłumaczony na polski "panienka po pięćdziesiątce" - musi budzić uśmieszek, który jest niefajny, bo kpiący.
Ale OK, czepiam się...

Ad rem:

Organizacyjnie - wielkie przedsięwzięcie i pani organizującej trzeba oddać to, że znalazła sponsorów i z pomocą rodziny (o tym jeszcze usłyszymy wielokrotnie) uczyniła tę galę w Warszawie, w nowym hotelu.

Gala.

Już początek mnie zmroził, choć owszem, jest scena i wybieg i krzesełka są, są te zaznaczone tylko dla jurorów - usiadłam.
Od czasu do czasu ktoś z organizatorów wypraszał z drugiego rzędu siadających tam ludzi tłumacząc że to dla mediów a i z pierwszego rzędu wzdłuż wybiegu też wypraszano tłumacząc, że to dla VIP-ów.
Żadnych oznaczeń, więc gdy po raz kolejny wypraszano ludzi którzy zajmowali owe miejsca - robiło się nieprzyjemnie. Ludzie mieli prawo się wściekać.
Kolejna rzecz, której nie umiem zaakceptować przy takich (ani innych) okazjach to nonszalancja z rozpoczęciem.
Czterdzieści (sic!) minut opóźnienia to dla mnie powód do wyjścia, ale Ania (koleżanka jurorka, o wiele dłużej działająca w temacie, w Fundacji Generacja, zajmującej się dojrzałymi ludźmi), usadziła mnie przypominając, że jesteśmy tu dla zestresowanych uczestniczek. OK. Racja.
Jak słusznie zauważył - za Kazimierzem Rudzkim - nad wyraz inteligentny i ogarnięty konferansjer pan Ryszard Rembiszewski: improwizacja jest na scenie dopuszczalna pod warunkiem, że jest starannie przygotowana. Musiał niestety imrowizować bez przygotowania bo tego .... nie było. 
Śmiem się wymądrzać, bo przez kilka lat miałam możliwość obserwowania z bliska końcowych przygotowań do gali Wyborów Miss Polonia. (tych z lat '80) i wiem, jak ważną rzeczą jest dogranie każdego szczegółu, najbardziej banalnego nawet a też przewidywanie ewentualnych wpadek.
Przygotowanie musi być profesjonalne.

Potrzebne są pieniądze na turnusy czyli treningi. Bez tego ani rusz, bo nikt nas przecież nie uczy ruchu scenicznego a to jest w takich sytuacjach podstawa.
Elwira Kowalska stanęła na przysłowiowych rzęsach i zrobiła ile mogła, panie też starały się bardzo, ale nadal ruch sceniczny pozostawiał wiele do życzenia. Tu potrzeba czasu i ćwiczeń (nie kilkunastu godzin!), żeby panie nie wypadły niezręcznie, sztucznie, żeby było profesjonalnie a nie prowincjonalnie.
Oczywiście można, jak to wielu Polaków robi - od reżyserów po polityków - machnąć ręką na zasadzie "ojtamojtam", ale lubię gdy równa się do najlepszych. To dobry kierunek a "ojtamojtam" dobre jest w domu, gdy synek zapomniał tekstu deklamując wierszyk dla babci.

Wielce zdziwił mnie wybór jurorów czyli nas.
Ktoś mnie zagadnął:
- Nie wie pani wg jakiego klucza nas zebrano?
Odpowiedziałam, że bez kluczy, z łapanki. Bo jak inaczej wyjaśnić, że jurorom ojcował... Andrzej Supron, zapaśnik, jak dla mnie postać niehalo po jego bardzo niezręcznych homofobicznych wypowiedziach telewizyjnych (uznanych za skandal). A skąd niby to znawca kobiet? Że się ożenił niedawno? A! Zasponsorował siłownię dla uczestniczek! Jesteśmy w domu.
Również zasiadające w jury panie projektantki, które szyły (wypożyczyły) swoje stroje na scenę, znały panie ubiegające się o wiele dłużej i już zdążyły sobie wyrobić zdanie o uczestniczkach, więc ani ich spojrzenie nie było świeże ani oceny bezstronne. Raczej miały już swoje mocne typy mówiąc wprost, że ta pani jest OK., a tamta nie. Ustawka?
Zadziwił mnie także otrzymany formularz, z którego wynikało, że mamy okrasić każdą panią jakimś tytułem Miss: Miss koleżeńskości, Miss natury, Miss etyki, Miss tolerancji, Miss dobrego balansu (?), jeszcze inne dziwne i trudne do zapamiętania "Miss....". Razem 26! Każda miałą dostać tytuł. Nie mamy do czynienia z przedszkolakami, które się popłaczą, wybory to wybory. Nie każda pani MUSI mieć tytuł.
SKĄD mamy my, jurorzy, wiedzieć, która pani jest koleżeńska, która zbalansowana?!

Wracam do wieczoru.
Na takiej gali gospodyni, organizatorka, powinna być niemal niewidoczna. Jest osobą, która jest, ale jakby jej nie było (tak powinno być) - jest za to konferansjer - osoba prowadząca galę. Nie łapany w ostatniej chwili, ale mający czas na zapoznanie się z uczestniczkami a nade wszystko szczegółami i detalami istotnymi w zapowiedziach.
Ryszard Rembiszewski, jak zawsze profesjonalista, stanął na wysokości zadania. Starał się ze wszech miar prowadzić galę gładko, ale nie dało się... Uważam za wielką niezręczność wtrącanie się pani organizatorki w wypowiedzi konferansjera, bo to pokazuje poziom nieprzygotowania materiałów dla niego.
NIGDZIE, ani na polskim konkursie Miss Polonia ani na zachodnich nie ma takiego obyczaju, by konferansjer na scenie był poprawiany i mitygowany! Faux pas!
Pominę już fakt, że co chwilę słyszeliśmy jak to pani jest wdzięczna za współpracę a to mamusi, a to córce i synowi, a to przyjaciółce, która napisała słowa którejś z piosenek, a to koleżankom...
Co to jest?! Totalny brak profesjonalizmu, najoględniej mówiąc. Świetnie, że ją wspierali i pomagali ale akcentowanie tego po wielekroć było żenujące a już wystąpienie w sukience wełnianej dzianej ręcznie z tekstem "mamusia mi ją zrobiła", co wymusiło oklaski (bo jak inaczej reagować na takie coś), to już co najmniej dziwne jest i tak to zostawmy z powodu ogólnopolskiego szacunku dla matek.
Na żadnej poważnej imprezie nie słyszałam tylu wtrętów że córka, że syn, że moja przyjaciółka, kolega pomógł etc., etc. - bo prosta zasada elegancji i biznesu mówi, że nawet jeśli głównie rodzina dźwiga ciężar organizacji imprezy, nie zaznacza się tego. To nie są imieniny u cioci Józi...

Wreszcie coś, czego już nie łykam zupełnie, nie rozumiem, nie łapię.
Pani organizatorka przebiera się po raz trzeci tego wieczoru (?) tym razem w suknię wieczorową! Bardzo wykwintną, z falbanami etc. i już do końca wieczoru występuje... bez pantofli. Paraduje po scenie (przerywając konferansjerowi co chwila) bez obuwia za to w... rajstopach! PODOBNO miał to być przytyk do kogoś, kto nie zasponsorował szpilek. ... ?
Czym innym jest tańcząca boso (i bez rajstop!) Kayah na swoim występie, czy Cezaria Evora - to ich styl i image sceniczny a czym innym gospodyni wieczoru człapiąca w samych rajtkach do eleganckiej kiecy po scenie w obecności bajecznie odstrzelonych do finału pań.

Narada jurorów:
Okazało się, że te tam różne Miss tolerancji i Miss uśmiechu - panie same sobie przyznały nawzajem! Nikt nas nie poinformował. Ale podczas ogłaszania werdyktu pani organizująca upierała się, że to... jurorzy przyznawali owe tytuły - śródtytuły. Wpadka, konfabulacja, czyli zwyczajna nieprawda? Fuj!
A już absolutnie jestem zdumiona zdaniem pani organizatorki rzuconym ze sceny, że „(…)kobieta po pięćdziesiątce kopniakiem (czy jakoś tak) otwiera sobie drzwi do …” (tu stłumił jej zapędy i język pan konferansjer w lot wyczuwając, że to zbyt aroganckie).
Kopniakiem? … Drzwi? Co za retoryka.  


Reasumując:
Takie imprezy to bardzo delikatna materia. 
Bardzo cieniutka linia, cienka jak nić babiego lata, oddziela takie przedsięwzięcia od śmieszności, od niskiego poziomu. Trzeba bardzo uważać, trzeba trzymać klasę i wysoki poziom.
Nad kobietami startującymi w wyborach piękności na świecie czuwają specjaliści: od wizerunku, od elegancji zachowania, ruchu etc. W konkursach Miss International, Miss World są ścisłe wytyczne co do tego, jaki charakter ma mieć impreza, jak mają się prezentować medialnie kobiety.
Scena, reflektory, kamery i tak łatwo o potknięcie, o niezręczność czy śmieszność, która młodym pannom może ewentualnie dodać uroku, ale dojrzałe panie muszą się śmieszności i niezręczności wystrzegać, więc trzeba je chronić przed wpadkami.
Taki to już czas, że my, kobiety dojrzałe jesteśmy ostro i surowo postrzegane, oceniane. I tak mamy z tym problem, bo kobiety dojrzałe nie są pupilkami mediów, za to łatwym celem kąśliwych komentatorów.
Nie wystarczy mówić ze sceny, że "nie oceniamy piękna zewnętrznego tylko to wewnętrzne i siłę kobiecą itp.", bo to tylko słowa, a de facto publiczność i my, jurorzy, widzieliśmy tylko panie w ich strojach, makijażu i ruchu, siłą rzeczy ocenialiśmy… zewnętrzność.
Czyli idea szczytna ale będzie miała sens jeśli ktoś profesjonalnie się za to weźmie i poprowadzi całość, może jednak nie na bosaka z udziałem cioci, wnuczki, syna i przyjaciółki lecz za pomocą zawodowców z szołbiznesu. Ten ktoś nie będzie na scenie upominał profesjonalisty prowadzącego galę jak upiorna mamusia szturchająca publicznie dziecko, która uważa, że gdy tego nie zrobi - nie zaistnieje ona jako matka.
Wszyscy wiedzieli, że Miss World jest w rękach rodziny Morley, ale na scenie mowy o tym nie było. Jak to się mówi full profeska czyli elegancja, klasa, klasa i jeszcze raz pieniądze, a za nimi - sale ćwiczeń, dykcji, opieka fachowców. 
Dopiero potem pawie pióra. Amen.

PS. Mam nadzieję że Panie występujące, nie wezmą mi za złe krytycznego głosu, bo on odnosi się wyłącznie do organizacji a nie samych Pań. Im gratuluję odwagi i determinacji. Mam nadzieję że jeśli idea promocji kobiet dojrzałych będzie miała swój dalszy ciąg, będzie realizowana z należytym szacunkiem, profesjonalizmem i profesjonalistami, bez wpadek, „wytycznych dla jury” i biegania po scenie boso.   

PSS Oczywiście wiem, że się narażę i będę wyklęta za ten tekst, bo nie śpiewam hymnów.
Zbyt mocno leży mi na sercu promocja dojrzałych kobiet, i jednocześnie wiem, jak NIE powinna wyglądać. Wiem, że promocję dojrzałości  można robić  w nieco innym kierunku i w inny sposób.
Bez kopa w drzwi.    


14 komentarzy:

  1. Jeśli mogę dołożyć cegiełkę to wręczanie szarf Ambasadorkom było żałosne żadna nie została wymieniona z Imienia i nazwiska pomimo że niektóra przyjechała tu z daleka .A Teraz się wzywa wszystkie Ambasadorki do pomocy przy sprzedaży kalendarzy żałosne :(

    OdpowiedzUsuń
  2. To dziwne Pani Małgorzato................innym się podobało.Pani nawyraźniej została niewłaściwie przeszkolona przez "Pomysłodawczynię".

    OdpowiedzUsuń
  3. Goska, ojtamojtam marudo. Pierwsze koty za ploty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że w porę wycofałam się z tego konkursu. Od początku były wpadki. Np zmieniano regulamin i sposoby zbierania głosów w trakcie głosowania. Moim zdaniem bardzo fajna inicjatywa kompletnie zmarnowana przez organizatorów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, trafiłam tu poprzez FB i panią Krystynę Bałakier, i bardzo się z tego cieszę. Relacja bardzo dobra i uczciwa, zgadzam się z wieloma słowami, które pani napisała, też byłam namawiana do uczestnictwa w tym przedsięwzięciu, a teraz się cieszę, że nie dałam się namówić. Poziom i klasa widocznie nie są dla wszystkich i śmiem wątpić, czy w przyszłym roku (o ile zaistnieje) będzie lepiej, jeżeli organizatorka się nie zmieni. Co do nazwy podpisuję się dwoma rękami, już lepiej byłoby nazwać ten konkurs "Kobieta dojrzała to brzmi dumnie". Młodzi ludzie i tak często uważają że jesteśmy w nakryptowym wieku i już dawno powinnyśmy ustąpić im miejsca - wszędzie. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Babooshka1963.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. powiem szczerze, że eliminacje też pachniały wielkim nieprofesjonalizmem i narzucały się jakieś dziwne wnioski, których tu nie będę cytować, bo nie sprawdziłam tego, cieszę się że w to nie weszłam a myśli natrętne mnie nawiedzały, bo czuję się interesującą starsza panią

    OdpowiedzUsuń
  7. Organizatorka, to robiła swój własny "pijar", o czym pisałam wielokrotnie na owej stronie. Usunęła mnie, niestety kobiety biorące w tym udział zachowywały się jak opętane. Nic i nikt nie był w stanie im niczego wytłumaczyć.
    Czy iskiierka nadziei na sławę, aż tak działa na ludzi, że klapki na oczy i oby dalej?
    Smutne to i żal.
    Pani Małgorzato, doskonale Pani to opisała w swoim poście.
    Mam nadzieję, że cokolwiek dotrze do owych Pań.)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja, zachęcona tekstem w książce Magdy Bębenek "Polska potrafi. Życie zaczyna się po 40-tce", skontaktowałam się z organizatorką z zapytaniem jak się można włączyć. Korespondencja mailowa była pełna chęci do współpracy, więc szybko przeszłyśmy do rozmowy telefonicznej, żeby łatwiej się dogadać.
    I tutaj niemiła niespodzianka. Z rozmowy wynikało, że pani oczekuje na sponsorów i wolontariuszy, w zamian nic nie dając. Odniosłam takie wrażenie, że każdego podejrzewa o chęć wykorzystania jej imprezy do promowania siebie. W zasadzie nie było mowy o żadnym partnerstwie. To ja wręcz poczułam się jak potencjalny jeleń do wykorzystania.
    Mimo, że sama idea bardzo mi się podobała, odpuściłam sobie ten projekt. Tym bardziej, że po kontakcie z organizatorka zapaliła mi się czerwona lampka z tyłu głowy. A to zawsze u mnie oznacza "nie pakuj się w to". Z powyższych tekstów widzę, że intuicja mnie nie zawiodła.
    Szkoda fajnej idei. Ale mam podobne zdanie co Marzenna, że w przyszłym roku poziom się nie poprawi. I wątpię czy organizatorka zmieni swoje postępowanie. Śmiem nawet twierdzić, że imprezy w ogóle nie będzie, bo sponsorów nie uda się pozyskać. Sponsor to swojego rodzaju klient, a taki ma pewne wymagania, o których tutaj zapomniano. A takie wieści szybko się rozchodzą w branży.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama idea konkursu była dobrym pomysłem,ale jak każda dobra idea,pożarta została przez komercję.
    Pani która została "Miss" jest menagerką i nie bardzo chce wierzyć,że porzuci swoje zajęcie i zacznie jeździć po Polsce i pomagać kobietom po 50-tce w odnalezieniu swojego miejsca w życiu.
    Najlepszy PR zrobiła sobie i swojemu synowi Pani Katarzyna C.Wypromowała książkę,popłyną być może zamówienia na manekiny......
    Jak na ogół w kraju nad Wisłą "polska prywata".

    OdpowiedzUsuń
  10. JESTEM JEDNĄ Z FINALISTEK,POPIERAM PANIĄ W 100%.WIEM JESZCZE WIĘCEJ RZECZY NA TEMAT TEGO KONKURSU.BARDZO BYM CHCIAŁA POZNAĆ PANIĄ OSOBIŚCIE I ZWIERZYĆ SIĘ ZE SZCZEGÓŁÓW.POZDRAWIAM PANIĄ SERDECZNIE

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, trochę kibicowałam projektowi i przykro, że tak to wyglądało. Mam tylko nadzieję, że przynajmniej niektóre panie przeżyły swoja przygodę życia, czego im z serca życzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam sie calkowicie z ta opinia. Nie wiem nawet jak motywowac osoby ktore kibicowaly projektowi aby wspieraly fundacjie. Rozumie ze wymiary nie zawsze maja znaczenie ale pewna klasa , elegancjia, umiejetnosc dopasowanie kreacji do wieku i figury jest bardzo waznym faktorem.... Nasze finalistki sa ambasadorkami i aparycja niestety w tym wypadku sie liczy szczegolnie dla przecietnego odbiorcy.Bedzie wiec trudno... bardzo jestem zawiedziona tez praca jury .... i szkoda pan ktore naprawde mialy wspanialy potencjal na zajecie kluczowych miejsc. Nie wspomne o tytulach na "otarcie lez"..... wiele osob pyta mnie o ich znaczenie ..... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Zupelnie sie z Pania zgadzam.Wiele osob wspierajacych idee Miss po 50 jest bardzo zawiedzionych i nie maja juz ochoty do kontynuacji ... Rozumiem ze wymiary nie sa wazne ale Panie finalistki sa ambasadorkami konkursu , elegancji , dobrego gustu i klasy. ...Bedzie wiec bardzo ciezko zachecic "przecietnych obywateli" do wsparcia Fundacji . Jestem tez bardzo zawiedziona praca jury....poniewaz nie potrafilo objektywnie wylonic Pan ktore mialy doskonaly profil do tytulu Miss .... szkoda... Nie wspomne juz o tytulych " na otarcie lez " nic nie znaczacych i groteskowych ...( wiele kibicow konkursu/ idei pyta mnie o ich znaczenie.... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Znaczenie było proste, wszyscy lubią Loterie gdzie przynajmniej dostaje się kokardę

    OdpowiedzUsuń